Coraz więcej Polek decyduje się na cesarkę. Nic dziwnego, bo uchodzi za bardziej humanitarny sposób przyjścia na świat dziecka. Poza tym czasy, kiedy kobieta rodziła naturalnie, a wieczorem szła do pracy w polu, już minęły. Obecnie około połowa porodów w Polsce odbywa się przez cesarskie cięcie. Ministerstwo Zdrowia chce to ukrócić.
Tak naprawdę wygląda cesarskie cięcie. Położnik pokazał je bez cenzury
Serwis ofeminin.pl informuje, że w 2015 r. został powołany zespół ds. opracowania kierunków działań zmierzających do zmniejszenia liczby cesarek do 30 proc. Ten cel został zaplanowany na 2028 r. Co roku liczba cesarek miałaby maleć o 2 proc. W realizacji tego planu kluczową rolę przewidziano dla edukacji.
Specjaliści są zdania, że przyszłe mamy powinny poznać praktyczne informacje na temat porodu i uświadomić sobie konsekwencje, jakie wiążą się z cesarką. Jeżeli chodzi o nie, warto wspomnieć zwłaszcza o dwóch. Chodzi o większe ryzyko zgonu matki i ryzyko zmiany struktury DNA u dziecka, czytamy na ofeminin.pl. Dodatkowo kobiety mają usłyszeć o możliwości znieczulenia zewnątrzoponowego. Ta ostatnia wiadomość jest skierowana do tych, które są przerażone perspektywą porodu naturalnego.
Sprawie przygląda się Fundacja Rodzić po Ludzku, która jednak ma na jej temat poważne wątpliwości. Przede wszystkim każda kobieta powinna mieć prawo do wyboru metody przyjścia na świat swojego dziecka. Ponadto znieczulenie zewnątrzoponowe może stanowić niekiedy problem. Oto co powiedziała na ten temat prezes Fundacji, Joanna Pietrusiewicz. „Część pacjentek mających opłaconą położną lub będących pod opieką lekarza z danej placówki, może mieć pierwszeństwo w dostępie do planowanego lub nagłego cesarskiego cięcia”, podaje jej wypowiedź portal ofeminin.pl.
Cesarka na życzenie - tak czy nie?
Czy waszym zdaniem proponowany plan ma sens?