Ubiór w szkole był problemem od zawsze. Nieważne, czy noszono mundurki, czy zostały one zniesione – właśnie poprzez swój wygląd uczniowie chcieli wyrazić siebie. Czy nic się nie zmieniło? Czy dziś granice, jakich nie mogą przekraczać gimnazjaliści i licealiści różnią się od tych sprzed kilkunastu lat?
Żegnajcie mundurki!
Zapewne w czasach „granatowego snu”, kiedy w liceach i szkołach podstawowych, panowała przymusowa moda na szkolne mundurki, problem stanowiły jedynie fryzury i makijaż. W późnych latach 80’ i wczesnych 90’, ubrań modnych, czy takich, które pozwalały wyrazić swój indywidualizm w sklepach było bardzo mało. Dziś nie tylko to przyczynia się do wielkiego zamieszania wokół sankcji, dotyczących ubioru w szkołach, narzucanych przez nauczycieli i rodziców. Nic dziwnego, że władze szkolne, starające się kontrolować swoich podopiecznych, rozkładają bezradnie ręce. Wcześniej problem stanowiły jedyne zbuntowane jednostki. A dziś? Jaki procent uczniów szkół podstawowych biega po szkolnych korytarzach w wełnianych dresikach po siostrze?
Dresscode licealistów
Rozwój mediów, ich niezwykle silne oddziaływanie, globalizacja, a także konsumpcjonizm sprawiły, że granica pomiędzy światem dorosłych i dzieci zanika. W liceach trudno byłoby znaleźć nastolatki, nieprzejmujące się swym wyglądem. Czy tak nie było zawsze? Owszem, jednak jeszcze parę lat temu nastolatki „stroiły się” w sklepach na nastolatek takich jak Orsay, Terranova, czy Troll.
Dziś w szkołach króluje dresscode rodem z H&M, Zary i Stradivariusa, gdzie ciuchy dla licealistek widzą obok tych, dla dojrzałych kobiet, czy w ogóle da się je rozróżnić? Nie jest więc zaskoczeniem pojawienie się szpilek, miniówek, seksownych bluzek i legginsów na szkolnych korytarzach. Czy na pewno młodzież jest gotowa na takie zmiany?
Kiedy dyrektor mówi „nie”?
Konflikty z dyrekcjami szkół są nieuniknione. Nie tylko, dlatego, że odpowiedzialni za młodzież pedagodzy, starają się kontrolować swoich podopiecznych. Zakazy to element budowania autorytetu władz i komunikat, dający do zrozumienia, że szkoła to miejsce, gdzie tak jak później w dorosłym społeczeństwie – panują pewne zasady. Celem dyrekcji jest również ochrona przed niebezpieczeństwami, jakie mogą stwarzać rówieśnicy. Szykany, żarty, przezwiska to niedogodności, z jakimi indywidualiści borykali się w szkole od zawsze, jednak napaści i niesmaczne żarty na tle seksualnym to nowość!
Konflikt pokoleń?
W grę wchodzi również konflikt pokoleń. Za sprawą najszybszej w dziejach ludzkości wymiany informacji, nieznającej granic państw, czy kontynentów, świat zmienia się w błyskawicznym tempie, a rzeczywistość obecnej młodzieży nigdy nie różniła się tak bardzo od rzeczywistości rodziców i dziadków. Czy konflikt pokoleń, sprawiający, że rodzice i nauczyciele nie są w stanie pojąć, że ich niepełnoletnia córka chce pomalować paznokcie na kolor krwistoczerwony, a syn wcale nie ma zamiaru obcinać włosów, może doprowadzić do dyskryminacji i kłopotów młodzieży ze zdrowiem psychicznym? Czy zabranianie uczniom ubierania się zgodnie z własną naturą jest jednak nadal zgodne z prawem – tym państwowym, ale również i moralnym?
Wyrazić swoją płeć…
Młodzi ludzie, szukający swej osobowości eksperymentują nie tylko ze stylem ubierania się, ale również własną płcią. Obecne problemy z zasadami, określającymi wygląd ucznia w szkole, dotyczą szerszych możliwości wyrażania swojego „ja”. To również chęć wyrażania swojej orientacji seksualnej, a nawet płci. Czy zabranianie noszenia długich włosów i spódnic chłopcom, tylko dlatego, że nimi są, a niekoniecznie się nimi czują nie jest brakiem tolerancji? Czy osoby pewne swej orientacji i płci nie powinny być zazdrosne o to, że ich koleżanka może ubierać się i wyglądać jak chłopak, a oni nie mogą mieć kolczyka w wardze? Niestety problemem są nie tylko wytyczne, ale również trudna do sprecyzowania natura problemu wyglądu współczesnego człowieka.
Jedno jest pewne – być nastolatkiem dziś nie jest jednoznaczne z tym, co pod tym terminem rozumieją obecni rodzice. Dziś to projektanci, sklepy odzieżowe, trendsetterzy i cellebrieties ze świata muzyki i kina „edukując” młodzież, pokazują jej to, co wolno, a czego nie. Natomiast organizacje lesbijek i gejów i heteroseksualistów zdają się wręcz walczyć o nowy narybek, przekonując młodzież o tym, którą płeć powinni kochać. Wniosek? W takim świecie trudno o prawidłowy rozwój, ale walki o szacunek dla tolerancji zdają się zostawiać dorastających ludzi samych ze wszelkimi problemami dojrzewania.
Alicja Milewska
Zobacz także:
Zakaz wstępu na religię w niestosownym stroju!
Uczeń został wyrzucony z lekcji religii za to, że w upalny dzień stawił się w szkole w szortach.
Naukowcy twierdzą, że płeć przeciwna rozprasza w nauce i dzieci powinny się uczyć w osobnych klasach.