„Nigdy nie daję córce prezentów, żeby jej nie zepsuć. W święta też będę konsekwentna”

Monika twierdzi, że nawet drobny upominek to rozpieszczanie dziecka.
„Nigdy nie daję córce prezentów, żeby jej nie zepsuć. W święta też będę konsekwentna”
Fot. iStock
03.12.2018

Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, a to oznacza jedno - prawdziwy szał zakupów w pogoni za idealnymi prezentami dla całej rodziny. Dane potwierdzają, że Polacy z roku na rok wydają coraz więcej pieniędzy z okazji Świąt. Wiele osób wychodzi z założenia, że im więcej podarunków, tym lepiej. A przecież zupełnie nie o to chodzi.

Zobacz również: 27-latka kupiła 300 prezentów dla swoich dzieci i rozpętała burzę! Przesadziła?

Niektórzy rodzice postanawiają walczyć z przymusem kupowania swoim dzieciom mnóstwa gwiazdkowych prezentów. To dość ryzykowne, bo przecież wiadomo, że dzieci chętnie chwalą się tym, co dostały przed rówieśnikami ze szkoły czy z przedszkola. Wobec tego nietrudno o domową awanturę i rozpacz dziecka, gdy okaże się, że koleżanka z ławki dostała o wiele więcej prezentów, w dodatku za o wiele większe pieniądze. Mimo to niektórzy rodzice idą w zaparte. Jak nasza Czytelniczka, która podzieliła się z nami swoimi przemyśleniami w kwestii gwiazdkowych prezentów dla swojej 4-letniej córki.

“Odkąd zostałam mamą, kieruję się zasadą “żadnych prezentów”. To dotyczy zarówno świąt Bożego Narodzenia, jak i urodzin czy Dnia Dziecka. Oczywiście reszta mojej rodziny nie potrafi tego zrozumieć - zwłaszcza dziadkowie z obu stron. Muszą się jednak pogodzić z moimi zasadami. Jak na 4-latkę moja córka naprawdę ma wszystko, czego potrzebuje do szczęścia. Domek dla lalek, mnóstwo pluszaków i Barbie, a nawet cały zestaw kuchenny. Jestem przeciwna temu, żeby każde święta czy urodziny stawały się pretekstem do zasypywania dziecka górą niepotrzebnych prezentów, które tak czy inaczej szybko pójdą w kąt, bo po prostu mu się znudzą.

Fot. iStock

Niestety chociaż moja rodzina doskonale wie, że ma nie dawać córce prezentów, za każdym razem znajdzie się ktoś, kto nie dostosuje się do mojej wyraźnej prośby. Wobec tego prezenty, które przynoszą, pakujemy i przekazujemy tym, którym naprawdę się przydadzą - np. dzieciom w szpitalach czy w domach dziecka. I mimo że staram się od najmłodszych lat uczyć córkę tego, że warto pomagać i nie należy skupiać się tylko na gromadzeniu dóbr materialnych, w większości przypadków gdy odpowiadam na pytanie, co kupię dziecku pod choinkę czuję, że wszyscy patrzą na mnie, jakbym była Grinchem. Nieważne, że córka ma wszystkiego pod dostatkiem - większości rodziców, których znam, nie mieści się w głowie, żeby nie zasypać swojego dziecka górą prezentów z okazji Świąt.

Nie jestem potworem (ani Grinchem). To nie tak, że nie pozwalam jej dostawać prezentów, bo jestem jakąś zgorzkniałą wariatką, która chce odebrać dziecku radość. Wręcz przeciwnie. Chcę, żeby moja córka była szczęśliwa bez względu na to, ile prezentów znajdzie pod choinką. Pragnę nauczyć jej, że czasami zamiast czekać na Świętego Mikołaja, lepiej jest być jak Święty Mikołaj”.

Monika, 36 lat

Rozumiecie taką postawę, czy waszym zdaniem Monika powinna sprezentować córce pod choinką chociaż jakiś drobiazg?

