Opowiadając o ciąży i macierzyństwie rzadko pozwalamy sobie na pełną szczerość. Wolimy używać okrągłych słówek i utartych sloganów. Jest pięknie, cudownie i wspaniale. Nic nas nie boli, ani nie martwi. Niektórzy mają jednak dość tej poprawności i szokują otwartością. Tak jak ta 28-latka z Nowej Zelandii, która wyznaje - moje dziecko to efekt wpadki, a stan błogosławiony wcale mi nie służy.
Libby Matthews opisała to, co czuje wiele kobiet, ale boją się do tego przyznać. Zadziornie pyta, „gdzie, do cholery, jest mój ciążowy blask?”. I wyznaje, że czuje się i wygląda coraz gorzej. Rozwijające się w jej łonie nowe życie jest na razie źródłem problemów, a nie zachwytu. Reakcje komentatorów też są skrajne - od pełnego poparcia do stwierdzeń typu „nie nadajesz się na matkę”.
Cytujemy obszerne fragmenty jej wywodu. Przesadziła?
Zobacz również: Ten post młodej mamy polubiło już 300 tys. osób! Cała prawda o macierzyństwie?
fot. zrzut ekranu instagram.com/juliaandlibby
„Po pierwsze, moja ciąża nie była planowana i zupełnie się jej nie spodziewałam. Nie mam zamiaru udawać, że zawsze o tym marzyłam, bo tak naprawdę było inaczej. Mój partner mieszka teraz w innym kraju, więc to związek na odległość. Niezbyt dobry moment na dziecko, bo taki układ nigdy się nie sprawdzi. Potomstwa nie mieliśmy w ogóle w planach. W czasie mojej ostatniej wizyty u niego wpadłam.
Po wykonaniu testu ciążowego prawie umarłam z przerażenia. Ja? W ciąży? Ahhhhhh! I jak to niby ma wyglądać? Nie mam męża, nie jestem nawet zaręczona. Nie tak planowałam swoje życie.
Pierwszy trymestr znacznie różnił się od tego, co ludzie wygadują na ten temat. Dziwi mnie, że nikt nie pozwala sobie na szczerość w tej kwestii. Bo ciąża może być czasem pełnym samotności i strachu. Dlatego pomyślałam, że opiszę, jak rzeczywistość może się różnić od oczekiwań” - czytamy na blogu juliaandlibby.com.
Zobacz również: Po przeczytaniu tej relacji zapomnisz o cesarce na życzenie (Wreszcie ktoś to głośno powiedział!)
fot. zrzut ekranu instagram.com/juliaandlibby
„Często pytam siebie, czy jestem jedyną osobą na świecie zwyczajnie nieszczęśliwą z powodu zajścia w ciążę. Ludzie wokół opowiadają jedynie o tym, jak wspaniałe jest to doświadczenie i że ciężarne wręcz emanują blaskiem. Gdzie, do cholery, jest mój blask? Zastanawiałam się, kiedy poczuję się tak jak inne kobiety. Codziennie mam poranne mdłości. Spędzam sporo czasu obejmując muszlę klozetową. Zupełnie, jakbym była na ciągłym kacu.
Ciężkie jest to, że nikomu nie mogę się przyznać do swoich wątpliwości. A ja zwyczajnie nienawidzę być w ciąży. Czuję się źle i nie jestem w stanie wytrzymać z innymi ludźmi. Żadnego blasku. Moja skóra stała się sucha, pod oczami pojawiły się ciemne wory, a na dodatek mam problem z trądzikiem hormonalnym.
I z tego powodu doceniam mój związek na odległość. Przynajmniej partner nie zobaczy mnie w takim stanie” - wyznaje.
fot. zrzut ekranu instagram.com/juliaandlibby
„Odczuwam ogromną presję, by odżywiać moje dziecko wyłącznie najzdrowszym jedzeniem. Ale jak mam to zrobić, skoro jestem w stanie przełknąć jedynie krakersy z masłem? Na samą myśl o warzywach robi mi się niedobrze. Mój organizm domaga się tylko węglowodanów. Czuję się winna, że nie wypełniam żołądka tym, co powinnam. Przestałam też ćwiczyć, bo po niewielkim wysiłku musiałabym biec do toalety zwymiotować.
Mam wahania nastroju. Przez większość dni czuję się rozdrażniona i zmęczona. Mój humor zmienia się od lekkiego zadowolenia do czarnej rozpaczy. Czuję się jak najgorsza dziw** przez większość czasu i zaczynam wątpić, czy kiedyś mi to przejdzie. Wszyscy wmawiają mi, że nadwrażliwość to kwestia hormonów.
I jeszcze te skurcze w macicy. Są normalnym objawem ciąży, ale mogą też zwiastować poronienie…” - pisze Libby.
fot. zrzut ekranu instagram.com/juliaandlibby
„Z tego powodu wpadam w paranoję i czuję, że coraz bardziej wariuję. Przez całe życie marzyłam też o większych piersiach, a kiedy teraz urosły, zmieniłam zdanie. Muszę nosić stanik z miseczką E! Miejmy nadzieję, że kiedyś przestaną rosnąć. Mam nauczkę, że czasami nie warto marzyć. Są naprawdę ciężkie!
Wciąż pytam siebie, kiedy wreszcie poczuję ekscytację w związku z tym, że za chwilę wydam na świat nowe życie. Trudno myśleć pozytywnie, kiedy przepełnia cię przerażenie, poczucie samotności, winy i rozpacz. Wiele razy chciałam odwrócić czas i wrócić do dawnego życia. Do czasu, kiedy chodziłam cały czas uśmiechnięta i rozpierała mnie energia. Zamiast tego przez 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, martwię się o to, czy będę dobrą matką.
Teraz jestem w 2. trymestrze, mam obok siebie partnera i po zobaczeniu obrazu z USG wszystkie moje obawy odeszły w niepamięć” - kończy swój emocjonalny wpis.
Zobacz również: Zobacz, czy jesteś toksyczną matką
fot. zrzut ekranu instagram.com/juliaandlibby
Post pojawił się na blogu pod koniec lipca br. Kilka dni temu autorka zorganizowała baby shower. Nie wygląda już na przerażoną.