Gdyby wierzyć sloganom, miłość powinny odnajdować wyłącznie kobiety w rozmiarze XS, bo tych spod znaku XL nikt nie zechce. Faceci to wzrokowcy, dla których liczy się przede wszystkim damska cielesność, a ta koniecznie powinna być szczupła. Nie jestem w stanie posłużyć się wiarygodnymi badaniami na ten temat, ale podobne teorie z pełnym przekonaniem wkładam między bajki. Pulchne dziewczyny, choć niepokazywane na wybiegach i na okładkach kolorowych pism, od lat są w cenie.
Wystarczy zastanowić się nad pierwszymi lepszymi skojarzeniami. Puszysta kobieta postrzegana jest jako ciepła, rodzinna, skromna i nieco wycofana. Jej chuda koleżanka na pewno jest zarozumiała, oschła i mało uczuciowa. Tusza kojarzy nam się z radością życia i umiejętnością dogadzania sobie samemu. Jej brak – ze smutkiem i brakiem dystansu. Chyba się domyślacie, co cenimy bardziej...
Facet w ostatecznym rozliczeniu zawsze wybierze „radosnego pączka”. Dlaczego?
WYGLĄDA ZDROWO
Teoria naszych babć nie poszła w las. Nie od dziś wiadomo, że szczupłe ciało to oznaka chorowitości. Zdrowo prezentuje się wyłącznie ten, kto ma chociaż odrobinę ciałka. Sama skóra i kości mają być oznaką problemów ze sobą, a nie dobrej przemiany materii. I chociaż różnie z tym bywa, większość z nas naprawdę tak myśli.
Facet nie chce mieć u boku wygłodzonej, słabej i narażonej na infekcje kobiety. Preferuje partnerkę silną i dobrze odżywioną, czyli taką, która niczego sobie nie odmawia, a w przyszłości podoła roli matki. Odrobina tkanki tłuszczowej jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a jej brak to najlepszy dowód na to, że coś jest nie tak (nie chodzi oczywiście o chorobliwą otyłość, ale raczej o to, by „mieć za co złapać”).
KOCHA ŻYCIE
Ten wątek poruszyłem już we wstępie i można go uznać za najważniejszy. Pulchne kobiety być może nie zawsze są ideałami piękna, jeśli chodzi o cielesność, ale tu liczy się coś jeszcze. To radość życia, którą wielu z nas utożsamia z miłością do dobrego jedzenia i totalnego luzu, jeśli chodzi o przyjmowane kalorie. Dziewczyna z odrobiną ciała na pewno ich nie liczy, a na dodatek – istnieje szansa, że podzieli się za mną tymi pysznościami.
Królowymi życia są przedstawicielki płci pięknej, które mają odwagę odbiegać od ideału. Nie od dziś mówi się, że największy dystans do siebie, poczucie humoru i wewnętrzne ciepło mają w sobie właśnie „grubaski”. Ich przeciwieństwem są wychudzone, wygłodzone i nierozstające się z kalkulatorem (wartość energetyczną posiłku trzeba jakoś policzyć) cierpiętnice. Ktoś taki na pewno będzie chciał mnie sprowadzić na „dobrą drogę”, a to zawsze kończy się rygorystyczną dietą i zaglądaniem mi w talerz. Tego żaden z nas nie zniesie.
NIE ZDRADZI
Powód dość okrutny, ale kto powiedział, że w życiu kierujemy się wyłącznie faktami? Czasami o wiele silniejszą moc mają przypuszczenia. Wielu z nas wydaje się, że dobrze zbudowaną partnerkę o wiele łatwiej zatrzymać przy sobie. I to z kilku powodów... Po pierwsze – ona zawsze doceni to, że wybrałem ją, a nie jej chudszą koleżankę. Po drugie – ma w sobie sporo kompleksów, które wykluczają częstą zmianę obiektów westchnień. Po trzecie – jest w niej obawa, że żaden inny jej nie zechce. Po czwarte...
Wystarczy. Być może takie myślenie nie ma żadnego uzasadnienia i racjonalnych podstaw (często rzeczywiście nie ma), ale liczy się ogólne wrażenie. To zawsze jest takie, że chuda może wszystko, a nieco pulchniejsza powinna się cieszyć tym, co już zdobyła. Dla nas to polisa ubezpieczeniowa. Co z tego, że bez pokrycia...
MOŻNA JĄ POCIESZAĆ
Wbrew pozorom, wiele „grubasek” naprawdę lubi siebie. Przez lata wypracowały zdrowy dystans do swojej cielesności i opinii innych. Co jednak nie oznacza, że nie zdarzają im się chwile słabości. Wtedy czują się gorsze, nieatrakcyjne, zapuszczone. To najlepszy moment, żeby im pokazać, jak bardzo nam na nich zależy. Nie ma łatwiejszego sposobu na zdobycie kilku punktów u płci przeciwnej.
Zdecydowana większość facetów ma w sobie instynkt opiekuna. Chcemy czuć się potrzebni, mądrzy, rozsądni i bezinteresowni. W związku z tak niepewną swojej wartości istotą o wiele łatwiej wprowadzić to w życie. Nie tylko po to, byś Ty poczuła się lepiej. To działa także na naszą samoocenę. Kiedy u boku mam zgrabną i przekonaną o swojej niesamowitości kobietę, nie mam się jak wykazać.
JEST SEKSOWNIEJSZA
Być może wydaje Ci się, że większość z nas wzdycha do wychudzonych piękności z kolorowych okładek. I jest w tym sporo racji, bo oficjalnie to właśnie ktoś taki wzbudza nasze największe zainteresowanie. W praktyce bywa zazwyczaj inaczej. Co innego popatrzeć, a co innego stworzyć prawdziwy związek. Tu sprawdza się zasada, że jednak lepiej „mieć za co złapać”. Krągłości to Wasza największa broń, bez względu na to, jak prezentuje się cała reszta.
Kobieta bez wyraźnie zarysowanego biustu i jędrnych pośladków może być obiektywnie ładna, ale nigdy nie będzie naprawdę seksowna. Nasze ciała muszą się jednak czymś od siebie różnić. Intymna relacja z kimś o cielesności nastoletniego chłopca to raczej kiepska perspektywa.
Nadal zazdrościsz chudzielcom? A może współczujesz „grubaskom”? Jak widać, zupełnie niepotrzebnie.
Grzegorz Lawendowski