Karmienie w miejscach publicznych to bardzo kontrowersyjny temat. Część Polek opowiada się za tym i przeważnie są to matki, a druga część wyraża zdecydowany sprzeciw, powołując się na dobre wychowanie i szacunek do drugiego człowieka. Biorąc pod uwagę komentarze na forach internetowych, można stwierdzić, że druga grupa jest jednak liczniejsza. Należy do niej także Magda (imię zmienione), która postanowiła opisać, co się jej niedawno przydarzyło.
- Nikt mnie tak nie denerwuje jak matki karmiące piersią w miejscach publicznych. Nie znoszę, kiedy pokazują piersi. Taki widok budzi we mnie niesmak. Nie przekonują mnie argumenty, że dziecko jest głodne. Można je zabrać do samochodu albo usiąść gdzieś na uboczu. Moim zdaniem kulturalne matki zawsze znajdą jakieś rozwiązanie. Poza tym każda normalna kobieta czuje wstyd przed pokazywaniem intymnych części ciała. Ponieważ tak bardzo oburza mnie takie zachowanie, nie mogłam pominąć milczeniem sytuacji, która mi się przytrafiła jakiś czas temu.
Z Wielkiej Brytanii wróciła pół roku temu koleżanka Magdy - Alicja. Obie kobiety uznały, że najwyższy czas się spotkać.
- Alicja niedawno urodziła drugie dziecko. Razem z dwójką pociech przyszła do mnie na herbatę. Jej starsza córeczka ma na imię Maja. To trzylatka. Młodsze dziecko – Tosia - niedawno skończyła dwa miesiące.
Bardzo się ucieszyłam, gdy Alicja przyszła. Zaprosiłam ją do salonu. Przyniosłam herbatę i ciasto. Pogrążyłyśmy się w rozmowie. Najmłodsza latorośl spała w tym czasie w mojej sypialni, a starsza bawiła się w kąciku klockami. Pamiętam, że pomyślałam, jakie fajne dzieci ma Alicja i że musi być świetną mamą. Nie wiedziałam wtedy, co mnie czeka.
Niedługo potem dołączył do nas mój narzeczony. Alicja opowiadała o swoim mężu i jego pracy. W pewnym momencie rozległ się płacz niemowlęcia z drugiego pokoju. Alicja wyszła i wróciła z Tosią w ramionach. Powiedziała do nas, że czas na karmienie. W osłupieniu patrzyłam, jak rozpina bluzkę, pokazuje piersi i przystawia do jednej z nich dziecko. Byłam w trakcie jedzenia ciastka i myślałam, że zwymiotuję. Nie wierzyłam, że moja koleżanka Alicja jest jedną z tych matek, które karmią przy innych ludziach. Wymieniłam z moim narzeczonym znaczące spojrzenia. On zaraz potem wyszedł, tłumacząc ze wzrokiem wbitym w podłogę, że musi coś zrobić. Zaproponowałam Alicji, żeby przeszła do mojej sypialni i tam spokojnie dokończyła karmienie, ale uśmiechnęła się i powiedziała, że nie trzeba.
Alicja mówiła coś do mnie, cały czas karmiąc dziecko. Jedna pierś jej zwisała, a ona w ogóle nie zwracała na to uwagi. Zdecydowanie odsunęłam od siebie talerz z ciastem. Wydawało mi się, że karmienie trwało wieczność, ale w końcu Alicja odstawiła dziecko od piersi. Oznajmiła, że na chwilę pójdzie do mojej sypialni i uśpi dziecko. Nie poprawiła ubrania i z nagimi piersiami wyszła z salonu. Byłam w szoku.
Edyta Pazura chwali się szkolną wyprawką dla dzieci, tylko… którego polskiego rodzica na nią stać?
Koleżance Magdy szybko udało się uśpić dziecko i wróciła do niej. Nadal miała odsłonięte piersi.
Czułam się jakbym była na przedstawieniu teatralnym, a dokładnie w momencie oczekiwania na punkt kulminacyjny. No i miałam rację. Nastąpił także w przedstawieniu, które zaprezentowała mi koleżnka. Usiadła na kanapie i zawołała starsze dziecko. „Maja, chodź na cyca!”. Mała od razu przybiegła. Alicja, widząc moje zdziwione spojrzenie, wytłumaczyła, że trochę dokarmia małą cycem, ale niedługo ma zamiar z tym skończyć. Uśmiechnęła się i dodała z żalem, że będzie jej brakować tych chwil pełnych bliskości. Ja w tym czasie marzyłam tylko o tym, aby ten koszmar się skończył.
Na szczęście karmienie małej Mai trwało chwilę. Sama się oderwała od piersi i powiedziała, że chce ciastko. Alicja wreszcie zapięła bluzkę. Dziecko zajęło się jedzeniem słodkości, a my rozmawiałyśmy jeszcze przez jakiś czas. Rozmowa ewidentnie się nie kleiła. Zaczęłam patrzeć na Alicję zupełnie inaczej. Zrozumiałam, że to jedna z tych matek, które dostały po porodzie pieluszkowego zapalenia mózgu. Nie przypominała już Alicji, którą kiedyś znałam. Na szczęście minęło chyba nie więcej niż pół godziny i pożegnała się.
Od tamtej pory Magda unika kontaktów z Alicją. Chociaż koleżanka zapraszała ją do siebie, nie ma zamiaru jej odwiedzać.
- Dla mnie nasza znajomość skończyła się w momencie, kiedy Alicja odsłoniła publicznie piersi. Nie krępował jej nawet mój narzeczony, którego zobaczyła po raz pierwszy w życiu. Tomek był bardzo zniesmaczony całym zajściem. „Ale masz koleżanki” – rzucił do mnie, kiedy Alicja opuściła mieszkanie. Co miałam mu powiedzieć? Kiedyś była innym człowiekiem. Nie wiem w sumie, czy to pobyt za granicą tak ją zmienił czy macierzyństwo. Może jedno i drugie. W każdym razie mówiła głównie o dzieciach. Pytała się mnie też, kiedy ja planuję wydać na świat pociechę.
Tymczasem w jednej z polskich szkół: na liście uczniów „Giorgio, Armani, Valerii i Kevin”
Magda podsumowuje incydent z karmieniem.
- Znam różne matki. Niektóre karmią w miejscach publicznych, a inne nie. Z tymi pierwszymi zerwałam kontakt. Dla mnie takie zachowanie jest prymitywne. Matki w ogóle nie myślą, że to obrzydliwy widok dla postronnych obserwatorów. Ja, podobnie jak wiele innych osób, nie mam ochoty na oglądanie cudzych piersi, a już zwłaszcza przy jedzeniu. Od czasu wizyty Alicji nie mogę patrzeć na sernik, a kiedyś to było moje ulubione ciasto. A co do karmienia kilkuletniego dziecka – dla mnie to już lekka patologia.
A co wy o tym myślicie?