Każda z nas chce wierzyć, że wszystko w jej życiu potoczy się tak, jak w filmie romantycznym: najpierw będzie szalona miłość; książę na białym koniu; piękny, wzruszający ślub, a potem gromadka słodkich dzieci. Niestety coraz częściej marzenia przegrywają konfrontację z rzeczywistością. Miłość, owszem, jest szalona, ale książę znika tak szybko, jak się pojawił, a kobieta zostaje sama z dzieckiem.
Scenariusz ten potwierdza raport „Kampanii Na Rzecz Zapobiegania Nieplanowanym Ciążom”. Wynika z niego jasno, że w ostatnich latach znacznie wzrosła liczba singielek między 20. a 28. rokiem życia, które urodziły dzieci. Dla przykładu: w Wielkiej Brytanii jest obecnie dwa razy więcej dwudziestokilkuletnich samotnych matek niż jeszcze dziesięć lat temu! Z czego to wynika?
Kariera na pierwszym planie
Kilka lat temu kobiety powyżej 25. roku życia, które nie miały stałego partnera, były postrzegane w swoim otoczeniu jako stare panny. Dla większości z nich rodzinne spotkania kończyły się przeważnie w ten sam sposób - sędziwe babcie i ciocie wciąż dopytywały: „Kiedy się ustatkujesz? Chciałybyśmy jeszcze pobawić się na twoim weselu!”. Taka sytuacja z pewnością była krępująca.
Obecnie określenie „stara panna” zostało zastąpione innym – singielka. Słowo to nie jest już nacechowane tak negatywnie, jak poprzednie. Definiuje się nim kobietę samą, ale nie samotną – taką, która jest wyzwolona, niezależna i przebojowa. Singielka stawia na rozwój swój i swojej kariery, a decyzję na zamążpójście lub urodzenie dzieci zostawia na potem. Tak właśnie było w przypadku Małgorzaty. – Przez kilka lat ciężko pracowałam na to, co mam teraz: świetne stanowisko, wysoką pensję, własny dom. Kiedy jednak znacznie przekroczyłam magiczną 30., stwierdziłam, że czegoś mi brakuje: dziecka. Od 4 latach z nikim się nie spotykałam, bałam się więc, że już do końca życia zostanę sama i nie będę miała szans na upragnione dziecko. Postanowiłam działać. Pojechałam na wakacje do Hiszpanii, a stamtąd wróciłam już w ciąży. 2-letnia obecnie Zosia jest owocem mojego wakacyjnego romansu, a jej ojciec do dzisiaj nie wie, że ma córkę.
Jak sobie poradzę?
Kobiety samotnie oczekujące dziecka mają mnóstwo obaw. Nie wiedzą, czy będą umiały samodzielnie wykąpać malucha, czy usłyszą jego płacz w nocy, albo czy będzie je stać na utrzymanie siebie i dziecka. Dodatkowo paraliżuje je myśl o tym, że nie będą miały z kim podzielić się swoim szczęściem, np. wtedy, gdy maluszek zacznie stawiać pierwsze kroki.
Nieocenionym wsparciem jest wtedy najbliższa rodzina oraz życzliwi sąsiedzi. Ich doświadczenie w kwestiach wychowania dziecka może być naprawdę bezcenne. – Przed urodzeniem Zosi naczytałam się oczywiście licznych poradników, ale kiedy moja córka przyszła na świat, zupełnie straciłam głowę. Z pomocą przyszła mi wtedy moja mama. Bez niej byłoby mi o wiele trudniej! – śmieje się Małgorzata.
Samotne matki, które nie chcą obciążać finansowo swoich bliskich, mogą spróbować rozejrzeć się za jakąś pracą, którą mogą wykonywać zdalnie. Dobrym rozwiązaniem jest choćby pisanie artykułów do różnych gazet czy portali internetowych lub… założenie własnej, niedużej firmy (np. sklepu internetowego).
Jeśli samotne macierzyństwo jest wynikiem rozpadu związku z winy partnera, warto pomyśleć o alimentach. Możesz przy tym żądać pieniędzy nie tylko na dziecko, ale również na siebie. W tym celu w pozwie powinnaś przedstawić: wysokość dochodzonej kwoty; przyczyny uzasadniające złożenie pozwu; informacje na temat zawodu, kwalifikacji i sytuacji majątkowej ojca dziecka.
I najważniejsze: pamiętaj, że samotne macierzyństwo może wywrócić Twoje życie do góry nogami, ale… wcale nie musi oznaczać końca świata!
Imiona i wiek bohaterek artykułu zostały zmienione.
Maja Zielińska
Zobacz także:
Szkoła rodzenia: Kiedy się zapisać, którą placówkę wybrać, ile to kosztuje?
Uczestniczenie w specjalnych zajęciach dla przyszłych rodziców stwarza wspaniałą okazję do zdobycia większej wiedzy na temat ciąży i porodu.
Poród na wesoło: Jak na ciężarną działa gaz rozweselający?
Wszystko wskazuje na to, że już wkrótce na porodówkach zamiast krzyku będzie można usłyszeć… śmiech!
Wpadka
Jedną z głównych przyczyn samotnego macierzyństwa jest również… wpadka. Może zdarzyć się tak naprawdę każdej kobiecie, która jest aktywna seksualnie. – Spotykałam się z Rafałem od kilku tygodni, ale traktowałam go raczej jak plaster na złamane serce, bo dwa miesiące wcześniej rzucił mnie facet – opowiada 27-letnia Agnieszka. - No i stało się… zaliczyliśmy z Rafałem wpadkę. Ani ja, ani on nie potrafiliśmy się odnaleźć w tej sytuacji. Ja go nie kochałam, on mnie chyba też nie, więc oboje doszliśmy do wniosku, że będzie lepiej, jeśli się rozstaniemy. Przecież to bez sensu brać ślub z myślą o rozwodzie. Teraz jestem sama, ale nie będę utrudniać Rafałowi kontaktów z naszym dzieckiem, kiedy już się urodzi – deklaruje Aga i dodaje: - Na początku nie byłam szczęśliwa z powodu wpadki, ale nigdy nie przemknęło mi przez myśl, żeby zrobić skrobankę. Dziecko nie jest przecież niczemu winne. Jasne, jest mi teraz ciężko, ale wolę być sama, niż spotykać się z kimś, do kogo nic nie czuję.
Wrabianie w dziecko
Nierzadko zdarza się również tak, że kobieta decyduje się na dziecko, aby ratować swój podupadający związek lub zachęcić partnera do ślubu. Czasami efekt jest jednak zupełnie odwrotny. Tak było m.in. w przypadku Basi i Wojtka. – Spotykaliśmy się już 9 lat, były oczywiście w tym czasie wzloty i upadki, ale jakoś trwaliśmy razem. Z tym, że życie na kocią łapę przestało mi już wystarczać – opowiada Basia. – Chciałam wyjść za mąż, urodzić dzieci… Myślałam, że jak zajdę w ciążę, to Wojtek mi się oświadczy i stworzymy szczęśliwą rodzinę. Tymczasem… on odszedł. Tak po prostu. Stwierdził, że wrobiłam go w dziecko i się zmył. Teraz jestem sama, rodzę za miesiąc. Nie wiem, co będzie dalej… - zamyśla się Basia.