Polacy coraz rzadziej decydują się na formalizowanie związków, w naszym kraju rodzi się coraz mniej dzieci, za 20 lat będzie nas o kilka milionów mniej – te alarmujące dane niepokoją, ale czy możemy już mówić o kryzysie rodziny? Okazuje się, że jeśli już decydujemy się na potomstwo, to chętnie dzielimy się tą informacją. Posiadanie dziecka, bycie w ciąży, a nawet sam fakt zapłodnienia stają się modnymi tematami. Do tego stopnia, że zmieniamy przyjętą do tej pory kolejność.
Do niedawna za zupełnie naturalne uważane było informowanie najbliższych o stanie błogosławionym już po fakcie. Najpierw zapłodnienie, potem test ciążowy, a najlepiej pierwsze zdjęcie USG. Z takim arsenałem faktów trudno dyskutować. Stało się i wszystko jasne. Okazuje się, że coraz częściej temat rodzicielstwa poruszamy jeszcze na długo przed konkretnymi działaniami. Młodzi partnerzy nie mówią o potwierdzonej ciąży, ale o staraniach, które za chwilę podejmą.
Jak donosi serwis mamadu.pl, szukamy wsparcia i poklasku zanim do czegokolwiek dojdzie. Czasami wygląda to wyjątkowo absurdalnie.
Do dużych polskich miast dotarła moda z Zachodu. Kolejne młode pary decydują się na zorganizowanie okolicznościowej imprezy, w czasie której informują przyjaciół o swoich zamiarach. W pewnym momencie zakochani ogłaszają, że zaczynają starać się o dziecko, towarzystwo nagradza ich oklaskami i spotkanie często trwa do białego rana. A może to tylko kolejna okazja, by się zabawić? Niekoniecznie. Jak donoszą świadkowie, na tym się nie kończy.
Po ogłoszeniu starań o dziecko otwierany jest szampan i wznosi się toast za maleństwo, które dopiero ma zostać spłodzone. Znajomi, którzy są już rodzicami, dzielą się swoimi spostrzeżeniami oraz radami, w tym także odnośnie skutecznego zapłodnienia. Zgromadzeni po mocno zakrapianym spotkaniu rozchodzą się do domów i umawiają się na kolejną imprezę, kiedy ciąża stanie się faktem.
Brzmi dziwnie? To nie koniec uzewnętrzniania się niektórych przyszłych rodziców. Wiele kobiet o wszystkim na bieżąco informuje swoje internetowe znajome z serwisów dla młodych mam.
Na specjalnych forach dyskusyjnych nie brakuje wątków, w których kobiety ogłaszają rozpoczęcie starań o dziecko. Informują także o każdym kolejnym zbliżeniu, na co inne rozmówczynie reagują gratulacjami i życzeniami powodzenia. Doradzają, kiedy najlepiej to robić i w jakiej pozycji. W ekstremalnych przypadkach analizowany jest śluz przyszłej mamy. Próba zapłodnienia staje się wręcz sprawą publiczną.
Jeśli całe to zamieszanie zakończy się happy endem, czyli ciążą, wtedy jest się z czego cieszyć. Niestety, nigdy nie możemy być pewni. Coraz więcej z nas ma problemy z płodnością. Zaburzenia dotykają 20 procent mężczyzn i nawet 40 proc. kobiet. Czy jeśli nic z tego nie wyjdzie, będziemy przygotowani na ciągłe pytania, kiedy wreszcie będziemy mieć dziecko? W końcu szumnie to ogłosiliśmy.
Choćby dlatego lepiej postawić na sprawdzoną metodę i nie wyprzedzać faktów.