Przez kilka tygodni media żyły sprawą Barbary Sienkiewicz, która w wieku sześćdziesięciu lat urodziła bliźnięta. Aktorka zaapelowała do premier o przyznanie jej specjalnej emerytury na wychowanie dzieci, którymi zajmuje się sama. „To dzięki dzieciom mam tyle siły i nie utożsamiam się ze swoim wiekiem” – powiedziała Sienkiewicz w rozmowie z magazynem „Gwiazdy”.
Historia aktorki to fenomen nie tylko w skali naszego kraju, ale i całego świata. Co jakiś czas dziennikarze informują o dojrzałych kobietach, które urodziły dziecko – głośno było m.in. o 66-letniej Hiszpance, która wydała na świat bliźnięta, z kolei w 2008 roku matką została pochodząca z Indii siedemdziesięciolatka. Na ich tle przestają dziwić matki po pięćdziesiątce i czterdziestce, o trzydziestolatkach nie wspominając.
Faktem jest, że kobiety rodzą coraz później – i ta tendencja widoczna jest również w naszym kraju. Wystarczy spojrzeć na statystyki. Z danych Eurostatu (Europejskiego Urzędu Statystycznego) za rok 2013 wynika, że ponad 40 proc. kobiet pierwsze dziecko rodzi po przekroczeniu trzydziestki. Średni wiek, w którym Polka rodzi po raz pierwszy, to 29 lat. Tendencja zwyżkowa utrzymuje się od lat, a kobiet decydujących się na późne macierzyństwo przybywa. Dane zebrane przez Eurostat dowodzą, że matki poniżej dwudziestu lat są w zdecydowanej mniejszości – w 2013 roku stanowiły ledwie niewiele ponad 5 proc.
Dlaczego Polki rodzą coraz później?
Przyczyn jest co najmniej kilka. Zmieniła się rola kobiety, a wraz z nią – nasze potrzeby i oczekiwania. Model kobiety-strażniczki domowego ogniska, bezgranicznie poświęconej prowadzeniu domu i wychowywaniu dzieci, odszedł do lamusa. Współczesne Polki wiedzą, czego chcą. A chcą przede wszystkim być niezależne finansowo i zawodowo. Chcą rozwijać karierę, osiągać sukcesy, realizować się, poznawać świat, smakować życia. Mają pasje. Z badania „Polki same o sobie” wynika, że rodzina jest dla nas bardzo ważna, ale chcemy mieć prawo np. do stosowania środków antykoncepcyjnych. Mamy liberalny światopogląd, oczekujemy pomocy ze strony partnerów i sprawiedliwego podziału domowych obowiązków.
Fot. Thinkstock
Przeciwnicy późnego macierzyństwa uważają, że kobieta, która zostaje matką w dojrzałym wieku, ryzykuje, że nie starczy jej sił na wychowanie dziecka. A także, że… długo się potomstwem nie nacieszy. Oto wpis jednej z internautek: „Decydowanie się na dziecko po czterdziestce lub tuż przed świadczy o braku wyobraźni i odpowiedzialności. Nie wiem, jak trzeba być pewnym siebie albo… głupim, żeby zakładać a priori, że w wieku 50+ będziemy miały: dobrą pracę, dobre zdrowie i dobrego mężczyznę. (…) Po 50-tce z reguły najtrudniej znaleźć pracę, ciało już w znacznie słabszej formie niż 20 lat temu, a facet… facet przeważnie sprawdza się w kolejnym związku, z młodszą. I w takiej sytuacji wychowywać nastoletnie dziecko, którego potrzeby są znacznie większe niż niemowlęcia, jest zadaniem trudnym”.
Trzeba pamiętać także o biologii. Szanse na zajście w ciążę w sposób naturalny maleją wraz z wiekiem, a po czterdziestce wynoszą zaledwie 10 proc. Swoje robi też szybkie tempo życia, stres, stosowanie używek, niezdrowa dieta, które odbijają się na płodności. Kobieta planująca późne macierzyństwo powinna monitorować swój stan zdrowia, a przed zajściem w ciążę wykonać kompleks badań i skonsultować się z lekarzem.
