W ostatnich latach coraz głośniej mówi się o odpowiedzialnym wychowywaniu dzieci. Dzięki temu coraz więcej z nas zaczyna rozumieć, że nawet niewinny klaps nigdy nie jest dobrą metodą motywowania czy karcenia najmłodszych. Argumentem powinna być rozmowa i autorytet osoby dorosłej, a nie jej siła. W Polsce to szczególnie wrażliwy temat, bo wciąż wielu wydaje się, że „bezstresowe wychowanie” nigdy nie przyniesie oczekiwanego skutku. Lepiej uderzyć, niż dyskutować, bo klaps prędzej przemówi do młodego człowieka, niż nasze wywody. To błąd.
Kolejne akcje społeczne przekonują nas, że siła nie jest argumentem, nasze postrzeganie problemu aż tak bardzo się nie zmienia. Akceptacja dla bicia dzieci jest co prawda coraz mniejsza, ale nadal liczna grupa uważa, że rodzic ma prawo wychowywać potomstwo zgodnie z własnym sumieniem. Nawet jeśli dopuszcza ono przemoc. Okazuje się, że ponad połowa Polaków nie ma nic przeciwko klapsom – wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie Rzecznika Praw Dziecka. To nie koniec smutnych wniosków.
60 proc. ankietowanych Polaków uznało, że klaps jest dopuszczalną formą „wychowywania” dziecka. To o 8 punktów procentowych mniej, niż w poprzednim badaniu, ale to nadal większość. Niemal co trzeci rodak twierdzi, że bicie to bardzo skuteczna metoda. Przeciwnego zdania jest 63 proc. badanych. Brzmi lepiej, ale to tylko złudzenie. Zwolenników przemocy jako skutecznej metody wychowawczej jest coraz więcej! Równocześnie niemal 40 proc. uważa, że klapsy w żadnym stopniu nie są szkodliwe dla rozwoju dziecka – donosi „Newsweek”.
Chociaż polskie prawo zakazuje jakichkolwiek form przemocy wobec najmłodszych, większość z nas nie ma o tym pojęcia. Tylko 29 proc. badanych zdaje sobie sprawę, że takie prawo obowiązuje w naszym kraju. 37 proc. - raczej nic na ten temat nie wie, a zdaniem 35 proc. bicie dzieci jest nie tylko akceptowane, ale także zgodne z prawem. Dlaczego tak swobodnie podchodzimy do tego tematu? Wychodzimy z założenia, że państwo nie może mieszać się w nasze prywatne sprawy.
Zdaniem 35 proc. ankietowanych Polaków, wychowywanie dzieci to wyłącznie sprawa rodziców i nikt nie powinien im niczego sugerować. Nawet jeśli ich jedynym argumentem będzie przemoc. Nie powinno zatem dziwić, że jedyną formą naszej reakcji, jeśli w naszym najbliższym otoczeniu dochodzi do aktów przemocy wobec dzieci, jest... zapytanie rodziców, co się dzieje. Mało kto zdecydowałby się na zaalarmowanie odpowiedniej instytucji.
Taka postawa jest coraz popularniejsza, bo jeszcze kilka lat temu nie mieliśmy oporów, by stanowczo interweniować.
A co, jeśli dorosły bije dziecko na naszych oczach (np. na ulicy)? 37 proc. badanych wybrało zwrócenie uwagi. Ponad 15 proc. twierdzi, że nie należy się wtrącać, bo rodzic sam decyduje, jak wychowuje swoje dziecko.
Jakie jest Wasze zdanie? Czy wychowanie to wyłącznie sprawa rodziców, nawet jeśli uważają oni, że klapsy są dobre dla ich dzieci?