Śmierć dziecka to największy koszmar każdego rodzica. Szczególnie wtedy, gdy dziecko odchodzi z tego świata, zanim zdąży w ogóle zaznać życia. Niestety tak stało się w przypadku Lillie-Grace, córeczki pochodzącej z Wielkiej Brytanii Lisy Fletcher. Na 3 dni przed wyznaczoną datą porodu Lisa dowiedziała się, że jej dziecko nie żyje.
Zobacz również: Musiała usunąć dziecko w 16. tygodniu ciąży. Pokazała je na Instagramie
Lisa Fletcher urodziła martwe dziecko przez cesarskie cięcie, ale nie chciała od razu się z nim rozstać. “Od pierwszego momentu, gdy zobaczyłam Lillie-Grace poczułam bezwarunkową miłość. Czułam się dumna, bo mimo wszystko byłam matką, mogłam wziąć ją na ręce, ucałować ją i spędzić z nią trochę czasu. Nikt, kto nie przeszedł przez coś takiego, nie będzie w stanie tego zrozumieć. Nosiłam to dziecko w sobie, ono było częścią naszej rodziny, więc chciałam traktować ją jak każde inne z moich dzieci” - mówiła w rozmowie z mediami 44-letnia Lisa, która ma także trzech synów.
Dwa dni po tym, jak Lillie-Grace przyszła na świat, jej rodzice zabrali ją ze sobą do domu. Przedstawili dziewczynkę starszemu rodzeństwu i pozostałym członkom rodziny oraz najbliższym przyjaciołom. Mała Lillie-Grace spała w łóżeczku ustawionym tuż przy łóżku Lisy i jej męża, Nika. “Bardzo pragnęłam zabrać ją do domu i położyć ją w jej własnej kołysce, którą wcześniej dla niej kupiliśmy. Przedstawiłam ją jej dziadkom i moim przyjaciołom. Wszyscy mówili, że jest idealna. Niesamowicie było móc podzielić się nią z ludźmi, których kocham i stworzyć wyjątkowe wspomnienia” - tłumaczyła matka Lillie-Grace.
Lisa Fletcher i jej mąż, ojciec Lillie-Grace, udokumentowali chwile spędzone z córeczką w rodzinnym domu. Oto ich zdjęcia z czasu, który mogli spędzi ze swoim dzieckiem.