Zobacz również: LIST: „Stworzyłam listę prezentów na urodziny córki. Każdego stać, żeby kupić upominek za 80-150 zł”



Polecane wideo

„W życiu nie widziałam tak upiornych zdjęć”. Sesja ślubna podzieliła internautów
„W życiu nie widziałam tak upiornych zdjęć”. Sesja ślubna podzieliła internautów - zdjęcie 1
Komentarze (34)
Ocena: 4.74 / 5
Auda (Ocena: 5) 28.10.2023 17:53
Zastanawiam się, czy ta toksyczna matka w ogóle myśli. W jej postawie jest absolutny brak logiki. Z jednej strony "prezenty" są czymś wyklętym, z drugiej strony córka dostaje przekaz, że inni mają prawo i mogą je dostawać, tylko JEJ się je zabiera - właśnie dla tych innych. Sądzę, że na dłuższa metę, będzie to źródłem ogromnej frustracji i właśnie niechęci do oddawania czegokolwiek, a w przyszłości - prosta droga do rozrzutności i rekompensowania sobie wszystkich niedostanych, a przede wszystkim zabranych podarków.Jeśli argumentem jest "ty masz wszystko, bo ja ci kupuję, a to są biedne dzieci", to może lepiej właśnie mniej kupować i pozwolić czekać na wymarzoną lalkę pod choinką. Powiedzieć córce w sklepie, że "dziś kupujemy słodycze na zbiórkę, a nie do zjedzenia" - wziąć udział w jakiejś akcji. Przedszkola, szkoły organizują kiermasze charytatywne - coś zrobić wspólnie z córką, przynieść na sprzedaż. A w ogóle uczyć, że święta i inne uroczystości nie muszą być okazją do wydawania pieniędzy na drogie upominki. Można wprowadzić zwyczaj domowego/samodzielnego przygotowywania prezentów w rodzinie. Jakieś wspólne pieczenie ciasteczek dla ukochanej cioci. wyklejenie obrazka, zrobienie ozdoby choinkowej, przygotowanie występu śpiewania kolęd... I vice versa, może dla dziecka fajniejszym prezentem będzie rodzinny turniej kalamburów, a nie sklepowy gadżet... Ale to trzeba trochę się wysilić, pomyśleć, błysnąć kreatywnością. Oczywiście to odpada, jeśli chodzi o dalszą rodzinę/znajomych, ale zakładam, że ci raczej przynoszą prezenty symboliczne.
odpowiedz
gość (Ocena: 4) 23.01.2019 12:09
ja staram się syna też chować w taki sposób, żeby nie miał miliona zabawek, bo to mu jest zwyczajnie niepotrzebne. zamiast tego staram sie sprawiac mu prezenty bardziej przezyciowe - jak np. zapisanie go na kurs jazdy na koniach, bo bardzo chciał, albo np. lot wtunelu aerdoynamicznym speedfly, pod wrockiem, bo też mu sie zamarzył a to super okazja do spędzenia czasu razem
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 21.12.2018 21:09
Sądzę, że wbrew zamiarom w ten sposób matka wychowa dziecko mało otwarte na potrzeby innych. Jako pedagog uważam, że rozpakowanie prezentu, pokazanie i oddanie "potrzebującym", jest zapewne niezamierzonym, ale katastrofalnym w skutkach błędem wychowawczym. I swoistym okrucieństwem.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 18.12.2018 08:20
Naprawdę? Ja pielęgnuje w domu wszystkie tradycje świąteczne, więc upominki pod choinką zawsze dzieci znajdują. Może nie są jakieś drogie, ale są. Mikołaj na pewno przyniesie gry planszowe. Już w listopadzie z Alexandra je zamówiłam, żeby doszły. No i jeszcze inne drobiazgi będą.. Ale żeby nic? To takie przykre.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 14.12.2018 12:30
Jak przeczytałam o zabieraniu córce prezentów, żeby oddać innym dzieciom, to mnie zmroziło. Owszem, należy uczyć dzieci pomagania innym. Można z jakiejś świątecznej okazji, a najlepiej bez okazji, wziąć udział w zbiórce. W każdym przedszkolu/szkole, są organizowane różne akcje charytatywne, dla biednych/chorych dzieci, zbiórki dla szpitali, dla zwierzaków, itp. Można wspólnie z własnym dzieckiem ustalić, że "coś oddajemy", albo kupić jakiś drobiazg, zrobić coś na charytatywny kiermasz. To jest doskonała szkoła empatii, dzielenia się i radości z dawania. Odbieranie córce prezentu, który ktoś przyniósł, niezależnie od wyznawanych zasad i chlubnych motywacji, to przejaw psychopatii.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie