Temat ustawy aborcyjnej był jednym z wiodących w mijającym roku. Najpierw zapowiedzi całkowitego zakazu przerywania ciąży, później zebranie wymaganej liczby podpisów, złożenie projektu ustawy w Sejmie, skierowanie jej do dalszych obrad, strajk kobiet… Nie dało się od tego uciec. Zwolenniczki nowych regulacji nazywane były ciemnogrodem, a zagorzałe przeciwniczki - morderczyniami dzieci. Skoro jesteś za usunięciem chorego płodu, to pozbędziesz się go także w innych okolicznościach.
W efekcie wszystkie przeciwstawiające się radykalizacji kobiety zostały wrzucone do jednego worka - krwawych aborcjonistek bez skrupułów i sumienia. Wśród nich była jedna, która zupełnie się tym nie przejęła. Od lat opowiada się za swobodnym dostępem do tego zabiegu, a nawet już go doświadczyła. I to nie raz. Poznajcie Edytę, dla której wizyta u ginekologa wykonującego „skrobankę” to jak konsultacja u dentysty. Nic wielkiego.
Nasza rozmowa udowadnia, że ekstremiści występują po obu stronach sporu. Z tą różnicą, że ona wcale nie uważa się za radykała.
Zobacz również: Aborcja: powód do dumy?
fot. Thinkstock
Papilot.pl: Wspierałaś Czarny Protest?
Edyta: Miałam z tym problem. Na pewno nie utożsamiałam się z katolickimi bojówkami, które chcą wszystkiego zakazać. Z kobietami, które są za „kompromisem” raczej też nie. Moim zdaniem to zbyt łagodne stanowisko, które nie jest wystarczające. Nie powinny istnieć żadne ograniczenia w dostępie do aborcji. Dlaczego ktoś ma nam na to pozwalać warunkowo?
Bo żyjemy w Polsce?
To chyba najbardziej przykry argument, jaki słyszę w tej dyskusji. Wszędzie się wszystko da, ale nad Wisłą nie. Tu jest ziemia święta, kraj Jana Pawła, ostatni bastion wartości i po dyskusji. Kilka kilometrów za granicą już nie ma takich problemów. Wystarczy przejść pieszo z polskiej wioski do słowackiej i nagle zmienia się perspektywa. To sztuczne i szkodliwe. My też możemy żyć w cywilizowanym kraju.
Cywilizowany = zezwalający na przerywanie ciąży?
Cywilizowany, czyli nie kierujący się absurdalnymi wartościami. Niech każdy wierzy i robi, co chce, ale państwo samo w sobie powinno być neutralne. Czy ktoś katolików do czegoś zmusza? Bo nas ateistów tak. Mamy żyć i myśleć, jak religijna większość.
fot. Thinkstock
Skąd takie zainteresowanie akurat tematem aborcji?
Wśród polityków to normalne. Uwielbiają wzbudzać konflikty i podgrzewać atmosferę. Wtedy czują się ważni, bo rzeczywiście okazują się panami życia i śmierci. Dla mnie to ważna kwestia, bo dotyczy każdej kobiety. Nigdy nie można przewidzieć, co się wydarzy. Znam przynajmniej kilka dziewczyn, które modliły się w pierwszym rzędzie kościoła, ale po wpadce zrobiły dokładnie to, co ja.
To znaczy?
Przerwałam ciążę, której nie chciałam. Nie dlatego, że miałam za małe mieszkanie. Okoliczności zawsze były inne - byłam za młoda, wpadłam z nieodpowiednim partnerem, dziecko pokrzyżowałoby mi plany. Raczej nie jestem osobą specjalnie rodzinną i moim marzeniem nie jest zostanie matką. Od razu odrzucę argument drugiej strony - nie, z seksu nie zrezygnuję, a wypadki chodzą przecież po ludziach.
Wymieniasz różne powody. Zrobiłaś to kilka razy?
Dokładnie 3, więc możliwe, że jestem już morderczynią do sześcianu. Czy na tym się zakończy? Nie wiem. W przeciwieństwie do radykałów ja nie wiem co się wydarzy i nie mam gotowego rozwiązania każdego problemu.
