Ewelina jest mamą 4-letniego Kuby i z pozoru szczęśliwą mężatką, której niczego nie brakuje pod względem materialnym. Mieszka w stolicy w nowym, pięknym apartamencie, a mąż utrzymuje całą rodzinę. Luksusowe wnętrza, pomoc opiekunki do dziecka i duże kwoty, jakie otrzymuje na kosmetyki oraz ubrania, nie dają jej szczęścia. Po kilku latach życia, które polegało na wydawaniu pieniędzy męża i spełnianiu swoich zachcianek, Ewelina ma dość. Chciałaby wrócić do pracy. Problem w tym, że mężczyzna jej tego zabrania.
Mój facet ma 33 lata i ciągle mieszka z rodzicami…
Ewelina zaprosiła nas do swojego mieszkania, gdzie mogłyśmy spokojnie porozmawiać. Zostało urządzone w nowoczesnym, skandynawskim stylu. Wszystkie sprzęty są w białych i czarnych barwach. Jedynie pokój Kuby wydaje się przytulnym miejscem. Na ścianach namalowano postacie z bajek, a centralne miejsce zajmuje stolik pełniący jednocześnie funkcję pojemnika na zabawki. Siadamy na miękkim dywanie. Ewelina częstuje mnie kawą i opowiada.
- Przez ostatnie lata pochłaniało mnie głównie dziecko. Razem z mężem doszliśmy do porozumienia, że przez trzy lata będę siedzieć w domu z Kubą, a potem znajdę sobie pracę. Z zawodu jestem architektem. Mam rok stażu pracy i sporo znajomości. Myślę, że bez problemu znalazłabym dobre stanowisko. Niestety po urodzeniu dziecka Robert, mój mąż, zmienił zdanie, o czym poinformował mnie jakiś czas temu. Już nie chce, abym wracała do pracy. Mówi, że najważniejszy jest Kuba, a ja powinnam mu się poświęcić.
Ewelina ma łzy w oczach, kiedy to mówi.
- Powinnam była zacząć podejrzewać już wcześniej, że mogą być problemy z moim powrotem do pracy. Już po ślubie Robert bardzo chciał, abym przestała pracować. Mąż bardzo dużo zarabia i stać nas na życie na wysokim poziomie, nawet jeżeli ja nie jestem zatrudniona. Nie chciałam się zgodzić na taki układ. Przepracowałam rok, a potem zaszłam w ciążę. Była planowana.
Po umówionych trzech latach temat mojej pracy powrócił w naszych rozmowach. Robert kategorycznie zabronił mi szukania pracy. Wszystkie żony jego kolegów prowadzą takie życia jak ja teraz i on tego ode mnie wymaga. Powinnam poświęcać jak najwięcej czasu Kubie, a resztę czasu jemu i na dbanie o siebie.
Na początku ta propozycja nie wydała mi się taka zła. Wiele kobiet marzy o podobnym życiu, a poza tym od żon kolegów męża słyszałam same superlatywy. One spędzają całe dnie na zakupach, basenie, przesiadywaniu w restauracjach i siłowniach. Mają zatrudnione kobiety, które im gotują i sprzątają w domu. Żyją dla przyjemności i dla swoich dzieci.
Ewelina szybko przekonała się, że taki styl życia nie jest dla niej.
- Na początku byłam zmęczona siedzeniem w domu przez dziecko. Moją największą atrakcją były spacery z wózkiem, oglądanie „Stranger Things” i zakupy. Czasami wzywałam opiekunkę i wtedy mogłam się wyrwać albo odespać zarwane noce.
Odżyłam dopiero w ciągu ostatniego roku. Wtedy zakosztowałam życia, do jakiego zachęcał mnie Robert. Prawie codziennie wybierałam się na lunch z koleżankami, chodziłam po galeriach, odwiedzałam siłownie, spa... Na początku było super. Po pierwsze odetchnęłam od opieki nad dzieckiem. Po drugie próżnowanie w pewien sposób mi się spodobało. Potem z radością wracałam do domu, do syna i przejmowałam go od opiekunki. Niestety wkrótce taki styl życia przestał mi odpowiadać. Gdyby nie Kuba, być może zgrzytałabym już zębami z wściekłości. Czułabym, że moje życie jest pozbawione wartości, zupełnie puste.
Kobieta zdradziła, że rozmawiała z mężem już kilkakrotnie na temat powrotu do pracy.
- Robert za każdym razem wściekał się i wywoływał u mnie wyrzuty sumienia. Mówił, że ciężko pracuje na nasze utrzymanie i powinnam to docenić. Bo nie każda kobieta ma takie życie jak ja, a na pewno by chciała. Ja w pewnym sensie przyznawałam mu rację. Robert przekonywał mnie również, że najważniejsze jest dziecko i lepiej będzie dla niego, jeżeli nie podejmę pracy.
Chociaż mojemu mężowi trudno odmówić racji pod pewnym względem, czuję się ubezwłasnowolniona. Mąż wydziela mi pensję. Kilka razy zrobił mi wyrzuty, bo jego zdaniem wydałam za dużo. Czasami, gdy pojawią się niespodziewane wydatki, muszę go prosić o pieniądze. To dla mnie upokarzające. Poza tym w tej sytuacji on ma nade mną całkowitą kontrolę.
Niektórzy krewni mówią mi, że postępuję nierozsądnie, bo nie mam żadnego zabezpieczenia finansowego. W razie rozwodu zostaję bez niczego. A najgorsza ich zdaniem będzie długa przerwa w zatrudnieniu.
Wyznanie Uli: „Mój facet za 2 tygodnie bierze ślub. Z narzeczoną, którą od roku przede mną ukrywał”
Mam wrażenie, że w tej sytuacji nie ma dobrego rozwiązania. Mój mąż to dominujący typ, ale kocham go. Jeżeli mu się postawię, relacja między nami popsuje się. Ale gdy tego nie zrobię, będę nieszczęśliwa.