FACET RADZI: Czy kobieta musi być w domu gosposią, a facet może nic nie robić?

Tomek podpowiada, jak podzielić obowiązki domowe i zmotywować partnera do działania.
FACET RADZI: Czy kobieta musi być w domu gosposią, a facet może nic nie robić?
29.08.2013

Chciałabyś wiedzieć, co tak naprawdę myślą mężczyźni? Kontynuujemy nasz cykl, w którym możecie podzielić się swoimi spostrzeżeniami i problemami z facetem. Dzisiaj kolejny ważny temat, który rozpala Waszą wyobraźnię. Jeśli anonimowo chcesz zapytać o coś Tomka, skontaktuj się z nami, wysyłając maila na adres redakcja(at)papilot.pl.

Chciałam zapytać o sprawę, która może wydać Ci się naturalna, ale we mnie jakoś nie ma na to zgody. Jestem jeszcze w miarę młodą dziewczyną, więc daleko mi do podejścia mojej mamy albo babci. One zostały jakoś zaprogramowane na takie życie, ale we mnie jest ogromny sprzeciw. Kilka miesięcy temu wyprowadziłam się z domu. Wynajęłam razem z chłopakiem mieszkanie i wydawało mi się, że wreszcie będę wolna. Przez chwilę byłam, ale do momentu, kiedy w zlewie pojawiła się pierwsza sterta brudnych naczyń, pralka wypełniła się po brzegi, a lustro w przedpokoju zrobiło się tak brudne, że już nie dało się w nim przejrzeć.

Myślałam, że on traktuje mnie jak swoją partnerkę i jakoś podzielimy się domowymi obowiązkami. Rozumiem, że on spędza w pracy trochę więcej czasu, niż ja i może być zmęczony, ale ja też nie leżę całymi dniami na kanapie. Czekałam cierpliwie, aż zaproponuje, że on zrobi to, ja to i w mieszkaniu znowu będzie porządek. Przeliczyłam się. Pewnego dnia wygarnął mi, żebym się rozejrzała wokół siebie, bo trudno żyć w takim syfie. Co za tupet!

 

gosposia

Wyczekał, aż się zbierze sporo do roboty i normalnie wydał mi polecenie. Może się było to „marsz do ścierek”, ale taki przytyk jest jednoznaczny. Uznał, że to ja zawaliłam sprawę i doprowadziłam dom do ruiny, więc ja powinnam się z tym uporać. W tym momencie przestałam być jego partnerką i poczułam się jak zwykła sprzątaczka. Podobnie jest z zakupami i gotowaniem. On tylko sugeruje, co chętnie by zjadł, ale żeby przynieść coś ze sklepu i postać przy garnkach... Nie, to nie w jego stylu. W końcu ma w domu kobietę, która się tym zajmie. Nie chce mi się już sprzeczać, więc robię co trzeba i pluję sobie w brodę.

Nie jestem wojującą feministką, wiem, że są role męskie i damskie, ale nie jesteśmy w średniowieczu! Nie mogę być od wszystkiego. Ja też mam swoje inne obowiązki lub czasami po prostu może mi się nie chcieć. Ledwo ze sobą zamieszkaliśmy, a on traktuje mnie jak starą żonę, która ma organizować mu życie w czystym mieszkaniu, serwując posiłki, a nocami zaspokajając jego inne potrzeby. Dlaczego zawsze tak się to kończy? Moje znajome mają podobne doświadczenie. Czy każdy facet to taki nierób?

Teresa

gsposia

Bardzo chciałbym w tym momencie przyjąć na klatę wszystkie ciosy wymierzone w rodzaj męski, ale chyba nie ma to większego sensu. Doskonale zdaję sobie sprawę, że życie wielu kobiet wygląda właśnie w ten sposób. Facet to niemal pan i władca, który ewentualnie ma zarobić na utrzymanie, a cała reszta to już sprawa kobiet. Czy to z naszej strony złe i niegodziwe? Czy zasłużyłyście na takie traktowanie? Odpowiedź wcale nie jest taka jednoznaczna. Kultura, obyczaje, wzorce dookoła – wszystko daje nam do zrozumienia, że męskie i kobiece role się różnią. Wy zazwyczaj macie siedzieć w kuchni.

Czy to taka wielka krzywda? Zależy od tego, jak kobieta czuje się w takim układzie. Może wszystkim wyzwolonym paniom, które nie mają ochoty na bycie służącymi nie mieści się to w głowie, ale są wśród Was kobiety, które inaczej po prostu nie potrafią. Weszłyście w swoją rolę na tyle mocno, że nawet nie ma sensu z tym walczyć. Wystarczy zastanowić się nad tym, kto najlepiej zadba o dom? Kto najdokładniej posprząta? Kto wie, jak utrzymać porządek? Kto w związku lepiej gotuje? Kto ma większe doświadczenie w tych kwestiach? Kobieta, kobieta i jeszcze raz kobieta. I same to przyznajecie. Dlatego nie dziwcie się, że tak chętnie to wykorzystujemy.

