Chociaż kontrowersyjny, obywatelski projekt ustawy antyaborcyjnej został odrzucony, Polska nadal żyje tym tematem. Organizowane są kolejne czarne protesty, a gwiazdy zachęcają do dalszej walki na swoich profilach społecznościowych. W różnych środkach medialnego przekazu są także publikowane wywiady oraz wyznania osób opowiadających się po stronie aborcji nie tylko w trzech zalegalizowanych prawnie przypadkach. Wiele wskazuje na to, że niektóre kobiety nie zadowoliły się pozostawieniem spraw ich dawnemu biegowi, ale żądają restrykcyjnych zmian i decydowania o ewentualnym usuwaniu ciąży we własnym zakresie w każdym przypadku. Coraz więcej osób odważnie zabiera głos w tej sprawie i nie są to tylko osoby ze świata polityki czy show-biznesu.
Niedawno udało nam się nakłonić na rozmowę kilka dziewczyn, które w przeszłości dokonały aborcji. Żadna z nich nie żałuje tego kroku i zapewnia, że zrobiłaby to jeszcze raz. Jakie pobudki nimi kierowały? Część z Was zapewne będzie oburzona, ale być może znajdzie się kilka odważnych, które przyznają rację bohaterkom naszego artykułu...
Zobacz także: WASZE HISTORIE: Powiedziałam facetowi, że poroniłam. Tak naprawdę dokonałam aborcji...
Fot. iStock
- Kiedy zaszłam w trzecią ciążę, miałam już dwoje dzieci. Nie planowaliśmy z mężem więcej potomstwa, to była typowa wpadka. Oboje doszliśmy do wniosku, że aborcja będzie najlepszym wyjściem. 7-tygodniowy płód to przecież nie dziecko, nie dam sobie wcisnąć podobnej bzdury. Oczywiście musiałam jechać za granicę, bo naszej Polsce jeszcze daleko do europejskiej świadomości oraz standardów. Myślę, że nie pokochałabym tego dziecka. Po prostu zrujnowałoby nasze kariery, na które tak ciężko pracowaliśmy. W tamtym czasie byliśmy także uwiązani kredytem na mieszkanie. Małe dziecko to duży wydatek, więc było mnóstwo powodów przemawiających za tym, aby usunąć tę ciążę. Nie mam żadnego syndromu poaborcyjnego, uważam straszenie kobiet tym zjawiskiem za głupotę i cios poniżej pasa...
Fot. iStock
- Swoją ciążę wspominam jak koszmar, właściwie nawet gorzej niż poród. Ciągle wymiotowałam, okropnie bolały mnie plecy, byłam zmęczona, a do tego swędziała mnie skóra na brzuchu. No i to opuchnięte ciało... Nie wiem, czy wszystkie kobiety w ten sposób odczuwają odmienny stan, pewnie są też takie, które znoszą ciążę lepiej. Ja niestety do nich nie należę. Dlatego kiedy zaszłam w kolejną, powiedziałam sobie, że nie ma mowy, usuwam. Mąż wspierał mnie w każdej chwili.
Zobacz także: LIST: „Jestem #zNatalią Przybysz. Dziwię się, że Polki popierają Czarny Protest, a teraz próbują ją zniszczyć!”
Fot. iStock
- W niechcianą ciążę zaszłam ponad 10 lat temu. Gdybym jej wtedy nie usunęła, nie osiągnęłabym tego, co teraz. Właśnie szłam na studia, więc dziecko nie wchodziło w grę. Facet dał mi pieniądze na zabieg, pojechałam za granicę i beż żadnych problemów usunęłam. Dziś jestem po studiach prawniczych. Zrobiłam także aplikację. Rok temu wyszłam za mąż, a obecnie spodziewam się planowanego dziecka. Nie miałam żadnych problemów z zajściem w kolejną ciążę i nie żałuję tamtego kroku. Kto wie, jak wyglądałoby moje życie, gdybym zdecydowała się urodzić tamto dziecko... Z pewnością nie miałabym dobrej pracy i prawdopodobnie nie byłabym z moim mężem.
Fot. iStock
- Nigdy nie chciałam mieć dzieci. Nie wiem, jak to się stało, że zaszłam w ciążę, bo zawsze dbałam ze swoim partnerem o zabezpieczenie. No, ale stało się. Ani ja, ani on nie nadajemy się na rodziców. Jesteśmy stuprocentowymi egoistami. Nie wyobrażam sobie takiego poświęcenia. Naprawdę podziwiam inne kobiety rodzące i wychowujące dzieci, ale mnie nie stać na taki gest. Jestem inna i nie chciałabym być z tego powodu oceniana. Niestety, kiedy przyznałam się kilku znajomym, że usunęłam i dlaczego to zrobiłam, spotkałam się z ogromnym oburzeniem. Cóż, nie jestem hipokrytką i niczego nie ukrywałam. Uważam, że mam prawo decydować o swoim życiu, dlatego je dostałam.
Fot. iStock
- Jestem samotną kobietą po trzydziestce. Kiedy zaszłam w ciążę, byłam zrozpaczona. To skutek jednego weekendowego wyskoku. Kilka kropel alkoholu za dużo i straciłam głowę. Niestety nie mogłam sobie pozwolić na wychowanie tego dziecka. Mój standard życia drastycznie by się obniżył, a gdybym je urodziła i oddała, pewnie myślałabym o tym i może miała wyrzuty sumienia. Mam kredyt na mieszkanie i sporo bieżących wydatków. A dziecko? Podobno w pierwszych miesiącach życia koszt jego utrzymania to nawet 900 zł i wraz z wiekiem wzrasta... Musiałabym znacznie ograniczyć wydatki i zadowolić się bardzo niskim standardem. Nie chciałabym tego ani dla siebie, ani dla dziecka. Na alimenty nie mogłabym liczyć, bo nie wiem, kto był ojcem tego dziecka. Aborcja to bardziej humanitarne rozwiązanie i nie żałuję, że się na nią zdecydowałam.
Fot. iStock
- Zaszłam w ciążę jako nastolatka. To było ok. 12 lat temu. Obecnie panuje znacznie większa tolerancja dla samotnych matek, ale kiedyś było inaczej. Poza tym pochodzę z małego miasteczka, więc bałam się ludzkiego gadania i wytykania palcami. Tym bardziej, że nie miałam stałego chłopaka. Z pomocą przyszła mi bogata przyjaciółka, która pożyczyła mi pieniądze i wszystko załatwiła. Utrzymujemy kontakt do dziś, a o tym dziecku do tej pory nie wie nikt oprócz nas dwóch. Kobieca solidarność jest najważniejsza. Myślę, że zarówno ja, jak i dziecko mielibyśmy marne życie, gdybym wówczas podjęła inną decyzję.
Zobacz także: Urodziła żywe dziecko dzień po aborcji - WSTRZĄSAJĄCE!