Nie da się ukryć, że w dawnych czasach kobiety spodziewające się dziecka traktowano z większym szacunkiem. Najbliższe otoczenie bardzo o nie dbało, a obcy ludzie zwracali się do nich z życzliwością. Obecnie częściej zdarza się w stosunku do nich nieuprzejme zachowanie, a w odpowiedzi na zwróconą uwagę, ciężarne dodatkowo słyszą, że „ciąża to nie choroba”.
„Kto powiedział, że nastolatka będzie gorszą matką od 30-latki?”. Ciężarna licealistka zabrała głos
Trudno powiedzieć, czy ludzie stali się bardziej oschli czy zmienił się ich stosunek do kobiet w ciąży, ale kiedyś nawet określenie na ciążę było bardziej przyjazne. Mówiło się „stan błogosławiony”. Dziś rzadko kiedy można się z nim spotkać.
Kinga jest w siódmym miesiącu ciąży i uważa, że z racji tego stanu należy się jej wyjątkowe traktowanie. Jak określiła to w mailu do naszej redakcji – „podwójny szacunek”. Tymczasem polskie społeczeństwo nie spełnia nawet podstawowych wymagań. Kinga opowiedziała, co spotkało ją w trakcie ostatnich miesięcy. Przeczytajcie.
- Od początku bardzo cieszyłam się z tej ciąży. Spodziewam się dziecka po raz pierwszy. Staraliśmy się o nie z mężem dość długo, dlatego byliśmy niesamowicie szczęśliwi, gdy wreszcie się udało.
Wszystko przebiega dobrze i już wiemy, że urodzi się dziewczynka. Cała jestem pochłonięta przygotowaniami. Sprawiają mi one ogromną przyjemność, jak wszystko co wiąże się z dzieckiem. Humor psują mi tylko ludzie. Ludzie jako społeczeństwo. Jeżeli chodzi o ich stosunek do ciężarnych i ich sposób traktowania ciężarnych, mogę go określić tylko takimi słowami: chamstwo i buractwo.
Fot. unsplash.com
Podam przykład z ostatnich kilku dni. Chciałam się przejść na spacer po parku, który znajduje się dość daleko od mojego domu. Musiałam tam jechać autobusem. Akurat trafiłam na porę, kiedy ludzie wracali z pracy. Autobus był zatłoczony. Brzuch mam już duży i liczyłam, że ktoś mi ustąpi. Nikt się nie ruszył.
Kinga pisze, że nie jest to pierwszy raz.
- Właściwie powinnam się cieszyć, że nikt na mnie nie nawrzeszczał, bo wcześniej miałam przygodę, gdy jechałam tramwajem. Wybrałam się na zakupy spożywcze. Podczas powrotu wsiadłam do tramwaju z dwoma pełnymi torbami. Ponieważ ludzie udawali, że mnie nie widzą, podeszłam do siedzenia, które zajmował mężczyzna. Byłam pewna, że mi ustąpi. Miał około 20 lat. Nic z tego. Odwrócił głowę jeszcze bardziej w kierunku okna. Zdesperowana poprosiłam w końcu jakąś kobietę, czy nie pozwoli mi usiąść na swoim miejscu. Zrobiła to, ale z głupim uśmieszkiem na twarzy i obrzuciła mnie takim ironicznym spojrzeniem. Z oddali usłyszałam też głos należący do jakiejś staruszki: „Ciąża to nie choroba. Ja podczas swojej cały czas pracowałam i nikogo nie prosiłam o specjalne traktowanie”. Dosłownie mnie zmroziło, ale nie wdawałam się z nią w żadne dyskusje.
Kinga opowiada też o sytuacji, która miała miejsce podczas robienia zakupów w sklepie z odzieżą ciążową.
