Podróżowanie z dziećmi - zwłaszcza małymi - potrafi być sporym wyzwaniem, o czym zapewne przekonało się wielu rodziców. Maluchy często niecierpliwią się podczas godzin spędzonych w samochodzie, samolocie czy pociągu. Czasami rodzice dosłownie wychodzą z siebie, aby uspokoić płaczące dziecko albo zająć czymś jego uwagę, ale nie zawsze im się to udaje.
Zobacz również: Matka domaga się, by pasażerowie komunikacji publicznej USTĘPOWALI miejsca dzieciom
W związku z tym spółka PKP Intercity postanowiła pomóc rodzicom podróżującym z dziećmi i przygotowała dla nich specjalny poradnik, zatytułowany “Rodzinne podróże małe i duże”. To zbiór wskazówek stworzony we współpracy z psycholog dziecięcą. Rodzice mają znaleźć w nim odpowiedź na pytanie “jak przyjemnie podróżować z dziećmi pociągiem”. Poradnik jest dostępny w formacie PDF na oficjalnej stronie PKP Intercity, jego fragmenty wyświetlają się także na pociągowych ekranach. Mimo dobrych chęci jego twórców, zbiór wskazówek zdążył już zebrać spore grono krytyków. Należy do nich m.in. Natalia Fiedorczuk-Cieślak, wokalistka i pisarka, laureatka Paszportu "Polityki" za powieść pt. “Jak pokochać centra handlowe”. Fiedorczuk-Cieślak prywatnie jest mamą dwójki dzieci - Sławy i Władysława. Artystka podzieliła się na Facebooku swoimi wrażeniami po zapoznaniu się z poradnikiem PKP. Punktem zapalnym okazał się ostatni zapis, który głosi: “Chrońmy współpasażerów od niepożądanych zapędów towarzyskich naszych dzieci. Pamiętajmy - niektórzy z pasażerów nie muszą być zainteresowani pogawędkami lub zabawą z małymi towarzyszami podróży”.
Fot. https://www.intercity.pl/
“Nie, że mam chronić dziecko pod opieką podczas długiej podróży, mam jeszcze chronić współpasażerów, bo mogą w obecności mówiącego bachora czuć się niekomfortowo. Uderzyła mnie myśl, że w społecznym lustrze rodzicielstwo ma być przede wszystkim nieustawaniem w wysiłkach, aby inni nie poczuli się niekomfortowo” - komentuje Fiedorczuk-Cieślik. “Co najciekawsze i najśmieszniejsze - ale śmieszne w smutny, gorzki sposób - często te rodzicielskie wysiłki w dbaniu o komfort innych nie obejmują własnego dziecka. Mam rozpieszczać potrzeby pasażera, uprzedzać jego dyskomfort i jednocześnie budować swoje ego jako skutecznego rodzica; zaś mam musztrować w posłuszeństwie czterolatka, kompletnie ignorując jego potrzeby” - dodaje pisarka.
Zobacz również: Pasażerka wyrzucona z samolotu. Nie chciała siedzieć obok płaczącego dziecka
“Od długiego czasu mam poczucie, że nasza szerokość geograficzna wyjątkowo nie znosi idei dziecka (poza dzieckiem poczętym). O dzieciach i do dzieci mówi się w trzeciej osobie (do rodzica), w dodatku protekcjonalnie i jak do jednostki po lobotomii. Z drugiej strony także rodzice sż zneurotyzowani po kokardy: w obawie, że ktoś ich samych (!) oceni jako nieudolnych wychowawczo plują do dzieci seriami negatywnych komunikatów jak z a-47 (Nie ruszaj! Nie chodź! Nie krusz! Nie ubrudź się! Nie idź tam!). Wiem, bo sama się na tym łapię. Po obu stronach tej barykady dziecko z żywego człowieka zamienia się w ideę, dematerializuje, znika. Dokonujemy symbolicznego wymazania dziecka jako potencjalnego podmiotu, i to "niewidzialne", "grzeczne" dziecko jest społecznym ideałem. Dziecko, którego nie ma, dziecko, które nie istnieje” - pisze na Facebooku Natalia Fiedorczuk-Cieślik.
Pod postem artystki pojawiło się mnóstwo wspierających komentarzy: “Niestety, niechęć do dzieci jest wszechobecna, nawet wśród osób wydających się ogarniętymi i postępowymi”, “Też się zastanawiam czy na całej kuli ziemskiej jednakowo nie toleruje się dzieci, czy u nas wyjątkowo bardzo?” - pisali internauci. Część rodziców po prostu dziękowało Fiedorczuk-Cieślak za ten wpis. Do postu kobiety odniosła się także rzeczniczka PKP Intercity, która wystosowała następujący komentarz: “Informacje z poradnika "Rodzinne podróże małe i duże" nie mają na celu pouczać opiekunów czy rodziców. Tylko oni wiedzą, jaki sposób wychowania będzie najlepszy dla ich dzieci. Wierzymy natomiast, że informacje zawarte w poradniku mogą stanowić podpowiedź oraz inspirację, każdy rodzic zaś samodzielnie oceni, czy są one dla niego pomocne i będzie chciał zrobić z nich użytek” - przytacza portal kobieta.gazeta.pl.
A waszym zdaniem zapis w poradniku dla rodziców przygotowanym przez PKP Intercity rzeczywiście jest bulwersujący?
Zobacz również: Ta kobieta chce WYRZUCAĆ płaczące dzieci z restauracji: „Przecież nikt nie chce słuchać ich wrzasku!”