Oddałam dziecko do adopcji. Dobrze zrobiłam?

Życie pisze nam różne scenariusze. Niektóre z tych kobiet bardzo cierpiały po oddaniu dziecka, a dla innych była to zwykła decyzja.
Oddałam dziecko do adopcji. Dobrze zrobiłam?
Fot. Thinkstock
21.11.2016

Kobiety już nie boją przyznawać się do braku chęci rodzenia dziecka, aborcji czy oddania potomka. Tak jak kiedyś nie wypowiadały się na ten temat, bo był w pewien sposób gloryfikowany, tak teraz można spostrzec wręcz odwrotną tendencję. To wygląda jakby matki dały upust tłumionej przez długi czas frustracji wynikającej z tego, że macierzyństwo to nie sielanka. Obecnie otwarcie wypowiadają się o cieniach rodzicielstwa – zmianach fizycznych, cierpieniu podczas porodu i trudach wychowywania.

Po fali dotyczącej aborcji przyszedł czas na kwestię dotyczącą oddania dziecka do domu opieki. Na forach internetowych widnieje wiele wpisów matek, które kiedyś zdecydowały się na ten krok. Niektóre z nich nie żałują i postąpiłyby tak samo, ale inne mają wyrzuty sumienia. Skontaktowałyśmy się z kilkoma forumowiczkami i dwie z nich zgodziły się opowiedzieć więcej na ten temat. To będzie jak spowiedź - powiedziała jedna z nich. Przed kim? Przed innymi kobietami, matkami, nastolatkami, które kiedyś staną przed wyborem. Oprócz tego na zwierzenia zgodziło się kilka innych dziewczyn, pochodzących z bliskiego otoczenia naszych znjomych. Co bohaterki reportażu chcą nam powiedzieć?

Przeczytajcie ich wyznania.

Zobacz także: Aborcja: powód do dumy?

dom dziecka

Fot. iStock

Kiedy Ilona podjęła decyzję o oddaniu dziecka, miała 28 lat. To nie była jej pierwsza ciąża. Kilka lat wcześniej urodziła swoje pierwsze dziecko.

- Druga ciąża była zaplanowana. Ja i mój mąż chcieliśmy mieć więcej niż jedno dziecko. Niestety, gdy byłam w 7. miesiącu, zginął mój mąż i zostałam ze wszystkim sama. Nie zdołałabym sama wychować dwójki dzieci, po prostu nie było mnie na to stać. Po urodzeniu zostawiłam dziecko w szpitalu. Po jakimś czasie odbyła się rozprawa. Zrzekłam się praw do swojego dziecka. Minęły dwa lata. Wiem, że syn jest zdowy i ma fajną rodzinę zastępczą. O niczym więcej nie mogłam marzyć.

Na pytanie, czy żałuje, Ilona odpowiada przecząco.

- Zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, aby zapewnić godne życie obojgu dzieciom. Wszyscy razem cierpielibyśmy biedę. Oczywiście nie chcę powiedzieć, że nie przeżywałam tej decyzji. Do dziś myślę o dziecku i codziennie się za nie modlę.

dom dziecka

Fot. iStock

Ewa była nastolatką, gdy dowiedziała się o ciąży.

- Właściwie nie miałam nic przeciwko temu dziecku, ale pojawiły się problemy. Mój chłopak nie zdał nawet matury, chociaż był starszy o sześć lat. Miał kiepską pracę i mieszkał z rodzicami w dwupokojowym mieszkaniu. Nie było warunków. Z kolei moi rodzice nie chcieli nawet o tym słyszeć. Powiedzieli, że narobiłam im wstydu i ledwo zdołałam ich przekonać do tego, że w ogóle chcę je urodzić. Oni zaproponowali jedynie pokrycie kosztów aborcji. Postawili mi ultimatum: Jeżeli chcę zachować dziecko, to mam się z nim wynosić. No i oddałam je.

Dziewczyna nie wie, co stało się z jej dzieckiem.

- Wierzę, że jest szczęśliwe. Teraz jestem w związku z innym mężczyzną i planujemy dzieci, ale już zawsze będę myślała o swoim pierworodnym.

Zobacz także: Usunęła ciążę i zdradza, co czuła przed i po aborcji. Żałuje?

dom dziecka

Fot. Thinkstock

Żaneta po prostu nie potrafiła pokochać.

- Wszystkie kobiety opowiadają o tej pięknej miłości, która rodzi się pomiędzy kobietą a jej dzieckiem już na pierwszy widok. Nic takiego nie poczułam. W ogóle nic nie czułam. Patrzyłam obojętnie, jak moje dziecko płacze, robi się czerwone i nieudolnie próbuje chwycić pierś. Nie doświadczyłam żadnego uczucia wzruszenia. Po prostu zostawiłam je w szpitalu. Myślę, że taki maluch nie miał problemów ze znalezieniem rodziny zastępczej. Zdrowy, ładny chłopczyk.

Na pytanie o ojca Żaneta kręci głową.

- Ojciec dziecka nie chciał mieć nic wspólnego z jego wychowaniem. Związałam się z żonatym mężczyzną, który bał się odpowiedzialności i żony. Był tchórzem i z perspektywy czasu widzę jego prawdziwe „ja”. Ale nie byłam lepsza – niezdolna do pokochania własnego dziecka. W przyszłości ich nie planuję.

dom dziecka

Fot. iStock

Paulina nie mogła znieść swojej córki.

