Polityka prorodzinna prowadzona przez obecny rząd wzbudza skrajne emocje. Sztandarowy program 500+ jest chwalony za poprawę życia dzieci, a z drugiej strony krytykowany, bo to ogromny wydatek dla budżetu państwa i dodatkowe środki należą się także najlepiej sytuowanym rodakom. To jednak nie koniec hojności rządzących, którzy dysponują naszymi podatkami.
Waszym zdaniem: Kto nie powinien dostać 500 zł na dziecko?
Premier Mateusz Morawiecki ogłosił uruchomienie kolejnego programu. Tym razem chodzi o „wyprawkę 300+”. To dodatkowe 300 zł, jakie ma otrzymywać co roku każdy uczeń. Pieniądze mają być wypłacane co sierpień. Założenie jest takie, by wspomogły domowy budżet w czasie zakupu podręczników i innych materiałów niezbędnych w szkole. Bez żadnych dodatkowych kryteriów.
Jednak nie wszyscy pochwalają ten pomysł. Wśród nich jest Ilona, która pod jednym z artykułów na Facebooku skrytykowała nie sam program, ale kwotę świadczenia. Jej zdaniem jest zdecydowanie za niska. Udało nam się z nią skontaktować i poprosić o komentarz w tej sprawie.
fot. Unsplash
- Uważam, że polityka prorodzinna to najważniejszy wydatek, jaki powinien ponosić budżet państwa - przekonuje Ilona. Jestem ogromną fanką programu 500+, z którego korzysta moja rodzina. Dodatkowe pieniądze otrzymuję co miesiąc na drugie i trzecie dziecko. Dzięki tej pomocy nie muszę się już zastanawiać, co zrobić, żeby starczyło nam na normalne funkcjonowanie.
Zdaję sobie sprawę, że nie dostaję tych pieniędzy od rządu. Ten zwraca mi jedynie część podatków, które wcześniej muszę zapłacić od wynagrodzenia czy w czasie codziennych zakupów. Ale wiem, że są rodziny, które podatków prawie nie płacą i między innymi ja się dokładam do wsparcia dla nich. Nie wiem czy to do końca sprawiedliwe, ale na pewno bardzo solidarne. Wszystkie statystyki mówią o tym, że dzięki temu wychodzimy z biedy.
Na pomysł dodatkowej wyprawki zareagowałam bardzo pozytywnie, ale szczegóły mnie zawiodły. 300 zł wydaje się śmieszną kwotą, kiedy weźmiemy pod uwagę wszystkie wydatki związane z każdym kolejnym rokiem szkolnym.
Zobacz również: LIST: „500 zł na dziecko to fatalny pomysł! Niektórzy będą się rozmnażać, żeby zarobić...”
fot. Unsplash
- 300+ to za mało. Powinno być nawet 1000+ - apeluje matka trójki dzieci. Nie ma się co łudzić, większość rodzin przejada całą swoją pensję, a 500+ niewiele zmienia. Kiedy masz na utrzymaniu piątkę lub więcej osób, wtedy mamy do czynienia ze studnią bez dna. Ile nie dorzucisz, tyle się zmieści. I jeszcze trochę braknie. Boję się każdego kolejnego sierpnia, bo wiem, z jak ogromnymi wydatkami się wiąże. W Polsce edukacja jest bezpłatna tylko w teorii.
Na same podręczniki dla jednego dziecka wydaję 300-400 zł. A gdzie cała reszta? Nowy tornister to nawet 100 zł. Zeszyty i inne przybory - kolejne 100 zł. Do tego strój na WF, trampki i komitet rodzicielski. Staram się posyłać dzieci także na zajęcia dodatkowe, które też oczywiście kosztują. Wątpię, czy mieszczę się w 1000 zł na głowę.
Realne wsparcie państwa moim zdaniem polegałoby na tym, by finansować wszystkie te potrzeby. Codzienne życie jest wystarczająco drogie. Nie powinno się dodatkowo obciążać rodziny. Bo skąd ja nagle wezmę w sierpniu 3000 zł?
Zobacz również: Lewandowscy kupili łóżeczko dla dziecka. Cena… z kosmosu!
fot. Unsplash
- To miły gest, ale zdecydowanie niewystarczający - twierdzi nasza rozmówczyni. Z jej obliczeń wynika, że program „wyprawka 300+” pokryje jedynie niewielką część kosztów, jakie ponoszą rodzice w związku z rozpoczęciem nowego roku szkolnego. Według niej kwota wsparcia powinna być znacznie wyższa. Proponuje 1000 zł wypłacanych co sierpień każdemu uczącemu się dziecku. - Nie wyciągam pieniędzy po cudze pieniądze. Jestem obywatelką, która ma nie tylko obowiązki, ale i prawa. Tak samo jak moje pociechy.
Inwestycja w najmłodsze pokolenie i ich edukację bardzo szybko się zwróci. Uczeń, który ma wszystkie podręczniki i nie musi martwić się o kwestie typowo materialne - jest pilniejszy. Nie przekonuje mnie argument, że o wszystko powinni zadbać rodzice. Państwo też ma w tym interes.
Mam nadzieję, że rząd jeszcze zweryfikuje swoje plany i zaproponuje bardziej realną pomoc. Takimi kwotami tylko rozśmieszają rodziców, którzy dwoją się i troją, żeby zapewnić godny byt swoim dzieciom.