Psychologowie od dawna powtarzają, że na dzieci lepiej działa system nagród niż kar. Korzystają z tej wiedzy współczesne matki, które coraz częściej za dobre zachowanie i wzorowe wypełnianie obowiązków płacą swoim dzieciom. Są na to dowody. Z badania „Polskie matki” zrealizowanego przez Dom Badawczy Maison wynika, że robi tak co trzecia mama.
Elżbieta, której córki są już dorosłe, przyznaje, że gdy dziewczyny dorastały, zdarzało im się z mężem płacić za dobre zachowanie. „Ale to nie było tak, że dostawały pieniądze za pościelenie łóżka czy posprzątanie pokoju, czyli za to, co należało do ich obowiązków. Raczej płaciliśmy im za dodatkowe prace. Nie wypłacaliśmy córkom kieszonkowego, ale kiedy np. chciały dostać 10-20 zł, mówiliśmy, co trzeba zrobić. To były proste zajęcia: zamieść przed furtką, pójść po zakupy, pomóc w gotowaniu. Uważam, że bardzo dobrze się to sprawdziło. Dziewczynki od dziecka miały dzięki temu szacunek do pieniędzy i nauczyły się, że nic nie ma w życiu za darmo”.
Pomysł, jaki stosowała Elżbieta z mężem, sprawdził się, bo dzięki niemu jej córki nie były rozpieszczone. Zamiast po prostu dostawać kieszonkowe, one nauczyły się, że na nagrodę trzeba sobie zasłużyć. „Wyrosły na odpowiedzialne, mądre kobiety, które szanują pieniądze i są pracowite” – mówi nasza rozmówczyni.
Manipulacja i demoralizacja?
Okazuje się jednak, że rodzice płacą również w innych sytuacjach. Karolina spod Krakowa, mama ośmioletniego Michała, przyznaje, że płaci mu za to, za co nie powinna. „Michałek jest strasznym bałaganiarzem. Wszędzie zostawia swoje ubrania, po jego pokoju walają się zabawki, książki, papierki. Wystarczy, że wejdzie na pięć minut do łazienki, a zostawia po sobie pobojowisko. Dotąd żadne metody wychowawcze nie działały. Zaczęliśmy więc płacić mu za sprzątanie. Np. 2 zł za złożenie ubrań i włożenie ich do szafy albo 5 zł za ułożenie książek na półce. Przyznaję, że się to sprawdziło, choć Michał nie chce teraz sprzątać, jeśli mu nie zapłacimy”.
Z płaceniem dzieciom faktycznie może być różnie. Z jednej strony istnieją badania, z których wynika, że taka metoda może się sprawdzić. Dr Lucy Cooke z University College w Londynie przeprowadziła badania, z których wynika, że dzieci, które dostawały nagrodę za zjedzenie warzyw, których nie lubiły, jadły ich więcej nawet długo po tym, kiedy rodzice przestali już im za to płacić. Z drugiej strony zdaniem wielu ekspertów płacenie dzieciom za dobre zachowanie to manipulacja.
„Podejście sprowadzające się do słów: Bądź miła dla babci, to dostaniesz 5 zł to droga na skróty, a dodatkowo demoralizacja” – mówi portalowi naTemat psycholog dziecięca, superniania Dorota Zawadzka. „Wychowując dziecko i ucząc je, że powinno sprzątać, zdobywać dobre stopnie i dobrze się zachowywać, kształtujemy jego wewnętrzne normy. Jeśli zamiast tego do określonych zachowań będziemy je namawiać tylko nagrodami, nigdy nie zrozumie, dlaczego te czynności same w sobie są ważne. Płacenie nie może zastępować rozmowy o wartościach”.
Nie rozpieszczać dziecka
Dziecko może się przyzwyczaić, że za każdą czynność dostaje pieniądze. „Moja znajoma – pisze jedna z internautek – daje córce drobne monety albo upominki dosłownie za wszystko: że zasznurowała sobie buty, że powiedziała do sąsiadki dzień dobry, że zjadła śniadanie. Daje jej za to 1-2 zł albo naklejki, cukierki itp. Moim zdaniem to ogromny błąd i lekkomyślność. Przez to dziecko staje się jeszcze bardziej rozpieszczone”.
To prawda. Z płaceniem nie można przesadzić – jeśli dziecko będzie dostawać pieniądze za wszystko, to ono zacznie nami manipulować (np. „Zrobię to, ale najpierw musicie mi zapłacić”). Nauczy się ponadto materialistycznego podejścia do życia i od najmłodszych lat będzie rosnąć w przekonaniu, że za pieniądze można zrobić i uzyskać wszystko. A także, że bez gratyfikacji finansowej nie warto robić niczego.
Dać maluchowi wybór
Bardzo ważne jest nauczenie dziecka szacunku do pieniędzy. Margot Sunderland w książce „Mądrzy rodzice” (Świat Książki 2008) tłumaczy, że dziecko powyżej piątego roku życia ma bardziej dojrzałe płaty czołowe i zareaguje dobrze na sytuację wyboru. „Dawanie kieszonkowego jest ważnym elementem wpływającym na ten rozwój. Możesz powiedzieć: Masz wybór. Możesz przeznaczyć pieniądze, które dostałaś na urodziny, na zabawkę albo odłożyć je na rower, którego pragniesz. To angażuje wyższe ośrodki mózgowe” – wyjaśnia Sunderland.
Autorka „Mądrych rodziców” przyznaje, że za dobre zachowanie warto dziecko nagradzać. Ale niekoniecznie muszą to być pieniądze. „Naklejki, systemy punktowe i przywileje to metody nagradzania, które pomogą w rozwoju wyższego, myślącego mózgu, wiążą się bowiem z rozważaniem zalet i wad danego zachowania. Rodziny, w których nie ma jasnego systemu nagród, popadają czasami w zwyczaj częstego krytykowania dziecka i dostarczania mu zbyt małej liczby pochwał. Poświęcanie dużej ilości uwagi złemu zachowaniu prowadzi do nasilenia tego zachowania. Natomiast poświęcanie uwagi dobremu zachowaniu stymuluje dobre zachowanie” – wyjaśnia Sunderland.
Utrwalanie dobrego zachowania
Jeżeli chcesz nagradzać pewne zachowania, reaguj natychmiast, dając dziecku naklejkę, aby powstało skojarzenie między jego działaniem i przyjemnością otrzymania nagrody. Bardzo skuteczną nagrodą, jak twierdzi Margot Sunderland, jest przyznawanie wyjątkowego upominku za zgromadzone naklejki.
„W przypadku starszych dzieci i nastolatków nagrody mogą być równie skuteczne, lecz tym razem punkty przekłada się na przykład na kieszonkowe. Zarabianie kieszonkowego jest świetnym ćwiczeniem przygotowującym grunt dla dobrego funkcjonowania w świecie dorosłych. Dziecko może dostawać punkty za wykonanie jakichś prac domowych, trzymanie się zasad panujących w domu lub przejawy życzliwości. Potrzebne będą także jasne zasady utraty punktów. Jeżeli dziecko jest bankrutem, z jego pokoju znikają ważne przedmioty. Dziecko może je później odzyskać” – wyjaśnia Margot Sunderland.
Ewa Podsiadły-Natorska