Wolność słowa polega na tym, że każdy ma prawo wypowiedzieć się w danym temacie, nawet jeśli bezpośrednio go nie dotyczy. I tak bezdzietni mogą dyskutować o programie 500+, a milionerzy o zasiłkach dla najbiedniejszych. Zazwyczaj niewiele z tego wynika, ale jeśli wypowiadamy się z szacunkiem - nic złego się nie dzieje. Według niektórych trochę inaczej jest z aborcją.
Zobacz również: Usunęły ciążę i wyznają: „Aborcja to najłatwiejsza i najlepsza decyzja w życiu”
Najbardziej zagorzałymi przeciwnikami przerywania ciąży są mężczyźni. Na dodatek panowie są dominującą siłą w polityce. Nie wspominając o zaangażowanych w sprawę duchownych, którzy reprezentują tę samą płeć. W efekcie prawo aborcyjne uchwalają faceci, a kobiety mają się do niego bezdyskusyjnie stosować. Mało sprawiedliwe, ale tak wygląda rzeczywistość w większości krajów świata.
Także w Stanach Zjednoczonych, gdzie organizacje pro-life kierowane lub inspirowane przez mężczyzn rosną w siłę. Zauważyła to pewna blogerka i postanowiła zabrać głos. Tak donośny, że dziś jej słowa cytują wszyscy.
Gabrielle Blair ma serdecznie dosyć sytuacji, kiedy o aborcji dyskutują i decydują mężczyźni. Co prawda płeć brzydsza ma spory udział w zapłodnieniu, ale ostatecznie to kobieta zachodzi w ciążę, rodzi i wychowuje. Według niej panowie powinni odpuścić sobie ten temat. A przynajmniej przestać nam wmawiać, że przerwanie ciąży to zawsze zło. Blogerka przekonuje, że wszelkie zakazy nie są w ich interesie.
Swoje racje w tej kwestii przedstawiła w kilku wpisach opublikowanych na Twitterze. Te w krótkim czasie zdobyły setki tysięcy polubień i równie wiele komentarzy.
„Jestem matką 6 dzieci, a przy okazji mormonką. Rozumiem argumenty przeciwko aborcji, kwestie religijne itd. Ciągle słyszę mężczyzn wypowiadających się na ten temat i dochodzę do wniosku, że nie mają w tym żadnego interesu. Oto dlaczego…
Kiedy chcesz zatrzymać aborcję, musisz zrobić wszystko, bu uniknąć niechcianej ciąży. A prawda jest taka, że faceci odpowiadają za 100 procent z nich. Pewnie sobie myślisz: do tanga trzeba dwojga. Tak, do poczęcia chcianego dziecka potrzebne są dwie osoby.
Zobacz również: „Porzuciłem dziewczynę w ciąży. Nie żałuję i powiem wam dlaczego” (Historia Damiana)
Ale wszystkie niechciane ciąży są wywołane przez nieodpowiedzialne ejakulacje mężczyzn. Nie wierzycie mi? Przeanalizujmy. Kobieta może zajść w ciążę przez jakieś 2 dni w miesiącu. I to przez limitowaną liczbę lat. To oznacza, że przez 24 dni w roku kobieta jest płodna. A tymczasem faceci zapładniają nas przez 365 dni w roku. Nawet kilka razy dziennie. Teoretycznie mężczyzna może spowodować ponad 1000 niechcianych ciąż rocznie. I tak od okresu dojrzewania, praktycznie aż do śmierci.
(…)
Damska antykoncepcja nie jest wcale prosta i aż tak bardzo skuteczna. Co innego prezerwatywy. Kondomy łatwo kupić, są tanie, działają, nie wymagają recepty. Są skuteczne natychmiast. Każdy facet może mieć je na wszelki przypadek zawsze przy sobie. Na dodatek chronią przed chorobami wenerycznymi i nie odbierają nam radości z bliskości.
Dlaczego więc dochodzi do aż tylu niechcianych zapłodnień? Dlaczego faceci po prostu się nie zabezpieczają? Przecież to proste. Ale niektórzy z nich wolą ryzykować naszym życiem, zdrowiem, statusem społecznym i tak dalej.
(…)
Podsumowując - kobieta ciesząca się bliskością z mężczyzną nie oznacza zawsze ciąży i aborcji. Mężczyzna cieszący się bliskością z kobiety jest odpowiedzialny za swoją ejakulację, a tym samym za niechcianą ciążę i jej ewentualne usunięcie. A mimo to wielu z nich wydaje się, że nie mają w tym żadnego udziału.
Dlaczego? Bo oni nie ponoszą później żadnych konsekwencji” - przekonuje Gabrielle.
Ma trochę racji?
Zobacz również: Marta miała 20 lat, kiedy urodziła chore dziecko. Teraz wyznaje: „Gdybym mogła, to usunęłabym ciążę”