W ostatnich latach aż czterokrotnie wzrosła liczba dzieci, których rodzice nie zgłosili się na obowiązkowe szczepienia. Dorośli najczęściej nie chcą przyprowadzać dzieci na szczepienia przeciwko: odrze, błonicy, krztuścowi, śwince, różyczce i gruźlicy. Jako powód podają jakąś infekcję u dziecka, choćby zwykłe przeziębienie. W takiej sytuacji lekarze są bezradni. Rzeczywiście nie można przecież szczepić maluchów, których organizm jest osłabiony.
Aby uchronić swoje dziecko przed szczepieniem, rodzice są nawet skłonni zapłacić mandat. Wielu z nich boi się po prostu groźnych powikłań, jakie mogą wywoływać szczepienia. Dorośli twierdzą, że nie chcą na przykład, by szczepić ich dzieci preparatami zawierającymi tiomersal, czyli substancję konserwującą, w której znajduje się domieszka rtęci. Powszechne jest również przekonanie, że szczepionki, szczególnie te wieloskładnikowe, przeciwko: śwince, różyczce i odrze, zwiększają ryzyko autyzmu.
Zdaniem lekarzy, wszystkie te informacje są zupełnie niewiarygodne, a zagrożenie związane ze szczepieniami jest naprawdę minimalne. Jak twierdzą specjaliści, nie ma powodów, by nie szczepić nawet dzieci z grup tzw. podwyższonego ryzyka czyli np. maluchów cierpiących na schorzenia kardiologiczne, choroby płuc oraz z osłabioną odpornością. Wszystkie dzieci powinny być bezwzględnie szczepione.
Z powodu obaw rodziców i tej swoistej mody antyszczepionkowej, która rozpoczęła się już w latach 90. XX wieku, w całej Europie wzrosła zachorowalność na odrę, świnkę i różyczkę! Najnowsze dane są naprawdę bardzo niepokojące!
Czy rodzice, nie chcąc szczepić swoich dzieci, rzeczywiście dobrze postępują?
Karina Hefner
Zobacz także:
Ile najlepiej mieć dzieci i jakiej płci? Dwójkę, trójkę, a może tylko jedno?
Najgorsza opcja to kilka córek. Dziewczęta zamienią dom w piekło!
JAK DBAĆ O NIEMOWLAKA? Rady pielęgnacyjne dla młodych mam
Dbanie o malucha to nie lada wyzwanie. Jak się nim zajmować, aby był zdrowy i wypielęgnowany?