Czy przeklinać przy dzieciach?

Wielu rodzicom zdarza się bluźnić przy maluchu. Gorzej, gdy dziecko zacznie po nich powtarzać.
Czy przeklinać przy dzieciach?
24.11.2014

Mały chłopiec idzie ulicą z kolegami i klnie jak szewc. Aż uszy bolą. Z jego ust gładko wyskakują słowa na K, CH, P. Ależ ma z tego uciechę! Koledzy się śmieją, wyraźnie zyskuje w ich oczach. No proszę, kto by pomyślał – wystarczy rzucić kilka przekleństw, a już jest się takim dorosłym. Ciekawe, kto go tego nauczył, prawda?

Odpowiedź wydaje się prosta – otoczenie. Dziecko chłonie wszystko jak gąbka. Gdy słyszy, jak rodzice mówią do siebie w ten sposób, zaczyna ich naśladować. Kiedy z telewizji sypią się wulgaryzmy, przyswaja je. A problem może stać się poważny. Jedna z internautek tak pisze na forum dyskusyjnym: „Moja trzyletnia córeczka powtarza zasłyszane w domu przekleństwa. I robi to najczęściej niespodziewanie w miejscach publicznych. Tłumaczę jej, że to jest złe, że nie wolno tak mówić, że taka księżniczka jak ona nie powinna używać takich słów, ale to nie działa. Jak oduczyć dziecka przeklinania?”.

Nie róbmy afery

Z przeklinaniem przy dziecku sprawa nie jest prosta. Większość zgodzi się z tym, że posługiwanie się takim słownictwem przy małym człowieku nie jest najlepszym pomysłem. Ale są też tacy, którzy uważają, że znacznie gorsze byłoby udawanie, że się tego nie robi (czyli w pewien sposób oszukiwanie własnego dziecka) – zwłaszcza że prędzej czy później maluch i tak pozna takie słowa.

„Ja przeklinam przy mojej czteroletniej córce, bo taka jestem, oczywiście staram się hamować, ale nie chcę też robić z siebie kryształowej matki, którą nie jestem. Życie jest trudne, a ja nie zamierzam wychowywać dziecka pod kloszem. Zdarzyło mi się parę razy przy niej zakląć i jakoś sobie z tym poradziła, nie słyszałam też, żeby potem chodziła i krzyczała słowa na K. Więc nie róbmy afery”.

Powtarza, choć nie rozumie

Afery można nie robić, gorzej jednak, gdy dziecko przyswoi sobie przekleństwa – a można być prawie pewnym, że tak będzie. Dla malucha nowe słowa, zwłaszcza tak dźwięczne jak te brzydkie, są atrakcyjne. Powtarza je, bo ich nie rozumie. Nie zdaje sobie sprawy, o co tak naprawdę w nich chodzi i dlaczego dorośli wypowiadają je z takimi emocjami. A przy tym głośno i wyraźnie.

dziecko

Po drugie, nie krzycz. Niczego w ten sposób nie ugrasz. Dziecko się wystraszy i może nawet na złość tobie przeklinać jeszcze częściej. Zakazany owoc, pamiętasz? Podejdź malucha sposobem.

Oto, co zrobiła Joanna, autorka poczytnego bloga „Matka jest tylko jedna”: „W skrócie – doszliśmy razem do wniosku, że przeklinanie zarezerwowane jest dla dorosłych (…). Kto używa dorosłych przekleństw (w tym rodzice), jest ostatnim zawodnikiem w wyścigu po miano najlepszego mówcy na świecie (…). Ale jeśli Kosmyk nie będzie mógł poradzić sobie z emocjami, a tupanie nogami nie zadziała, może przeklinać swoimi własnymi, zarezerwowanymi dla dzieci, przekleństwami – kacze pióro, motyla noga, koci trampek, papuży ogon, psie życie… Oj sporo ich wymyśliliśmy, całe popołudnie nam to zajęło”.

dziecko

A oto odpowiedź na ten wpis jednej z komentujących czytelniczek: „Ja też przeklinam, namiętnie, przy moim dziecku i przy cudzych. Po babci to mam (…). Moja córka ma siedem lat i raz sobie zabluźniła, jakieś trzy lata temu. Siedziała grzecznie i jogurt wcinała, a ja na drabinie stałam i kurze z półek ścierałam. I w pewnym momencie słyszę, takie dobitne i siarczyste: Ku***, ale się uje***. Powiem szczerze, że troszkę się zdziwiłam. Powstrzymując się od śmiechu, wyjaśniłam, że przekleństwa są dla mnie, cioci czy sąsiadki, a ona może ewentualnie mówić kurczę lub kurza noga. Poskutkowało. Ja klnę dalej, ona przestała”.

Jak widzisz, ta metoda powinna poskutkować. Możesz też spróbować podejść dziecko w inny sposób. Ustalcie, że za każde przekleństwo, którego użyje, czeka go kara. Dobrze byłoby też, żebyście wy, jako rodzice, również dostosowali się tej reguły. Dzięki temu nauczysz się hamować przy maluchu z mówieniem wszystkiego, co ci ślina na język przyniesie, a i dziecko będzie miało dobry przykład.

