Chyba każdy mieszkaniec miasta, któremu przyszło żyć w bloku, w pewnym momencie zaczyna marzyć o świętym spokoju. Zgodne funkcjonowanie w towarzystwie otaczających ze wszystkich stron sąsiadów to ogromne wyzwanie. Zawsze pojawi się ktoś, kto nie będzie w stanie dostosować się do reszty. Poranne lub nocne hałasy, głośna muzyka, szczekający pies, niedbanie o wspólną przestrzeń, a nawet płaczące dziecko są w stanie skutecznie wyprowadzić nas z równowagi.
Na większość z tych denerwujących zjawisk mamy wpływ. Możemy zasugerować sąsiadowi problem i liczyć na to, że zmieni swoje postępowanie. W skrajnych przypadkach nie należy wykluczyć interwencji służb porządkowych lub administratora budynku. Ale co zrobić z płaczącym przez całą dobę niemowlakiem, któremu nie sposób wytłumaczyć, że innym należy się odrobina spokoju? Zacisnąć zęby i przetrwać ten okres lub... próbować zastraszyć jego rodziców. Tego akurat nie polecamy.
Pewna 26-letnia mama z Australii upubliczniła w Internecie anonimowy list, który znalazła niedawno w skrzynce oraz swoją odpowiedź. Opinie w tej sprawie są mocno podzielone – jedni zarzucają chamstwo nadwrażliwym sąsiadom, inni mają pretensje do młodych rodziców, którzy nie dostrzegają problemu.
Powyżej zdjęcie listu, który niezidentyfikowany do tej pory sąsiad wsunął do skrzynki pocztowej młodych rodziców. Wcześniej nikt nie sygnalizował problemu, więc ich zdziwienie było tym większe.
„Możecie ignorować płacz waszego dziecka, ale my jesteśmy już zmęczeni wysłuchiwaniem tego przez cały dzień” - czytamy w liście napisanym na świstku papieru. Jego autor nie zdecydował się na ujawnienie swoich danych.
Trudno powiedzieć, co chciał osiągnąć zdesperowany sąsiad. Małżeństwo nie ma zamiaru się wyprowadzić, ani kneblować swojego dziecka. Jedyne co im pozostało, to odpowiedzieć w formie listu otwartego.
Adresaci nietypowego listu zdecydowali się na upublicznienie odpowiedzi na Facebooku. Nie było innej możliwości, bo dzisiaj nie wiedzą, kto jest autorem tego upomnienia. W poście czytamy:
„Do kogokolwiek, kto jest autorem tego liściku:
Dziękujemy. Wiadomo, że bycie rodzicami nie jest wystarczająco trudne, więc dobrze wiedzieć, że przynajmniej sąsiedzi nas wspierają. Nie miałeś nawet jaj, żeby zapukać do drzwi, tylko wrzuciłeś ten list do skrzynki, nie podając swojego nazwiska, numeru telefonu, adresu. Dla twojej wiadomości: nasze dziecko nie płacze „przez cały dzień”. On płacze, kiedy nie chce iść spać, kiedy zmieniam mu pieluchę, kiedy mówię „nie”. Może, jeśli tak bardzo nie lubicie słuchać swoich sąsiadów, powinniście się wyprowadzić do domu na wsi?
Jeśli masz ochotę pogadać, to wpadnij do nas. W końcu doskonale wiesz, gdzie mieszkamy.
Podpisano: Mama i tata, którzy bardzo się starają”.
Kto ma rację w tym sporze?