EXCLUSIVE: Zoperowane nastolatki

Miały zaledwie kilkanaście lat, kiedy postanowiły zmienić swój wygląd u chirurga plastycznego.
EXCLUSIVE: Zoperowane nastolatki
31.05.2014

Wciąż daleko nam do Stanów Zjednoczonych czy niektórych państw Ameryki Południowej, gdzie kobiety w przerwie na lunch upiększają swoje twarze botoksem lub kwasem hialuronowym. Statystycznie rzadziej przechodzimy również poważniejsze operacje plastyczne. O medycynie estetycznej nie mówi się głośno, bo uchodzi za oznakę próżności. Nie oznacza to jednak, że polscy chirurdzy nie mają co robić. Coraz chętniej się do nich zgłaszamy i robimy to w coraz młodszym wieku...

Do niedawna operacyjne poprawianie wyglądu utożsamiałyśmy z dojrzałymi paniami, które nie mogą pogodzić się z upływającym czasem lub nieco młodszymi kobietami, które chciałyby się pochwalić biustem porównywalnym do Pameli Anderson. Czas uświadomić sobie, że pacjentkami zostają również bardzo młode dziewczyny. Po ukończeniu 18. roku życia możemy korzystać z wszelkich możliwości, jakie daje nam ta gałąź medycyny. Kiedy to naprawdę konieczne, przeszkodą nie jest nawet niepełnoletność.

Poznajcie dziewczyny, które trafiły na stół operacyjny z własnej woli w wieku kilkunastu lat. Nie zawsze za wiedzą najbliższych. Dla niektórych była to niemal konieczność, dla innych – zachcianka i sposób na pozbycie się kompleksów. Czy dzisiaj nie żałują swojej decyzji i zachęcają do upiększania się w ten sposób? Oto trzy zupełnie różne historie.

valeria lukyanova

- Okazało się, że wiek nie ma już większego znaczenia i mogłam poprawić uszy o wiele wcześniej. Strasznie się wściekłam, bo tyle lat się męczyłam. Zakwalifikowano mnie do operacji, która polegała na zmniejszeniu małżowiny i zbliżeniu jej do głowy. Miały być trochę mniejsze i ładnie przylegać. Wszystko działo się pod narkozą. Przebudzenia nie wspominam zbyt dobrze, bo myślałam, że umieram. Ból nie był straszny, ale nieprzyjemny, bo głowa to zawsze głowa. Przy ściąganiu opatrunków płakałam jak małe dziecko, ryczała moja mama, lekarz też się prawie rozkleił. Histeria, ale taka pozytywna. Nie mogłam się rozpoznać w lustrze. To było jak sen. Jeszcze przez kilka tygodni potrafiłam obudzić się w nocy, pobiec do łazienki i sprawdzać, czy jeszcze je mam. Jak widać, są i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa – twierdzi.

Karolina przeszła operację w ubiegłym roku, kiedy miała 16 lat. Zabieg obył się bez komplikacji i niczego nie trzeba będzie już poprawiać. Nowe uszy pozostaną z nią na zawsze. Zmieniło się nie tylko jej nastawienie do siebie, ale także postrzeganie jej przez innych. Przykre komentarze są już tylko gorzkim wspomnieniem. Trudno nie odnieść wrażenia, że była to uzasadniona decyzja. - Nie ma co kombinować z wyglądem w tak młodym wieku, ale jeśli wada jest tak widoczna i oczywista, to nie ma się co wahać – zachęca.

valeria lukyanova

Magda od zawsze z podziwem patrzyła na swoją mamę, która jest dla niej ideałem kobiecości. Szczupła, zgrabna, z piękną twarzą i apetycznymi krągłościami. W dzieciństwie często zabierała jej po kryjomu biustonosz, zakładała na siebie i wypychała go skarpetkami. Wierzyła, że kiedyś wypychanie nie będzie konieczne. Okazało się, że natura nie obdarzyła jej aż tak hojnie. Nie była zupełnie pozbawiona biustu, ale jak twierdzi, taki „akurat” nie spełniał jej oczekiwań. Miał być wyraźny i widoczny.

- Najpierw czekałam, jak na cud. Co rano sprawdzałam, czy przypadkiem trochę nie urosły. Raz w tygodniu mierzyłam obwód. Kiedyś drgnęły o centymetr, ale okazało się, że w pasie też więcej. Nie boję się powiedzieć, że to była obsesja. Jeśli człowiek myśli tylko o tym, to do szaleństwa naprawdę blisko. Obiecałam sobie, że zacznę zbierać na implanty. Choćby najmniejsze, żeby biust był o 1-2 rozmiary większy. Później przyszła osiemnastka, mogłabym bez dyskusji z rodzicami zrobić swoje, ale pieniędzy nie było. W wakacje poszłam do pracy i nie zaoszczędziłam nawet tysiąca. Na szczęście trafiłam na swojego ukochanego, który nie szczędził dla mnie grosza. Gdyby nie on, do dzisiaj chodziłabym sfrustrowana. To było 2 lata temu, więc miałam 19 lat – twierdzi.

