Wybierając zawód, rzadko zastanawiamy się nad tym, co o nim będzie sądziło nasze dziecko. W ogóle nie rozważamy wpływu na jego życie, oprócz tego materialnego. Okazuje się, że jest większy niż mogłoby się wydawać. Rodzic to dla dziecka pierwszy wzór do naśladowania. Maluchy z uwagą obserwują zachowanie i sposób bycia swoich opiekunów, a potem konfrontują swoje spostrzeżenia z rówieśnikami. Może się okazać, że hołubione przez nich postawy nie spotkają się z akceptacją otoczenia, okażą się śmieszne albo wstydliwe w stosunku do doświadczeń kolegów i koleżanek. Jest różnica, gdy dziecko opowiada o mamie, która jest lekarzem i mamie zajmującej się sprzątaniem bloków. Koledzy i koleżanki potrafią być pod tym względem bezlitośni... To dlatego dzieci zaczynają wstydzić się swoich rodziców, a w związku z tym posuwają się nieraz do problematycznych zachowań.
Ta kwestia wcale nie jest rzadko spotykana. Rodzice coraz częściej szukają rozwiązania na forach internetowych. Czy da się coś zrobić z bezwględnością małych dzieci? Publikujemy niektóre wyznania.
Zobacz także: Portret bezrobotnej Polki: Kto nie znajdzie pracy?
Fot. iStock
- Wczoraj wróciłam z wywiadówki. Okazało się, że moja 9-letnia córka wstydzi się wykonywanego przeze mnie zawodu. Pracuję na kasie w spożywczym. Nigdy nie było to problemem. Gdy córka była mała, czasami zabierałam ją ze sobą i kręciła się po sklepie. Kupowałam jej słodycze, a ona obserwowała pracę w sklepie. Wtedy wszystko jej się podobało. Teraz jest inaczej. Na jednych z zajęć dzieciaki rozmawiały z panią o tym, kim chcą być w przyszłości i kim są ich rodzice. Lena, podobnie jak inne dzieci, wstydziła się przyznać, gdy niektórzy mówili o pediatrach, księgowych czy dentystach. Skłamała, że jestem kierownikiem. Ale nie tylko ona zachowała się w ten sposób. Kłamstwo wyszło na jaw i dlatego wychowawczyni zaprosiła wszystkich rodziców na rozmowę. Staram się być przede wszystkim dobrym człowiekiem i jest mi przykro, że córka się mnie wstydzi – mówi Gosia.
Fot. iStock
- Niedawno byłam świadkiem rozmowy mojego dziecka z córką sąsiadów. Dziewczynki bawiły się w piaskownicy. Jestem dozorczynią bloku i koleżanka Róży mnie zna. Usłyszałam kłótnię. Dzieciak sąsiadki zaczął wyśmiewać się z córki, a dokładnie z tego, jaką ma mamę. Tamta mała zaczęła drwić z mojej pracy. Według niej podlewanie trawnika i zmywanie podłogi w bloku świadczy, że jesteśmy służącymi innych mieszkańców. Nie byłam w stanie patrzeć, jak do oczy Róży napływają łzy i nagadałam tej małej. Powiedziałam, że rodzice źle ją wychowali, skoro opowiada takie rzeczy. Oczywiście pobiegła do nich na skargę, ale to nie jest ważne... Od tamtej pory Róża błaga mnie, żebym zmieniła pracę, a ja zupełnie nie wiem, co robić... - martwi się Ela.
Zobacz także: LIST: „Rodzice skrzywdzili mnie imieniem. Jestem Vanessa i wstydzę się przedstawiać!”
Fot. iStock
- Ciężko pracuję na utrzymanie rodziny. Jestem fryzjerką, a oprócz tego chodzę na nocki, żeby rozkładać towar. W sezonie letnim zgłaszam się jako pomoc do prac polowych. Wszystko po to, aby utrzymać rodzinę, a dokładnie mojego sześciolatka. Jestem samotną mamą i chociaż dostaję na dziecko alimenty, łatwo nie jest. Dlatego łapię się każdej pracy, aby choć trochę podreperować domowy budżet. Niedawno miałam z synkiem rozmowę, podczas której powiedział mi, że nie chcę, abym była fryzjerką. Okazało się, że jakieś dziecko z klasy wyśmiewało się z fryzjerek. Na początku syn stanął w mojej obronie, a potem poddał się. Presja środowiska okazała się silniejsza. Teraz mam poważny problem. Kiedy spacerujemy ulicą, on idzie z przodu i nie chce trzymać mnie za rękę. Powiedział, że dopóki nie przestanę być fryzjerką, nie będzie się do mnie przyznawał. Wstydzi się takiej mamy. Próbowałam z nim rozmawiać na różne sposoby, ale dzieciaki ze szkoły najwyraźniej mają u niego większy autorytet... To naprawdę okropne, gdy wstydzi się Ciebie własne dziecko – wyznaje Klaudia.
