To przykre, że w XXI wieku niektórzy wciąż próbują dzielić matki na lepsze i gorsze. Czytaj: te, które urodziły w naturalny sposób i te, które „poszły na łatwiznę” poddając się cesarskiemu cięciu. „Prawdziwy” poród uszlachetnia, a operacyjne wydobycie dziecka trudno nawet nazwać narodzinami. Z absurdalnymi uwagami i oskarżeniami musi mierzyć się wiele z nas.
Zobacz również: Kilka dni po cesarskim cięciu schyliła się pod prysznicem. Doszło do najgorszego
Na szczęście istnieją kobiety, które pokazują, jak naprawdę wygląda ta „łatwizna”. Całkiem niedawno opisywaliśmy historię pewnej Brytyjki. Kilka dni po cesarce schyliła się pod prysznicem, by sięgnąć po szampon. W tym momencie pękły szwy, a przez powstały otwór w ciele na zewnątrz wydostało się jej jelito. Rzeczywiście sielanka.
Podobnie jak to, co przeżyła 27-letnia mama bliźniąt, o której pisze portal „The Sun”.
Jade zaszła w ciążę w październiku 2017 roku. Dla niej i partnera było to ogromne zaskoczenie. Na szczęście pozytywne, bo para marzyła o powiększeniu rodziny. Szok okazał się jeszcze większy, kiedy w czasie USG wykryto dwa bijące serca. Młoda mama czuła się dobrze, a jedyne, co jej przeszkadzało, to poranne nudności.
W 33. tygodniu lekarze zauważyli, że jedno z dzieci przestało rosnąć. Z tego powodu kilkanaście dni później wykonano cesarskie cięcie. Obyło się bez komplikacji, ale po porodzie kobieta długo nie mogła się otrząsnąć. Była słaba, co chwilę traciła świadomość i nie była w stanie utrzymać na rękach noworodka.
Pojawiły się też problemy żołądkowe. Zrobiło jej się bardzo niedobrze i zwymiotowała. W bardzo nietypowy sposób.
Zobacz również: Chcesz wiedzieć, jak naprawdę wygląda blizna po cesarce? Młode mamy pokazują zdjęcia bez cenzury
Nagle puściłam ogromnego pawia. Zawartość mojego żołądka rozlała się na podłodze. Wyglądało to strasznie, bo wydzielina miała brązowo-zielony kolor. Wtedy poczułam też potworny zapach. Nie wymiocin, ale ludzkiego kału. Wpadłam w panikę, ale nie mogłam tego powstrzymać. Nieczystości wychodziły przez moje usta.
Kiedy to ustało, wcale nie poczułam się lepiej. Miałam resztki kału na zębach i tragiczny posmak w jamie ustnej. Marzyłam o tym, by wyszorować wszystko szczoteczką i pastą, później wypłukać najmocniejszym płynem miętowym. Ale nie pozwolono mi. To mogło jedynie pogorszyć sytuację.
Okazało się, że w czasie cesarki doznałam paraliżu jelita. To bardzo rzadki przypadek. Przez kolejne 2 dni wydalałam kał ustami
- relacjonuje na łamach portalu.
Dni mijały, a Jade wciąż nie mogła dojść do siebie. Sytuację pogarszał fakt, że z uwagi na ciągłe wymioty odseparowano od niej dzieci. Lekarze sugerowali, by uzbroiła się w cierpliwość. Tę chorobę trzeba wyleżeć i wreszcie wszystko wróci do normy. Podano jej także leki, które miały usprawnić działanie jelita. Dopiero po dłuższym czasu zdecydowano o przeprowadzeniu bardziej inwazyjnego badania.
U młodej mamy wykonano kolonoskopię, która miała wykazać, co dzieje się w jelicie. Nie odkryto żadnej przeszkody, ale kamera je udrożniła. W ciągu kolejnych 24 godzin wszystko wróciło do normy i młoda mama znowu mogła normalnie korzystać z toalety.
Dziś nie mam już żadnych tego typu problemów. To doświadczenie uodporniło mnie na wiele rzeczy. W końcu wymiotowałam kałem, więc widok czy zapach dziecięcych odchodów w ogóle mnie nie rusza
- śmieje się.
Zobacz również: Tak naprawdę wygląda cesarskie cięcie. Położnik pokazał je bez cenzury