Zobacz również: Czy ABORCJA jest niebezpieczna?
fot. Thinkstock
Opowiadasz o tym tak, jakby zabieg był dostępny w Polsce od ręki.
Bo jest i każdy powinien być tego świadomy. Niektórzy wierzą, że rocznie wykonuje się ok. tysiąca legalnych aborcji i to by było na tyle. Polki przecież są na tyle głupie i zniewolone, że nie znajdą innego sposobu. Mam kiepską wiadomość dla wszystkich żyjących pod kloszem - setki tysięcy Polek wie, co zrobić i gdzie pójść, kiedy dopada je taka potrzeba. Problem w tym, że nie jest to tak bezpieczne, jak mogłoby być, gdyby aborcja była w pełni legalna.
Kilka razy przerywałaś ciążę. Ktoś może pomyśleć, że traktujesz to niczym środek antykoncepcyjny.
Nie mam słów na takie argumenty. Naprawdę wolałabym żeby pigułka albo prezerwatywa okazała się skuteczna. Nie potrzebowałam stresu związanego z ciążą i zabiegiem. Wcale nie chciałam wydawać na to mnóstwa pieniędzy. Tak się po prostu wydarzyło.
Czy ojcowie dzieci wiedzieli o wszystkim?
Pierwszy nie, bo przecież nie będę go szukać, gonić i prosić o zgodę. Drugi, a z nim zaszłam dwa razy, oczywiście tak, bo cały czas jesteśmy razem. Nawet mi w tym pomagał.
fot. Thinkstock
Jakieś efekty uboczne? Wyrzuty sumienia? Depresja?
Raczej święty spokój i poczucie, że podjęłam najlepszą możliwą decyzję. Męczyłabym się jako matka, a dzieci męczyłyby się ze mną. Nie jestem typem kobiety, która rzuci wszystko i zajmie się potomstwem. To nie moja bajka. Dlatego jestem zdania, że nie ma tego złego. Gadanie o tym, że lepiej urodzić i oddać do adopcji to jakiś chory absurd. Skazywanie narodzonych dzieci na takie cierpienie uważam za barbarzyństwo. Ja usunęłam zarodki, a nie rozwinięte istoty.
Do czego porównasz zabieg?
Powiem zupełnie szczerze - to jak wizyta u dentysty. Z tym, że u ginekologa nie boli ząb, ale cała dusza. Umawiasz się do specjalisty, on bierze się za leczenie, problem znika i wracasz do życia bez bólu. Normalna procedura medyczna, którą tak strasznie się demonizuje. Kto ma to za sobą, ten wie, że to nic wielkiego.
Niektóre kobiety żałują.
Bo same nie wiedzą, czego chcą. Takie decyzje trzeba podejmować świadomie i po gruntownym zastanowieniu się.
fot. Thinkstock
Dlaczego opowiadasz się za nieograniczonym dostępem do aborcji?
Bo ten proceder i tak ma się dobrze. Zakazy niczego nie zmieniają. Poza tym, że wszystko odbywa się w podziemiu i zazwyczaj w fatalnych warunkach. Niech każdy zajmuje się własnym sumieniem. Państwo nie powinno być strażnikiem moralności. W tak wielu krajach przerywanie ciąży jest legalne i nic złego się nie dzieje. Może jestem naiwna, ale uważam, że Polska też jest na to gotowa. Trzeba to zrobić, a społeczeństwo się przyzwyczai.
Nie jesteśmy zbyt tradycyjni?
Akurat w to nie wierzę. Mamy gęby pełne frazesów, ale jak przyjdzie co do czego, to łamiemy wszystkie zasady. Czarny Protest pokazał, że mamy wielu rozsądnych obywateli. Nawet większość. Niektórzy jeszcze boją się stanąć po właściwej stronie, ale jeszcze kilka lat rządów radykałów, a staniemy się najbardziej liberalnym państwem w Europie, jeśli nie na świecie. Przyjdzie kolejna ekipa i stanie się. Aborcja na życzenie, małżeństwa homoseksualne, wstrzymanie pieniędzy dla Kościoła. Zrobimy to.
My?
Rozsądni Polacy. Jest ich sporo.
Zobacz również: Prawdziwe życie: "Tak. Miałam aborcję"