Faceci kochają wolność i nie lubią, gdy zakłada im się smycz. Czują niechęć i strach przed zaangażowaniem się, a zwłaszcza przed ślubem. Potrafią odwlekać ten temat bez końca w rozmowach ze swoimi dziewczynami. Chyba, że się bardzo zakochają. Wtedy pękają wszystkie tamy. Opory przed zawarciem związku małżeńskiego wydają się im wówczas jedynie odległym wspomnieniem. Właśnie na tej podstawie kobiety rozpoznają, jak bardzo zależy na nich facetom.
Młode mamy ujawniają brutalne szczegóły porodu: „Krew lała mi się po nogach”
Wioletta ma poważne obawy, że jej facet jej nie kocha. Jest z nim od pięciu lat, a ostatni raz on sam wspomniał o ślubie trzy lata temu. Od tamtego czasu pierwszy nawet nie zająknął się na ten temat. Wiola próbowała z nim rozmawiać, ale widząc, że się denerwuje, porzuciła tę kwestię. Teraz jednak postawiła sprawę jasno. Spodziewa się dziecka i oczekuje, że Michał stanie na wysokości zadania. Niestety on się do tego nie kwapi.
- Nigdy specjalnie nie zależało mi na ślubie, chociaż jak wiele dziewczyn po cichu marzyłam o uroczystości, podczas której będę gwiazdą wieczoru ubraną w piękną, białą suknię. Michał nie wykazywał w związku z tym zapału. Coś tam planowaliśmy trzy lata temu, ale ostatecznie do niczego nie doszło. Nawet pierścionka nie dostałam. Teraz nasza sytuacja dramatycznie się zmieniła. Okazało się, że jestem w czwartym miesiącu ciąży. Dziecko wszystko wywróci do góry nogami.
Oboje ponosimy za nie odpowiedzialność, a Michał według mnie musi stanąć na wysokości zadania. To znaczy ożenić się ze mną. Chcę poczuć się bezpiecznie, a zawarcie związku małżeńskiego daje jakąś stabilność. W tym momencie jestem tylko konkubiną, która mieszka w mieszkaniu swojego partnera. Dla dobra dziecka powinniśmy zalegalizować związek. Wiadomo, że ludzie inaczej będę na nas patrzeć. Poza tym chodzi też o formalności. Nie chciałabym, żeby moje dziecko nosiło inne nazwisko niż ja. Czułabym się bardzo niezręcznie.
Problem w tym, że Michał nie był zachwycony informacją o dziecku. Nie wykazał też żadnej inicjatywy w kierunku zalegalizowania związku. Ani słowem o tym nie wspomniał.
Od kiedy poinformowałam go o ciąży, czuję się jak obcy człowiek w jego mieszkaniu, a nie jak ukochana kobieta, domownik. Michał prawie się do mnie nie odzywa. Przeniósł się też na kanapę i nie sypiamy razem. Powiedział mi, że musi wszystko przemyśleć. To raczej nie wróży niczego dobrego.
Tak naprawdę wygląda cesarskie cięcie. Położnik pokazał je bez cenzury
On w ogóle nie ucieszył się na wieść o dziecku, chociaż rozmawiając ze mną kiedyś na temat przyszłości, wspominał, że chciałby zostać ojcem. Albo wszystko mu się odmieniło, albo nie chce, żebym ja była matką jego dziecka. „Jakoś sobie poradzimy”, tylko tak skomentował moją ciążę. Ja zapytałam go, co ze ślubem, a on odparł tylko, że mamy jeszcze czas. I tak odpowiada mi za każdym razem, gdy wspominam o ślubie. Coraz bardziej mnie tym denerwuje. Jest jeszcze czas, to prawda, ale zanim się obejrzymy, maluch będzie na świecie. Wolałabym wziąć ślub zanim się urodzi albo w bardzo krótkim terminie od porodu. Dla świętego spokoju.
Wiola uważa, że pomimo niechęci Michała do wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny, uważa go za dobrego człowieka i odpowiedniego kandydata na męża i ojca.
- Michał nie dał mi większych powodów do niepokoju, poza tym, co dzieje się teraz w ciągu pięciu lat bycia razem. Właściwie chyba teraz przechodzimy największy kryzys. Do tej pory bywało różnie, ale zawsze wychodziliśmy zwycięsko z każdej potyczki. Poza tym to Michał przeważnie wyciągał rękę do zgody jako pierwszy. Widziałam, że mu na mnie zależy. Obecnie z niepokojem obserwuję jego zachowanie. Nigdy się jeszcze nie zdarzyło, aby okazywał mi takie lekceważenie. Nie podoba mi się też, że przeniósł się na kanapę.
Moi znajomi i rodzina są przekonani, że on chce się wymigać od małżeństwa, a tekst „mamy jeszcze czas” to typowa męska wymówka. Ich zdaniem Michał gra na zwłokę. Gdyby chciał, już by się ze mną ożenił. Powiedzieli mi, żebym wyraziła się jasno, że ma wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Już nawet nie chodzi o samo dziecko, ale o te kilka wspólnych lat.
Wiola wyznaje, że Michał podejrzewa ją o próbę złapania go na dziecko.
- W jednej z rozmów dał mi to do zrozumienia. Nie dociera do niego, że wpadki się zdarzają i nie ma dowodów na to, że celowo zaszłam w ciążę. Poza tym to raczej dziwne w przypadku kobiety, która do tej pory nie naciskała na ślub. No, ale on uważa, że to taki sprytny wybieg z mojej strony. Najpierw cicho sza, a potem informacja o dziecku. Było mi bardzo przykro, że to od niego usłyszałam. Pocieszam się jedynie tym, że mnie nie odrzucił. Ciągle stoimy przy tym, że „jakoś sobie poradzimy” i „mamy jeszcze czas”.
Moim zdaniem Michał nie postępuje ze mną uczciwie. Odpowiedzialny facet poszedłby do sklepu jubilerskiego, kupił pierścionek i bukiet kwiatów, a potem oświadczyłby się swojej kobiecie. Następnie jak najszybciej wzięliby ślub i przygotowaliby się na przyjście na świat dziecka.
Mam zamiar jakimś sposobem zmusić Michała, żeby tak zrobił. Poradziłabym sobie sama z dzieckiem, poza tym mam też rodzinę. Nie podoba mi się jednak to, że mam zostać z tym wszystkim sama. Dlaczego zawsze kobieta ma ponosić wszystkie negatywne konsekwencje czynów, które były dokonane wspólnie? To niesprawiedliwe.
Pielęgniarka pochwaliła się słodkim zdjęciem z porodówki. Nie zauważyła, co dzieje się za nią
Wiola pyta się na koniec, czy macie jakieś pomysły na to, aby skłonić Michała do małżeństwa.