Heather Jones to szczęśliwa żona, matka dwóch synów oraz pisarka. Na łamach portalu SheKnows postanowiła podzielić się swoją historią na temat macierzyństwa. Uwaga, ta opowieść jest bardzo wzruszająca!
Zobacz też: Wykończona młoda mama napisała, czego oczekuje od niej społeczeństwo. Inne kobiety okrzyknęły ją bohaterką
Nadałam jej imię. To był błąd. W mojej głowie wyraźnie widzę te dzikie dziecko z kręconymi włosami, biegające po domu i terroryzujące swoich starszych braci. Emily - właśnie tak ją nazwałam. To był prosty wybór, po prostu lubię to brzmienie i nie mam z nim żadnych skojarzeń. Nie lubiłam być w ciąży, ale myśl o przytuleniu jej po 9 miesiącach noszenia pod sercem przezwycięża każdy ból, każde cierpienie...
Kocham moich dwóch synów, bezgranicznie, ale czuję pewną pustkę i taki głęboki ból, że nasza rodzina jest niekompletna. Brakuje właśnie jej, ale ona nigdy nie stanie się rzeczywistością. Nie stać nas na trzecie dziecko, na moją wymarzoną dziewczynkę, a to sprawia, że czuję się przegrana.Nigdy nie mieliśmy dużo pieniędzy. Ja pracowałam w przedszkolu zarabiając nieco więcej niż średnia krajowa. Tułaliśmy się od mieszkania do mieszkania, w końcu musieliśmy wziąć kredyt, który spłacamy do dziś. Mąż pracował jako asystent handlowca, nie zarabiał dużo. Zamieszkaliśmy w kawalerce, biorąc pod uwagę, że choruję na zespół policystycznych jajników, nie spodziewaliśmy się szybkiego zajścia w ciążę. Byliśmy oszołomieni, kiedy po 3 tygodniach starań, otrzymaliśmy pozytywny wynik na teście ciążowym. Jednak ta radość nie trwała długo.Po pięciu tygodniach ciąży, musiałam leżeć przez kolejne 10 tygodni w łóżku, co było dla nas ciosem finansowym. Musieliśmy wprowadzić się do moich rodziców, zalegaliśmy z płatnościami za czynsz, narosły nam odsetki. Udało nam się jakoś z tym uporać i cieszyć się z bycia rodzicami.
Zobacz też: Niepracująca mama napisała szczery post na Facebooku. Rozpętała prawdziwą wojnę w komentarzach!
Mieszkaliśmy z moimi rodzicami jeszcze przez 4 lata, w międzyczasie zaszłam w ciąże z drugim synkiem, nasza sytuacja finansowa się ustabilizowała. Przeprowadziliśmy się do większego mieszkania, nie na długo, bo spadła na nas kolejna fala nieszczęść. Już wtedy wiedziałam, że nigdy nie będzie nas stać na trzecie, tak upragnione dziecko. Jesteśmy w stanie zaspokoić potrzeby naszych dzieci. Mają co jeść, co na siebie włożyć, mają zapewnioną edukację. Jednak były momenty, gdy cholernie się o to bałam.
Jestem wdzięczna, że nie doszło do najgorszego. Kiedy nasza sytuacja trochę się ustabilizowała, w głowie zaczęła pojawiać się myśl o kolejnym dziecku, dopełnieniu naszej rodziny. Do tej pory naszym chłopakom niczego nie brakowało, ale boję się, że kolejne dziecko może popsuć naszą sytuację finansową. Nie mogę znieść myśli, nie moje dzieci nie miałyby co jeść, a z drugiej strony tak bardzo pragnę mojej malutkiej Emily. Poczucie winy mnie paraliżuje. Obwiniam się za każdym razem, analizuje, co zrobiłam źle. Wiem, że większość problemów finansowych wynikała z mojej choroby, jednak to nie daje mi spokoju. Wszystko co mogę zrobić to być wdzięczna za to, co mam. Za męża i dwóch wspaniałych synków. Jednak czuję, że zawiodłam jako kobieta. Nie mogę pogodzić się z faktem, że nigdy nie przytulę mojej Emily, nigdy nie zaplotę jej warkocza... Wszystko, co mogę teraz zrobić, to cieszyć się z tego, co mam.
Zobacz też: 7 zdań, których NIE CHCE usłyszeć kobieta w ciąży