Fot. iStock
- Ostatnio byliśmy ze znajomymi na obiedzie. Mamy dzieci w podobnym wieku. Maluchy przy stole zaczęły rozmawiać o tym, kim są ich rodzice. Na początku wszyscy mieliśmy z tego niezłą zabawę, ale po chwili zrobiło się poważnie. Znajomi są z wykształcenia prawnikami i oboje pracują w korporacjach, w działach prawnych. Z kolei ja i mąż mamy swój lokal. Sprzedajemy hot-dogi, hamburgery, kebaby, frytki. Może to nic ambitnego, ale popyt jest. Nieźle zarabiamy i możemy sobie pozwolić, żeby raz w tygdoniu wyjść na rodzinny obiad do dobrej restauracji. Nigdy nie czuliśmy się od nikogo gorsi, a znajomi nie okazywali wyższości. Dlatego zdziwiły mnie słowa ich dziecka. Zaczęło wyśmiewać nasz rodzinny biznes i krzyczeć na moje, że rodzice sprzedają zgniłe jedzenie i muszą gotować dla innych. Znajomi próbowali je uspokoić, ale niewiele to dało. Niechęć i dystans pozostały... Teraz syn strasznie się buntuje. Powiedział, że się nas wstydzi, jesteśmy nikim i wolałby innych rodziców. Nawet w ustach 7-latka takie słowa bolą. Nie chce też jeść frytek i hot-dogów, a wcześniej je uwielbiał – przyznaje Ania.
Fot. iStock
- Moje dziecko usłyszało od wszystkowiedzącej sąsiadki, że mama jest prostytutką. Jak można powiedzieć coś takiego dziecku i wytłumaczyć mu, na czym to polega? Córka płakała przez całą noc i nie chciała się uspokoić. Powiedziała, że nie chce takiej mamy i mam przestać. Do tej pory mówiłam jej, że pracuję w biurze, ale tak naprawdę jestem ekskluzywną prostytutką. Nie wstydzę się swojego fachu, chociaż nigdy nie przyznałabym się do niego małej. Nie chcę, aby skończyła tak, jak ja. Z drugiej strony trudno nie przyznać, że dzięki pracy kupiłam trzypokojowe mieszkanie w dobrej dzielnicy Warszawy, stać nas na wygodne życie i opłacenie zajęć dodatkowych dla córki. Jestem bardzo atrakcyjną kobietą i mam stałych klientów, którzy sowicie mnie wynagradzają. Zaczęłam na studiach. Potem miałam inne możliwości, ale przyzwyczaiłam się, a pracując w zawodzie, nie zarabiałabym tyle, co teraz. Pozostał tylko problem z córką. Od trzech dni w ogóle się do mnie nie odzywa. Ale co da rozmowa? Przecież nie mogę tego zostawić, bo nie będę miała jak opłacić rachunków – twierdzi Iza.
Fot. iStock
- Jestem komornikiem. Wiem, że to niewdzięczny zawód, ale daje całkiem dobry dochód. Niestety są też minusy. Ludzie podchodzą do mnie z dystansem, kiedy mówię, czym się zajmuję. Niedawno moje dziecko dowiedziało się, na czym polega ta praca. Nauczycielka w szkole coś palnęła, a reszta dzieci podchwyciła i zaczęła mówić, że komornicy to źli ludzie, bo zabierają innym domy i jeszcze na tym zarabiają. Potem podobno próbowała załagodzić temat, ale wiadomo, jakie są dzieci. Raz coś załapią i tak pozostanie. I weź tu wytłumacz dziecku, jaka jest prawda. Wzięło sobie wszystko do serca i teraz kłamie w szkole, że mama pracuje jako pielęgniarka. Niestety inni znają prawdę. Mieszkamy w niewielkiej społeczności. Dostałam już wezwanie telefoniczne ze szkoły w tej sprawie. Z jednej strony cieszę się, bo to wszystko przez tę nauczycielkę. Kobieta zrujnowała autorytet, który miałam w oczach dziecka. Nasz kontakt rozluźnił się. Oprócz tego syn zaczął kłamać. Z jego relacji wynika również, że został odrzucony przez otoczenie, dzieciaki nie chcą z nim siedzieć i bawić się – zwierza się Ewa.
Zobacz także: Sukces i kariera są w zasięgu twojej ręki! Jak zdobyć w życiu to, czego pragniesz?