Wcale nie chodzi o to, że naprawdę jesteśmy takimi nierobami, jak śmiała zauważyć Teresa. Bardziej skłaniam się do tego, że mamy w krwi kombinatorstwo. Mam w domu kobietę, potrafi sprzątać, potrafi gotować, ciągle narzeka, że coś jest nie tak, tylko ona się na tym zna... Czy w takiej sytuacji mam wejść w jej buty i udawać, że jestem specjalistą od prowadzenia domu? Same na to nie pozwalacie. Znam przykłady, kiedy panowie zlitowali się i doszli do wniosku, że przydałoby się trochę więcej równości. Wysprzątali mieszkanie na błysk, ugotowali obiad, zrobili pranie i... dostali cios w twarz.

Może nie dosłowny, ale jak inaczej odebrać zaczepki w stylu „ja bym to zrobiła lepiej”? Zamiast cieszyć się z inicjatywy, którą może za rzadko wykazujemy, skupiacie się na niedociągnięciach. Podłoga niby umyta, ale zapomniałeś o przestrzeni pod stołem, pranie zrobione, ale wlałeś nie ten płyn do płukania, a obiadu to wolałabym nie jeść, bo pewnie się pomyliłeś i zamiast soli dodałeś proszek do czyszczenia. Po czymś takim odechciewa się wszystkiego.

Czy jest więc rada na to, by dzielić się obowiązkami i byś nie czuła się w domu jak sprzątaczka, pokojówka, praczka, kucharka, kelnerka, a po godzinach ewentualnie jako kochanka? Przed wspólnym zamieszkaniem ustal konkretne granice. Jeśli wychodzisz z założenia, że jakoś to będzie, to nie dziw się, że jest, jak jest. Nawet jeśli facet wykazuje zaangażowanie, to po chwili zaczyna mu go brakować. Systematycznie udowadniacie nam, że na niczym się nie znamy. Stoicie nad głową, jak cień, i szukacie niedociągnięć. „Jak ty to robisz, przecież to nie tak”, „daj mi to, zrobię to lepiej”, „daj mi spokój, nie pokazuj mi się na oczy i sama się tym zajmę”. Tak, naprawdę słyszymy takie słowa.

Faceci są różni, ale mamy wyjątkowo rozbudowane poczucie godności. Jeśli ktoś nas krytykuje, to albo włączamy się w awanturę, albo dajemy spokój i konsekwentnie uprzykrzamy życie. Zastanów się, może wielokrotnie dawałaś mu do zrozumienia, że nie potrafi porządnie posprzątać, w sklepie nie wie co wybrać i tak naprawdę bez Ciebie by zginął? Może wydajemy się twardsi, bardziej zdecydowani i odporniejsi, ale w środku aż się kotłuje. Długo takiego traktowania nie wytrzymamy.

Może nie zabrzmi to zbyt poważnie i nie wykażę się w tym momencie solidarnością plemników, ale wielu z nas wciąż ma w sobie małego chłopca. Potrafimy się zaangażować, ale potrzebujemy jasnej informacji zwrotnej. Każdy normalny człowiek na falę krytyki odpowiada gniewem lub milczeniem, a na pewno nie wykazuje w tym momencie żadnej inicjatywy. Co innego, kiedy słyszymy pochwałę. Nawet jeśli dostrzegasz niedociągnięcia, lepiej doceń wolę swojego partnera, rzuć hasło w stylu „dzięki za pomoc”, „świetnie sobie poradziłeś”, a najlepiej - „co ja bym bez ciebie zrobiła”.

I już jesteśmy kupieni. Może nie staniemy się z miejsca perfekcyjnymi panami domu, ale na pewno nie będziemy uciekać przed obowiązkami. W końcu się na tym znamy, nawet kobieta to doceniła, więc jednak coś potrafimy. Nie oznacza to jednak, że teraz zajmiemy się wszystkim, bo nie mamy aż takiego zmysłu organizacyjnego. Nadmiar obowiązków zazwyczaj nas przerasta. Z tym wypadałoby się po prostu pogodzić. Lepiej wyznaczyć jasne zasady. Ja odkurzam, ty myjesz okna, ja robię pranie, ale ty je wywieszasz. Jeśli nie przesadzisz z harmonogramem, to każdy normalny facet powinien na to przystać.

Chętnie włączamy się w obowiązki domowe, ale musimy wiedzieć co, kiedy i jak. Przynajmniej na początku wspólnego życia. Później wchodzimy w rytm i nie wyobrażamy sobie, że nasza kobieta przejmie powierzone nam zadania. W końcu umówiliśmy się, że ja się tym zajmuję, na dodatek całkiem sprawnie mi to wychodzi, więc stawię temu czoła. Oczywiście nie działa to w ten sposób, że kobieta rzuca na stół harmonogram i stwierdza tylko „to i to robisz ty, nie dyskutuj”. Wprowadzanie w domowe obowiązki musi bardziej wyglądać jak wychowanie. Od postaw, mozolne, krok po kroku. Wreszcie zaskoczymy i będzie tak, jakbyście chciały.