valeria lukyanova

- W klinice 2 razy sprawdzali mi dowód, bo myśleli, że jestem młodsza. Lekarz nie był zbyt miły, bo zaczął mnożyć trudności. Mówił, że powinnam się nad tym jeszcze zastanowić, że może to za wcześnie i nie ma się co spieszyć. Wybuchłam i nawrzeszczałam na niego. Powiedziałam, że czekam na ten moment od przynajmniej 10 lat i albo to zrobi, albo będę szukać do skutku i któryś chirurg się tego podejmie. Zobaczył, że jestem zdeterminowana i ustaliliśmy termin. Nie skierował mnie do psychologa, chociaż mógł. Wybrałam największe implanty, na jakie pozwalało moje ciało. Jestem szczupła, więc skóry w zapasie nie miałam za dużo. No, ale patrząc na moją sylwetkę, to przy tych proporcjach są naprawdę duże. Czy je lubię? To zależy... - mówi Magda.

Nasza bohaterka cieszy się, że nie jest już „płaska”, ale czasami miewa wątpliwości, czy wybrała dobry rozmiar. Możliwe, że za kilka lat wymieni implanty na nieco mniejsze. Efekt nie okazał się tak naturalny, jak marzyła. Kilka razy usłyszała szepty obcych ludzi, którzy dyskutowali o jej „silikonach”. Z jednej strony jej to schlebia, bo piersi wreszcie są widoczne, ale z drugiej – wolałaby nie być posądzana o sztuczność. Dzisiaj poprosiłaby o inny rozmiar i kształt, dlatego zachęca do odłożenia tej decyzji na dalszą przyszłość. - Wiem, co ma w głowie 19-latka dyskutująca z chirurgiem plastycznym. Trzeba nabrać dystansu – tłumaczy.

valeria lukyanova

- Nie byłam do końca przekonana, nie wiedziałam, czego chcę. Wyczuł, że się waham i próbował mnie uspokoić. Stwierdził, że spokojnie zmieścimy się w tysiącu złotych, a tak w ogóle, to za 700 dostanę nowe i pełne usta. Wtedy poczułam, że wystarczy się zgodzić i zapomnę o moim największym problemie. Moje wargi były do tej pory w ogóle niewidoczne. Dwa cienkie paski, dół nie różnił się od góry. Zadzwoniłam po koleżankę, a wcześniej podpisałam umowę. Raz się żyje i trzeba wreszcie coś z tym zrobić. Sam zabieg był odrobinę bolesny. Byłam znieczulona tylko kremem. Nie czułam połowy twarzy, ale po wbiciu igły już nie było tak dobrze. Zacisnęłam zęby i po 15-20 minutach było po wszystkim. Zobaczyłam się w lusterku i trochę się przeraziłam – opowiada.

Alicja przeszła zabieg 3 miesiące temu, więc efekt nie jest już tak spektakularny. Mimo wszystko usta są znacznie powiększone. Jeśli wstrzyknięty kwas z czasem się wchłania, to zaraz po zabiegu musiały być ogromne. Za kilka miesięcy będzie musiała zdecydować, czy to powtórzyć. Jak przyznaje, jest bliska pozytywnej odpowiedzi na to pytanie. Dzięki nowym ustom usłyszała wiele komplementów, a znajomi zaczęli do niej mówić Angelina (Jolie).

valeria lukyanova

Karolina nigdy nie myślała krytycznie o swoich ustach, policzkach, piersiach czy pośladkach. Nie bez powodu była skoncentrowana na zupełnie innej części ciała. Kiedy pokazuje nam swoje zdjęcie sprzed operacji, wszystko staje się jasne. Nastolatka miała nie tylko duże uszy, ale przy okazji bardzo odstające. Na nic rozpuszczone włosy, bo jej defekt i tak wychodził na światło dzienne. Od zawsze była wyzywana od „uszatków”. Nie potrafiła patrzeć na siebie w lustrze, a większość zdjęć z przeszłości nie przetrwała próby czasu. Targała je w atakach złości i bezsilności. Problem dostrzegli również rodzice. To mama zaprowadziła ją do chirurga plastycznego.

- Zawsze sobie wyobrażałam, że będę się musiała męczyć jeszcze wiele lat. Muszę być pełnoletnia, mieć pieniądze itd. Trzeba czekać, bo rodzice przecież nie przyłożą do tego ręki. Bardzo ich nie doceniłam, bo sami zapytali wreszcie, czy uszy przeszkadzają mi do tego stopnia, że chciałabym je zmienić. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Poganiałam mamę, żeby umówiła jak najszybszą wizytę. Lepszego momentu nie mogłam sobie wyobrazić, bo za tydzień rozpoczynały się wakacje i do szkoły wróciłabym już po wygojeniu wszystkiego. Ale strach był, bo lekarz zawsze mógł odmówić – wspomina.

valeria lukyanova

Alicja, choć ma dopiero 18 lat, wygląda na przynajmniej o kilka lat starszą. Ciemne włosy, wyrazisty makijaż, dopasowana kreacja i widoczna na pierwszy rzut oka pewność siebie. Jak sama twierdzi, nie czuje się jak zwykła nastolatka, bo koleżanki z liceum w żaden sposób jej nie imponują. Dla nich problemem jest nadmiar nauki, humory rodziców, brak powodzenia u chłopaków. Dla niej – walka o spektakularny wygląd, który ma jej pomóc w karierze. Nasza bohaterka nie ukrywa, że wiąże swoja przyszłość z showbiznesem, a w tym świecie wygląd odgrywa zasadniczą rolę. Nie uważa się za brzydką, ale to nie oznacza, że nie ma czego poprawiać. Pierwszy zabieg ma już za sobą. Czy jest z niego zadowolona i planuje kolejne?

- Zawsze miałam dwa kompleksy, ale nie wariowałam z tego powodu. Inni nie zwracali na to uwagi, ja się przyzwyczaiłam i tak jakoś mijały kolejne lata. Myślałam, że mam to za sobą, ale kiedy tylko skończyłam 18 lat, stwierdziłam, że wreszcie mogę coś z tym zrobić. Tydzień po odebraniu dowodu osobistego poszłam do gabinetu na konsultację. Jeszcze nie byłam zdecydowana, ale chciałam przynajmniej wiedzieć, jakie są możliwości. Tylko weszłam, a lekarz zaczął dotykać moich ust i mówić, że faktycznie mogłyby być większe. Skoro on się domyślił bez rozmowy ze mną, to znaczy, że jest nad czym pracować. Z rozpędu zaproponował zabieg. Tu i teraz! - wspomina.

Polecane wideo

Komentarze (30)
Ocena: 4.77 / 5
Nataalaaa (Ocena: 5) 14.06.2014 23:08
Ja marze o operacji plastycznej odkąd chodziłam do podstawówki. Chciałabym mieć zooperowany nos i powiększony biust, no i oczywiście wstrzyknięty botoks kiedy pojawią się pierwsze zmarszki, ale do tego jeszcze wiele czasu mi brakuje :D W obecnych czasach jest tyle możliwości, zabiegów kosmetycznych i wszystkiego, że nawet z kogoś brzydkiego można zrobić pięknego i co najważniejsze uleczyć z kompleksów, a uleczenie kompleksów równa się tak naprawdę uleczeniu duszy. Więc dlaczego nie skorzystać ? ;)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 31.05.2014 18:38
Dziewczyny, przepraszam, wiem, że nie na temat, ale proszę powiedzcie co o tym myślicie. Miałam kiedyś przyjaciółkę, z którą widziałam się codziennie (nie znała mojego chłopaka). Pomimo tego, że nie widziała go na oczy, ciągle rzucała do mnie tekstami, że mam z nim zerwać, bo on nie jest dla mnie, bo wszyscy faceci są tacy sami itd. O całej tej akcji opowiedziałam mojemu mężczyźnie, strasznie się zdenerwował i pokłócił się z nią przez portal społecznościowy. Stanęłam po jego stronie i tak urwał mi się kontakt z ową koleżanką. Minął od tego czasu rok, gdy sobie ona o mnie przypomniała, i zaproponowała spotkanie we 4 (+jej chłopak z którym jest od niedawna). Tak mnie zbajerowała, że zaczęłam mojego namawiać na to spotkanie. On po kilku dnia moich próśb zgodził się na spotkania. A, że to facet honorowy, napisał do mnie na tym portalu znowu-tym razem z przeprosinami. No i oni sobie od jednej rozmowy zaczęli ze sobą pisać, pisać i pisać. Mają ze sobą ciągły kontakt, a droga koleżanka znowu przestała się do mnie odzywać. Jestem bardzo o to zazdrosna, ponieważ mój chłopak często mówi, że jest śliczna. Z Jego ust komplement w moim kierunku jeszcze nigdy nie wyleciał. Nie wiem, co mam o tym myśleć. Dodam, że jestem tylko o nią tak zazdrosna. Mój chłopak ma przyjaciółkę z którą się spotyka na kawę, pizze czy coś, i nie mam nic przeciwko. A z nią wystarczy, że pisze, a robię się wściekła...
zobacz odpowiedzi (3)
Julia (Ocena: 5) 31.05.2014 17:54
Ja bym chciała mieć większe piersi. Obecnie mam 75B,ale boję się tych implantów. Bo co będzie jeżeli za powiedzmy 2 lata zajdę w ciążę,to jak będę karmić dziecko? Istnieję też zawsze możliwość, że coś mi się stanie np. wypadek samochodowy i co wtedy?
odpowiedz
www.kuferek-roznosci.blogspot.com (Ocena: 3) 31.05.2014 16:47
Sztuczność w cenie... co to się porobiło.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 31.05.2014 13:33
Do liceum chodzilam z laska, ktora za zdanie matury dostala od taty nowe cycki... Z C zmienila sobie na E i wszystkim sie chwalila. Mentalna patologia.
zobacz odpowiedzi (2)

Polecane dla Ciebie