Ruch antyszczepionkowy na Zachodzie obecny jest od wielu lat, w Polsce dopiero raczkuje. Ze sporymi sukcesami, bo domorosłym specjalistom udało się uwieść już przynajmniej kilka tysięcy rodziców znad Wisły. Z roku na rok nieszczepionych dzieci jest u nas coraz więcej – od 3 tysięcy w 2011 roku do ponad 7 tys. w 2013. Strach zaglądać w statystyki z kolejnych lat, bo zjawisko to na pewno nie straciło na sile.
Zwolennicy decydowania o szczepieniu swoich dzieci (a raczej ich nieszczepienia) wychodzą z założenia, że to do nich powinno należeć ostatnie słowo w tej sprawie. A nie państwa, jak jest dotychczas. Przeciwstawiają się nawet obowiązkowym szczepieniom i do tej pory nie ponosili z tego powodu żadnych konsekwencji. Niestety, sytuacja zaczyna wymakać się spod kontroli, na co najlepszym dowodem jest zwiększona zachorowalność na odrę, która przez lata była nieobecna w naszym kraju.
Jak poradzić sobie z ludźmi, którzy wbrew wiedzy medycznej twierdzą, że szczepionka może okazać się dla dziecka groźniejsza, niż choroba zakaźna? W grę wchodzą dotkliwe kary finansowe.
Urzędnicy twierdzą, że w tym konkretnym przypadku nie było innej możliwości. Starano się wpływać na rodziców, ale ci pozostali nieugięci. Zapowiada się na to, że to nie ostatni taki przypadek w województwie śląskim, ani tym bardziej w skali całego kraju. Skoro prośby i groźby nie działają, mądrzejszych od lekarzy rodziców należy dotkliwie uderzyć po kieszeni.
Sprawa wciąż jest w toku. Wojewoda nie nałożył jeszcze oficjalnie grzywny, ale wiele wskazuje na to, że tym razem antyszczepionkowcy zapłacą za jawne łamanie prawa. Na 50 tys. zł może się nie skończyć. Przepisy mówią o tym, że każda kolejna grzywna nie może być niższa od poprzedniej.
Czy wszystkich z nich powinno spotkać to samo?
Zgodnie z prawem, rodzicom, którzy świadomie zrezygnowali z obowiązkowego szczepienia, można wystawić mandat. Do tej pory była to sytuacja skrajna i rzadko spotykana. Państwo teoretycznie czegoś wymaga, ale nie potrafiło tego egzekwować. W tym roku pojawił się inny pomysł – brak miejsc w publicznych żłobkach i przedszkolach, dla dzieci, które nie zostały zaszczepione. Na razie niewiele z tego wynika. Wprowadzenie takiego prawa może być wręcz niemożliwe. To może kary finansowe? Ale tym razem wysokie i nieuchronne?
„Polska The Times” informuje o przypadku z Dąbrowy Górniczej. Tamtejsza Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidmiologiczna skierowała do wojewody śląskiego wniosek o ukaranie nieodpowiedzialnych rodziców. Grzywna za uchylanie się od obowiązkowych szczepień nie będzie jednak symboliczna. Tym razem chodzi o 50 tysięcy złotych! Skąd wzięła się tak ogromna kwota?
Zgodnie z przepisami za każde uchylenie się od szczepienia można nałożyć grzywnę w wysokości 10 tys. zł. W tym przypadku może więc chodzić o kilka szczepień albo kilkoro dzieci. Kara w sumie nie może przekroczyć wspomnianych 50 tys. zł, więc mówimy o grzywnie maksymalnej.