- Wzięłam kilka rzeczy i skierowałam się do przymierzalni. Była kolejka. Zauważyłam, że stojące przede mną kobiety miały ledwo widoczne brzuszki. U dwóch w ogóle nie było nic widać. To pewnie początki ciąży. Ja natomiast byłam w szóstym miesiącu i brzuch miałam już duży. Nie powiem – ciążył mi. Miałam nadzieję, że te kobiety puszczą mnie przodem, ale tak się nie stało. A przecież mój brzuch był większy! Nie mogę uwierzyć, że zrobiły mi to inne ciężarne. Ja sama nie miałam odwagi, aby się upominać o puszczenie przodem. Stałam w tej kolejce chyba z 20 minut.
Fot.unsplash.com
Mogę też opowiedzieć o tym, jak są traktowane kobiety w ciąży w sklepach spożywczych. Miałam tę nieprzyjemność, aby się o tym przekonać. Pomimo prawa do pierszeństwa w kolejce ani razu żaden z klientów nie przepuścił mnie z własnej inicjatywy. Zawsze to kasjerka krzyczała, że ludzie mają mnie przepuścić. Kiedy przepychałam się do kasy, ludzie rzucali mi tylko wściekłe i poirytowane spojrzenia. Zupełnie jakbym wyrządziła im tym ogromną krzywdę.
Kobieta podaje jeszcze kilka innych przykładów ludzkiej nieuprzejmości wobec ciężarnych.
- Niedawno zaszliśmy z mężem do baru i chcieliśmy kupić sobie coś do jedzenia. Stanęliśmy w kolejce (oczywiście nikt mnie nie przepuścił) i zastanawialiśmy się, co wziąć. Ja zdecydowałam się na kanapkę z grillowanymi warzywami i kurczakiem. Powiedziałam to na głos do męża i zwróciłam uwagę, że została tylko jedna taka kanapka. Nie mogłam uwierzyć, gdy kobieta stojąca przede mną poprosiła właśnie o tę kanapkę! Na pewno słyszała, że ja też mam na nią ochotę, a przecież ja jestem w zaawansowanej ciąży. Wiem też, że widziała mój brzuch, bo oglądała się do tyłu. Co za brak wrażliwości. Musiałam zamówić coś innego. Moim zdaniem powinna była zostawić mi tę kanapkę...
Kolejny przykry incydent spotkał Kingę w restauracji. Wybrała się do niej z mężem z okazji rocznicy ślubu.
Fot.unsplash.com
Polki chwalą się na Facebooku, że PALĄ W CIĄŻY. Cytujemy ich wstrząsające wypowiedzi
- Chciałam usiąść na świeżym powietrzu, ale wszystkie miejsca były już zajęte i musieliśmy się zadowolić stolikiem w środku. To nie fanaberia z mojej strony. Po prostu czasami mam zawroty głowy i robi mi się duszno. Zapytałam kelnerkę, czy nie może coś z tym zrobić, ale powiedziała, że nie. Zaczęła się tłumaczyć, że goście są w trakcie spożywania kolacji i nie ma opcji, aby pytać o to, czy mogą zmienić miejsce. Dała do zrozumienia, że w ogóle jest to nietaktowne. Byłam oburzona jej zachowaniem, ale mąż mnie uspokoił. Jestem pewna, że więcej tam nie wrócimy.
Kinga zapewnia, że nie prosi o to, aby rozkładać przed nią czerwony dywan, ale zwraca uwagę, że należy obecnie do grupy uprzywilejowanej i ma prawo do podwójnego szacunku.
- Noszę w sobie nowe życie i z dnia na dzień to doświadczenie jest coraz trudniejsze. Nie wymagam nie wiadomo jakiego traktowania, ale trochę serca. Czy tak trudno rozjerzeć się dookoła i sprawdzić, czy nie ma gdzieś obok kobiety w ciąży, która ma pierszeństwo oraz wymaga szczególnego traktowania pod każdym innym względem? Przykro mi stwierdzić, ale w naszym społeczeństwie panuje znieczulica. Czy wy nie macie podobnego odczucia?