Do ciekawych wniosków doszli uczeni z uniwersytetów w Durham i Lancaster, a swoje spostrzeżenia opublikowali na łamach specjalistycznego magazynu „Plos One”. Zdaniem naukowców dzieci ćwiczą płacz już… w łonie matki. W ten sposób ponoć uczą się, jak komunikować się z otoczeniem.
Na temat płaczu dziecka pisze Margot Sunderland w książce „Mądrzy Rodzice” (Świat Książki 2008). Przez lata wiele osób mówiło, że płaczące dzieci należy zostawić samym sobie. Matkom wmawiano, że dzieci w ten sposób „ćwiczą płuca”. I owszem, niepocieszone dziecko przestanie w końcu płakać, gdy nie doczeka się reakcji, jednak poniesie poważne straty psychiczne.
„Dziecko może płakać z wielu powodów” – wyjaśnia Margot Sunderland. „Gdy będzie zmęczone lub głodne bądź też nadmiernie pobudzone z powodu jakiegoś zamieszania. Z łatwością ulega stanom strachu, zagrożenia lub szoku związanych z tym, że coś jest za jasne, za cierpkie, za zimne, za ciepłe, zbyt gwałtowne. Ciało migdałowate, które funkcjonuje jako wykrywacz potencjalnych zagrożeń, jest w chwili narodzin gotowe” – tłumaczy autorka.
Często nie będziesz wiedzieć, dlaczego dziecko płacze, choć z czasem nauczysz się odróżniać jego potrzeby. Ważne jest jednak, aby umieć uspokoić malucha, czyli poważnie potraktować jego panikę i cierpienie. Traktując w ten sposób każdy płacz, mózg dziecka może wykształcić wysoce efektywne systemy, co umożliwi mu radzenie sobie ze stresem również w późniejszym życiu. „Dzieci starsze i uczące się chodzić nadal płaczą, gdy zmarzną, poczują głód, będą zmęczone lub chore, lecz szok związany ze światem jest u nich słabszy” – podkreśla Margot Sunderland. Mogą pojawić się jednak nowe uczucia: np. stres spowodowany rozłąką.
Jeśli dziecko płacze samotnie w pokoju, to – jak wyjaśnia autorka – jego mózg zalewają wysokie stężenia hormonów stresu; następuje spadek poziomu opioidów (substancji chemicznych wzbudzających uczucie dobrego samopoczucia); mózg i system reagowania na stres mogą stać się nadreaktywne; w mózgu aktywowane są ścieżki bólu, podobnie jak w przypadku fizycznego zranienia się. Generalnie każdy atak paniki oznacza, że mózg dziecka zalewają substancje chemiczne związane ze stresem. Nie są one niebezpieczne, jednak wygląda to inaczej, jeżeli pozwoli się im krążyć w mózgu przez długi czas przy okazji przedłużającego się płaczu.
Pamiętajmy, że wspomniane ataki paniki to przedłużający się płacz, w którym każdy wrażliwy rodzin rozpozna wołanie o pomoc. To płacz, który trwa bardzo długo. Dziecko przestaje płakać, gdy jest całkowicie wyczerpane i zasypia lub gdy rozumie, że nie otrzyma pomocy. „Nie opowiadam się za pędzeniem do dziecka, gdy tylko jego dolna warga zacznie drżeć albo też po krótkim, trwającym kilka minut wybuchu płaczu w ramach protestu” – podkreśla Margot Sunderland.
Jeżeli nikt nie reaguje na przedłużający się płacz dziecka, może to wpłynąć na system radzenia sobie ze stresem przez całe życie. „Istnieje wiele naukowych badań przeprowadzonych na całym świecie, w których wykazano, w jaki sposób stres z wczesnych lat życia może powodować trwałe, negatywne zmiany w mózgu dziecka – może wykształcić się nadreaktywny system reagowania na stres, który będzie oddziaływał na człowieka przez całe życie” – ostrzega autorka. Może to oznaczać, że percepcja świata i zdarzeń będzie nasycona poczuciem zagrożenia i lęku, nawet w idealnie bezpiecznej sytuacji.
Margot Sunderland stawia pytanie, czy dziecko może manipulować rodzicem lub kontrolować go własnym płaczem. Odpowiedź brzmi: nie. „Aby móc kontrolować osobę dorosłą, dziecko musiałoby mieć zdolność jasnego myślenia, a do tego z kolei potrzebna jest obecność kwasu glutaminowego w płatach czołowych. System wydzielania kwasu nie jest w pełni ukształtowany w mózgu dziecka, co oznacza, że nie jest ono zdolne do myślenia o czymkolwiek, nie mówiąc już o manipulacji rodzicami” – czytamy.
Niektórzy rodzice odcinają się od bólu swojej pociechy i słyszą jedynie tzw. zwykły płacz. To może być skutkiem tego, jak sami zostali wychowani. Zdaniem Margot Sunderland oznacza to, że nikt nie reagował na ich płacz, gdy byli dziećmi, więc teraz nie są w stanie współodczuwać cierpienia własnego dziecka.
Płaczące dziecko uspokoi bliskość spokojnego rodzica. Niekiedy dzieje się tak natychmiast, a czasem potrzeba na to czasu. Istnieją trzy czynniki stymulujące wydzielanie w mózgu dziecka działającej uspokajająco oksytocyny.
- Dotyk i masaż – większość dzieci przestaje płakać, gdy weźmie się je na ręce. Margot Sunderland wyjaśnia, że bliski kontakt fizyczny reguluje autonomiczny układ nerwowy dziecka, aktywizując część odpowiedzialną za utrzymanie spokoju oraz powoduje wydzielanie oksytocyny.
- Ssanie – pomóż dziecku znaleźć kciuk lub pięść, które będzie mogło ssać. Możesz też podsunąć mu własne palce. Jeśli nie daje się pocieszyć w ten sposób, sięgnij po smoczek, ale nigdy nie wkładaj go dziecku do buzi, gdy nie rozpacza.
- Ciepło – utrzymuj w pomieszczeniu temperaturę ok. 21 stopni. Przytulaj dziecko albo opatul je flanelowym kocykiem. Możesz też przygotować ciepłą kąpiel dla siebie i zestresowanego noworodka. Ciepło powoduje bowiem wyzwalanie oksytocyny.
Ewa Podsiadły-Natorska