Nie słuchamy lekarzy - wolimy leczyć się sami!

Raport na temat tego, jak się leczymy, przygotował Uniwersytet Medyczny w Łodzi. Wynika z niego, że po wyjściu od lekarza i tak nie stosujemy się do jego zaleceń, nie kupujemy przepisanych farmaceutyków, leczymy się sami. Następstwem tych zachowań są częstsze wizyty w szpitalu.

Doktor Przemysław Kardas, który przeprowadził badania, mówi wprost, że bardziej wierzymy zdaniu znajomych czy reklamom niż specjalistom:

„Wierzymy, że metoda Goździkowej pomoże nam bardziej, a leki zapisane przez lekarza zaszkodzą tylko naszej wątrobie” („Polska. The Times”).

Aż 40 procent pacjentów w ogóle nie stosuje się do zaleceń. Jak wynika z badań, nie zawsze tak robimy ze względu na brak wiary w to, co nam powiedzieli lekarze. Problemem są ceny leków. Ludzie rezygnują z zakupu przepisanych środków, ponieważ ich na nie nie stać. Zamiast tego sięgają po tańsze lekarstwa, dostępne bez recepty i aplikują sobie kuracje według własnego pomysłu. Inni natomiast w ogóle nie chodzą do lekarza, szprycując się środkami przeciwbólowymi.

Winna nie jest, wbrew pozorom, tylko nasza niewiedza i świadomość zagrożenia. Część odpowiedzialności spoczywa na lekarzach. Jak przekonuje w rozmowie z dziennikiem „Polska” profesor Piotr Kuna, pulmonolog i członek władz Fundacji na rzecz Wspierania Rozwoju Polskiej Farmacji i Medycyny, pacjenci dostają za dużo recept, powtarzają się leki o podobnym działaniu. Chorzy przyjmują często po kilkadziesiąt różnych leków dziennie - 5 do śniadania, 3 po, na obiad, popołudnie i na kolację. Karmimy się chemią. Prof. Kuna przytacza przykład Szwecji, gdzie liczba refundowanych leków jest 5 razy mniejsza, a pacjentom nie przepisuje się końskich dawek farmaceutyków.

Kiedy leczymy się u różnych lekarzy, pojawia się jeszcze inny problem - ci często przepisują te same leki, tylko pod różnymi nazwami. Bierzemy wszystkie, a łączone przestają działać. Skoro nie widzimy efektów, odstawiamy medykamenty i zaczynamy się leczyć sami domowymi sposobami.

Z raportu dra Kardasa wynika, że Polacy znacznie częściej na tle pozostałych europejskich krajów trafiają do szpitali. Zdarzają się sytuacje, że pacjenci nie przyjmują insuliny, leków na choroby wieńcowe czy astmę. Znane są przypadki pacjentów po transplantacjach, którzy nie przyjmowali lekarstw i przeszczep się nie przyjął.

Z szacunków dotyczących kosztów poniesionych przez służbę zdrowia w związku z nieprzestrzeganiem zaleceń lekarza wynika, że rocznie problem pochłania 6 miliardów złotych. Tyle samo NFZ wydaje na podstawową opiekę lekarską.

Zobacz także:

Wasze listy: „Wyciskam pryszcze cążkami!”

Antydepresanty zabijają miłość