RAF
Fot. Thinkstock
Badanie, co znamienne, wykazało, że bycie dobrą gospodynią domową, matką i żoną jest priorytetem dla 56 proc. Polek. Nie brakuje natomiast kobiet, które za najważniejsze uznają bycie atrakcyjną i spełnioną. Ta zmiana stylu życia wyraźnie odbiła się na średnim wieku, w którym decydujemy się na dzieci. Przybywa także kobiet, które decydują się na skorzystanie z metody zamrażania jajeczek, co ma ułatwić im zajście w ciążę, gdy już podejmą taką decyzję – mimo że ich wiek biologiczny mógłby stanowić przeszkodę.
Inna rzecz, że niektóre kobiety mają problem z zajściem w ciążę – szacuje się, że dotyczy to nawet 2 mln polskich par. Aktorka Małgorzata Kożuchowska przez lata bezskutecznie starała się z mężem o dziecko. Nie chciała skorzystać z metody in vitro. W ciąże zaszła dzięki naprotechnologii (metodzie naturalnego planowania rodziny) – synka urodziła w październiku 2014 roku jako 43-latka.
Fot. Thinkstock
Plusy późnego rodzicielstwa
Późne macierzyństwo ma wiele zalet, o czym przekonała się niejedna Polka. Najczęściej mówi się o tym, że dojrzała mama na dziecko decyduje się świadomie, jest więc do tej roli świetnie przygotowana. Poza tym zazwyczaj ma stabilną sytuację finansową i życiową, o czym nie mogą powiedzieć wszystkie młode matki.
Jedna z internautek tak pisze o swojej decyzji: „Mam 37 lat i półtoraroczne dziecko i uważam, że to był najlepszy czas na urodzenie dziecka. Nie muszę czekać do 50-60-tki, żeby podróżować i szaleć, bo się napodróżowałam i wyszalałam, odpoczywałam w dni wolne od pracy i popołudnia (jak nie chciało mi się gotować, to nie gotowałam itp.) i prowadziłam beztroskie życie w wieku lat 20-30, tzn. od momentu, kiedy skończyłam studia i zaczęłam pracować. W tym czasie nie byłam jeszcze za nikogo odpowiedzialna, zarobione pieniądze miałam tylko dla siebie, mogłam kupić sobie mieszkanie, nie zaciągając kredytu, jechać ze znajomymi w góry na weekend, podejmując decyzję w godzinę itp. W tym czasie też mogłam rozwijać się zawodowo i robić karierę po to, żebym teraz mogła spokojnie siedzieć na wychowawczym i nie bać się o pozycję zawodową”.
Internautka dodaje, że dzięki temu może teraz zapewnić dziecku wszystko, czego potrzebuje. „Wszystko zależy od tego, jak sobie ułożymy i zorganizujemy życie, a nie od tego, w jakim wieku założymy rodzinę, urodzimy dziecko i zaplanujemy podróże”.
Fot. Thinkstock
Nie odkładaj macierzyństwa
Eksperci zwracają jednak uwagę, że czasu nie da się oszukać i może się okazać, że kobieta na dziecko zdecyduje się zbyt późno. Miała na to uwagę zwrócić kontrowersyjna kampania Fundacji Mamy i Taty „Nie odkładaj macierzyństwa na potem”; w spocie aktorka przechadza się po wielkim, pustym domu. Myśli: „Zdążyłam zrobić karierę, zdążyłam być w Paryżu, zdążyłam kupić dom, ale… nie zdążyłam zostać mamą”. Kampania spotkała się jednak z lawiną krytyki ze strony Polek. Jej autorzy tłumaczyli się, że odsuwanie macierzyństwa w czasie ma swoje poważne konsekwencje, ponieważ szczyt płodności przypada na okres między 18. a 25. rokiem życia.
Badanie Ipsos dla Fundacji Mamy i Taty (2014) wykazało, że praktycznie nigdy nie ma dobrego momentu na dziecko. Najczęstsze wymówki kobiet to: brak ślubu, niepewna sytuacja w pracy i niskie dochody, brak odpowiedniego kandydata na ojca, lęk przed porodem (albo trauma po pierwszym porodzie), nieodpowiednie mieszkanie (w tym obciążenie kredytem) oraz argument, że już ma się jedno dziecko. „Kobiety żyją pod ciągłą presją związaną z wyglądem, karierą, zarabianiem na dom. Nie mają czasu na głębsze spojrzenie na cel i sens życia” – tłumaczą eksperci Ipsos.