Ewa Podsiadły-Natorska

dziecko

Tutaj mówimy jednak o sytuacji, gdy rodzic wypowie przekleństwo w nerwach, a dziecko je przyswoi. Niedopuszczalne jest jednak nieustanne zemszczenie przy maluchu albo uczenie go brzydkich słów. Przykład sytuacji zakazanej: zapraszacie do domu dorosłe towarzystwo. Dziecko kręci się gdzieś w pobliżu, zajęte sobą. Jest alkohol, dobre jedzenie, dużo śmiechu. I wiązanki. W końcu Polak lubi sobie poprzeklinać. To nie muszą być nawet wyzwiska – o nie, przecież dobrze się bawicie – tylko tzw. przerywniki. W stylu: „I on wtedy, k***, powiedział, że, k***, pójdzie tam i to, k***, zrobi. No ja pier***. Ja do niego, że chyba go poje***”.

Ups, któryś z gości się nieco zagalopował. Sęk w tym, że tak często powtarzane przekleństwa dziecko na pewno zapamięta. A już zrobi to z absolutną pewnością, jeśli go ich nauczymy. Zwłaszcza że dla niektórych rodziców nauka niewyraźnie mówiącego dziecka brzydkich słów, w których roi się np. od litery R, to wielka frajda. Myślą, że w ustach małego człowieka takie słowa brzmią śmiesznie, ale popełniają błąd wychowawczy.

dziecko

Wnioski?

Z przeklinaniem przy dziecku trzeba uważać. Jeśli maluch bez przerwy przebywa wśród dorosłych, zwróćmy im uwagę, żeby nie używali takich słów. Oczywiście, jeśli przekleństwo popłynie np. z telewizora, nie jest to jeszcze powód do paniki. Nie jesteśmy w stanie całkowicie odgrodzić malucha od takich wyrazów. Jeśli nie w domu, to nauczy się ich na podwórku, w przedszkolu albo szkole. Niestety. Może się też zdarzyć, że to my sami zaklniemy przy córce albo synku – w nerwach, pod wpływem emocji itp. Jeśli sytuacja się powtórzy, dziecko w końcu nauczy się tego słowa. Jednego albo kilku. Co wtedy?

Oduczenie dziecka używania takich słów nie będzie proste. Ale jest możliwe.

Po pierwsze, nie udawaj, że niczego nie słyszałaś i że problemu nie ma. Już nawet raz użyte przez malucha słowo na K wymaga interwencji. Twój brak reakcji to dla dziecka woda na młyn, przyzwolenie na zachowywanie się w ten sposób. A gdy przeklinanie wejdzie mu w nawyk, jeszcze trudniej będzie go tego oduczyć.

Polecane wideo

Komentarze (12)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 30.11.2014 21:46
moi rpodzice przy mnie kleli dużo i teraz ja też niestety klnę jak szewc ;__; moja mama zawsze powtarza, że każdy z rodziny mojego ojca urodził się już ze słowem "kur.wa" na ustach... nie jest się tego łatwo odzwyczaić, wiec nie wiem, czy to przez rodziców, bo cały czas przeklinali, czy może faktycznie w pewien sposób mam to zapisane w genach :P
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 24.11.2014 20:12
mój tata i czasem mama przeklinali w domu, nie do mnie, ale czasem jak się wkurzyli, że np. mleko wykipiało :D i jakoś nie wyrosłam na patologię
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 24.11.2014 18:56
bratowa mojego partnera non stop przeklina, ma 7 letnie dziecko i mała już też zaczyna przeklinać( już ma nawet przez to problemy w szkole). A bratowa jeszcze się dziwi po kim to dziecko tak się brzydko odzywa
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 24.11.2014 17:36
Przekleństwo, to np. "idź w cholerę", my tutaj mówimy o wulgaryzmach, które są żywą i niesamowicie ważną częścią języka. Sama nie używam wulgaryzmów za często, bo szkoda mi zatracać ich prawidłowej funkcji. Rzucę jakimś mięskiem od czasu do czasu, w emocjach, w odpowiedniej sytuacji, czasem nazwę rzecz po imieniu. Do tego służą te słowa i to chcę przekazać dzieciom, ale jednocześnie chcę je nauczyć, że używanie wulgaryzmów w charakterze przecinka, jakiegoś uzupełnienia, kiedy myśli za wolno płyną, to oznaka głupoty, małego zasobu słownictwa i tak dalej. Wszystko tak, ale z umieram i w odpowiednim czasie/miejscu.
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 24.11.2014 10:40
My z mężem przy naszych dzieciach nigdy nie przeklinamy. Jak już na prawdę "musimy" coś z siebie wyrzucić to mówimy chociażby "psia kostka", "cholercia". Mam troje dzieci, najstarszy ma 16 lat, najmłodsza siedem. Zdarzyło im się powtórzyć zasłyszane gdzieś słowo. Wytłumaczyliśmy wtedy, że nie ładnie tak mówić, takich słów używają tylko niemądrzy ludzie. Dzieci użyły tego słowa jeszcze ze dwa razy, za każdym razem patrzyliśmy na nie z politowaniem. I od tamtej pory nie przeklinają. Mają szeroki zakres słów do używania i na szczęście zawsze wybierają "te normalne". Wiem, że koledzy Adama (najstarszy) strasznie go namawiali do przeklinania, ale on dalej twardo im się nie daje. Przychodzą do niego i to, co czasem słychać z jego pokoju nie da się określić językiem polskim. Chociaż widzę u nich poprawę, bo to co było 4 miesiące temu, a co jest dziś to niebo, a ziemia.
zobacz odpowiedzi (2)

Polecane dla Ciebie