- Chyba nie byłam jeszcze dojrzała do macierzyńswta. Miałam 20 lat i całe życie przed sobą. Po urodzeniu dziecka zobaczyłam, jak wiele straciłam. Całymi dniami chodziłam niewyspana, a ona ciągle płakała, brudziła pampersy i domagała się jedzenia. Jeżeli ktoś uważa, że ma ciężko w życiu, proponuję urodzić dziecko, wtedy dopiero można poczuć prawdziwy ciężar. Planowałam iść na studia, a tu trzeba było zajmować się dzieckiem. Ojca nie znałam, to był jednorazowy wyskok. Na szczęście miałam tolerancyjnych rodzciów, którzy nie wyrzucili mnie z domu, ale z ulgą przyjęli moją decyzję o oddaniu małej do adopcji.

Dziewczyna przekonuje, że nie tęskni za dzieckiem.

- Tak jak wspomniałam, nie kochałam jej. Przez te kilka lat nic się nie zmieniło w tej kwestii. Teraz studiuję i jestem szczęśliwa. Mała pewnie też.

dom dziecka

Fot. iStock

Milenie dziecko przeszkadzało w karierze.

- Uważam się za kobietę nowoczesną. Mam dobrą pracę. Rozwijam się. Dwa lata temu w moim życiu pojawiło się dziecko. To była wpadka. Urodziłam je i próbowałam wychować, ale praca była dla mnie ważniejsza. Nie myślcie o mnie źle. Niektórzy ludzie potrafią poświęcić się dla drugiego człowieka, a ja robię to w stosunku do firmy, w której pracuję. Taka już jestem. Mój mąż podobnie. Dziecko spadło na nas niczym grom z jasnego nieba i zniszczyło wszystkie plany. Nie chcieliśmy mu kiedyś w przyszłości zarzucić, że zrujnowało nasze kariery, więc zdecydowaliśmy się je oddać. Nie było łatwo, ale udało się.

Kobieta nie żałuje.

- Myślę, że dziecko ma się teraz dobrze. Z nami nie byłoby szczęśliwe.

Zobacz także: Urodziła żywe dziecko dzień po aborcji - WSTRZĄSAJĄCE!

Polecane wideo

Komentarze (32)
Ocena: 4.94 / 5
gość (Ocena: 5) 26.08.2018 16:16
Gdybym miała tułać się po bidulach albo rodzinach zastępczych to wolałabym się nie urodzić
odpowiedz
gość (Ocena: 3) 22.11.2016 15:04
Wszystkie z pewnością mówią 'myśle ze dziecko ma sie teraz dobrze' i z zadowoleniem przyznają jak zajeb**te jest teraz ich życie kiedy nie mają odpowiedzialności, co za cudowny wybór. A co jesli to dziecko jest w brudnym 'bidulu' wychowywane przez ludzi którym sie płaci 1500 zł a pozniej w wracaja do domu gdzie mówią swojej rodzinie jak maja dosc tego bachora którym sie zajmują. Co jesli te dzieci nigdy nie doświadcza ciepła czy miłości ani prawdziwej troski. Bedą zadawać sobie pytanie 'co takiego zrobiłem ze na to nie Zasłużyłem. Patrzeć na inne dzieci gdy ze szkoły odbiera ich mama a je pracownik socjalny. Wszystkie myślą ze proces adopcji jest tak prosty ze one oddając to dziecko na 100 procent zapewniają im cudowna kochająca rodzine. A co jeśli ta druga rodzina tez stwierdza po adopcji ze jednak to dziecko to nie to i tez go nie pokochają. I znowu robią 'dobry uczynek' podając następnej osobie. Szczerze- tak pogardzam kobietami ktore zdecydowały sie na taki wybór. Jeśli same znalazły rodzine w której dziecko będzie szczęśliwe, jeśli same zadbały o to zeby dziecko było pod dobra opieka to zachowały przynajmniej podstawowe instynkty ludzkie. Jeśli zostawiły je w szpitalu, to niestety takie osoby nie sa dla mnie ludźmi a jedynie jakimiś ssakami dla których liczy sie tylko przetrwanie w jak naprostszej formie egzystencji
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 22.11.2016 13:31
Jak jest temat o aborcji, to piszecie, że powinna oddać do adopcji. Jak jest mowa o adopcji, to piszecie, że nie powinna oddawać/uprawiać seksu itd. Jeśli jakaś dziewczyna przyznałaby wprost, że unika seksu i mężczyzn, bo boi się ciąży, bo żadna antykoncepcja nie daje 100 gwarancji, to pisałybyście, że jest chora psychicznie. Gdy jest mowa o antykoncepcji, to (głównie te, które nigdy nawet nie trzymały recepty na hormony) piszą o szkodliwości i jaka to antykoncepcja jest zła. (Te, które miały skutki uboczne piszą tylko o sobie.) Nie widzicie, że jesteście niewolnicami i byłybyście w stanie żyć wbrew swoim przekonaniom tylko dlatego, żeby zadowolić społeczeństwo?
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 22.11.2016 11:05
Dziwnie jest teraz w tych czasach i nie rozumiem niektórych kobiet fajnie rozłożyć nogi a później wymówki. Wiem że niektórzy naprawdę mają problemy i muszą oddać do adopcji lepsze to niż aborcja. Ale te historie tutaj ? Bo kariera ważniejsza, bo rodzice mnie z domu wyrzuca co to za rodzice w ogóle , bo facet żonaty to po co poszłaś to łóżka z żonaty facetem, bo nie kocham ? Jak można nie kochać swojego dziecka nie rozumiem mam nadzieję że te dzieci są w bardzo dobrych rękach bo wy nawet nie zasługujecie na te dzieci i oby w przyszłości wam wybaczyly za wasze decyzję ...
zobacz odpowiedzi (2)
gość (Ocena: 5) 21.11.2016 22:21
Te dzieci niekochane przez matki biologiczne trafiły do kochających rodziców adopcyjnych, którzy czekali na nie latami. Jak dla mnie to pozytywne historie.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie