Kiedyś, gdy nasze zdrowie zaczynało szwankować, prędko biegliśmy do doktora. Dziś, większość Polaków leczy dr Google – wszechwiedzący medyczny doradca, który potrafi zdiagnozować każdą dolegliwość.
Z najnowszych danych wynika, że już ponad 70 procent naszych rodaków poszukuje informacji o swoich dolegliwościach w sieci – donosi serwis odkrywcy.pl. Większość z nas w nieskończoność odkłada wizytę u specjalisty.
Wychodzimy z założenia, że swoją chorobę możemy bardzo łatwo wykryć sami. Na forach internetowych wypowiada się przecież mnóstwo osób, które mają podobne dolegliwości.
Korzystanie z porad zamieszczonych w sieci przydaje nam się głównie wtedy, gdy cierpimy na wyjątkowo wstydliwe schorzenia. Internauci dyskretnie i anonimowo doradzą nam jak zwalczyć hemoroidy i jak leczy się choroby weneryczne.
Specjalistycznych porad i metod leczenia jest w wirtualnym świecie tysiące. Czy jednak takie samodiagnozowanie ma w ogóle sens?
Eksperci mają wiele wątpliwości. Lekarze zgodnie twierdzą, że tylko wyszkolony specjalista może prawidłowo ocenić stan chorego. Szukając na własną rękę pomocy, bardzo łatwo obrać błędny trop i zwykłą niestrawność pomylić z zawałem serca, a niegroźne przebarwienie potraktować jako śmiertelny nowotwór.
Wyszukiwanie u siebie wciąż nowych i coraz cięższych chorób nie prowadzi do niczego dobrego. Lepiej od razu iść do specjalisty, który rozwieje wszelkie nasze wątpliwości.
Alicja Piechowicz
Zobacz także:
Błąd lekarzy: Zbagatelizowali znamię na buzi noworodka, a to był straszliwy nowotwór!
Specjaliści postanowili interweniować dopiero wtedy, gdy guz osiągnął wielkość grapefruita.
Niepełnosprawna Australijka dostanie teraz milionowe odszkodowanie.