Motywuj, chwal, przy okazji wymagaj, a będzie Ci dane.

Tomek

Polecane wideo

Komentarze (73)
Ocena: 4.95 / 5
gość (Ocena: 1) 26.07.2021 18:06
Hahaha chwal jak pomoże... Hahahaha facet to jakiś 5latek?
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 14.01.2019 13:20
Jestem w małżeństwie ze swoją żoną już 3 lata. Oboje pracujemy(ja ciężko, moja pani lżej). Ja przynoszę do domu 80 % budżetu, moja żona 20%. W domu mamy tak podzielone obowiązki, że ja robię to co do mężczyzny powinno należeć(wnoszę zakupy, wynoszę śmieci, zajmuję się dbaniem o sprzęty, naprawą samochodów itd) ogólnie czysto siłowe i męskie zajęcia. Moja pani robi resztę. Czasem pomogę jej w innych pracach ale nie ma bata, żebym zrobił coś więcej. Dlaczego? Jeżeli kobiety chcecie równouprawnienia proszę bardzo. Płaćcie połowę rachunków i wszystkich wydatków z własnej wypłaty. W naszej rodzinie wszystkie wydatki idą z mojej wypłaty. Moja żona swoją wypłatę przeznacza na co chce(i nie bronie jej tego).
zobacz odpowiedzi (1)
ene (Ocena: 5) 22.11.2015 23:21
skoro mieszkasz z facetem przed ślubem to sie nie dziw, dajesz mu od siebie wszystko za free, wiec faceta logicznym mysleniem, daj jeszcze wiecej... Kazdy prawdziwy facet to z natury wojownik, kazdy wojownik zdobywa, jesli ma podane na tacy siedzi i pierdzi bo po co sie wyslilac skoro wszystko jest podane na tacy... W dzien jestes gosposią w nocy też... o co ma walczyc?? o nic nie bedzie walczyl... widze ze post z 2013 ciekawe czy ten zwiazek nadal trwa
zobacz odpowiedzi (1)
Mariola (Ocena: 5) 03.09.2013 19:43
A ja się trochę rozpiszę, ale przekażę to, co leży mi na sercu. Strasznie współczuję dziewczynom w takich związkach, bo wiem z doświadczenia jak to jest... Do mojego byłego zbyt szybko zdecydowałam się wprowadzić. Równie szybko się wyprowadziłam. Brudnych naczyń nawet do zlewu nie wstawiał, tylko zazwyczaj zostawiał tam gdzie było i już. Nigdy nic nie odstawiał na miejsce. Po prostu syf w całym mieszkaniu. A podkreślam, że nie jestem jakąś tam pedantką, bo nigdy nie przeszkadzał mi drobny bałagan w moim pokoju czy mieszkanku. Po prostu to, że musiałam prać, zmywać naczynia, gotować, sprzątać całe mieszkanie, pracować i jeszcze przy tym cały czas ładnie wyglądać i się uśmiechać, podczas gdy on po powrocie z pracy kładł się na kanapę i oglądał telewizję z przerwami tylko na posiłki... No to mnie przerastało. A wydawał się takim fajnym facetem! Wyprowadziłam się po pierwszym opieprzu, że w domu jest bajzel (Mimo moich starań sprzątania za dwóch), bo tego było mi za wiele. Ale bardzo dobrze, radzę wam, żebyście poszły w moje ślady! Poznałam super faceta, kocham go bardzo. A on przede wszystkim mnie szanuje! To mój mąż przygotowuje posiłki, bardzo to lubi. Ja co najwyżej upiekę czasami jakieś ciastka. Co prawda ja muszę w zamian sprzątać, on pomaga w tym bardzo rzadko, ale mamy niewielki domek, więc daję radę. Nigdy nie jest idealnie... W każdym razie jestem szczęśliwa. Ja zajmuję się dziećmi, bo kocham spędzać z nimi czas. On oczywiście też się z nimi czasami pobawi, zabierze je gdzieś. Nie ma problemu. W ogrodzie pracujemy razem... Super, naprawdę radzę wam dziewczyny ustalać z facetem podział obowiązków i od razu będzie wam łatwiej :)
odpowiedz
wodniczka (Ocena: 5) 30.08.2013 19:47
nie no jasne facetow to mamy chwalic w nieboglosy jacy to oni wspaniali, bo obrali ziemniaki,albo odkurzyli :)? to chyba lekka przeginka... a my kobiety to robimy wszystko i nie liczymy na zadne glosy podziwu...
odpowiedz

Polecane dla Ciebie