Na każdym kroku słyszymy, że nie ma nic zdrowszego, niż mleko matki. Mnóstwo białka, zdrowe tłuszcze, witaminy, mikroelementy, a do tego ciała odpornościowe. Żadna sztuczna mieszanka nie jest tak wartościowa. Kolejne badania udowadniają, że dzieci karmione w ten sposób szybciej rosną, rzadziej chorują, a nawet wykazują wyższy iloraz inteligencji. Ale niektórzy chyba wzięli to sobie za bardzo do serca…
Coraz głośniej jest o dorosłych smakoszach ludzkiego mleka. Proceder trudno jednak uznać za w pełni bezpieczny, bo kupiony w Internecie od anonimowej dawczyni pokarm może być źródłem wielu niebezpieczeństw. Grozi zakażeniem kiłą, zapaleniem wątroby, a nawet wirusem HIV. Spragnieni tego cudownego eliksiru zdają się tym jednak nie przejmować.
Zwłaszcza mężczyźni dbający o swoją tężyznę fizyczną. Mleko z kobiecych piersi stało się szczególnie modnym tematem na siłowniach. Dobrze wie o tym Alicja, która od roku karmi nie tylko swoją córeczkę, ale i partnera.
Zobacz również: Modelka twierdzi, że karmienie piersią jest WSTRĘTNE i porównuje je do KAZIRODZTWA!
fot. Thinkstock
Papilot.pl: Jak myślisz, czy to powszechne zjawisko?
Alicja: W Polsce prawdopodobnie jeszcze nie, ale natknęłam się na sporo informacji z Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych. Tam kobiece mleko postrzegane jest jako najlepsza odżywka dla sportowców. Na forach internetowych normalnie się tym handluje. Facet pisze jakie ma zapotrzebowanie, zgłaszają się do niego chętne mamy i proponują stawkę. To dla nich świetny biznes, bo nadmiar mleka i tak muszą odciągać, a jeszcze na tym nieźle zarobią.
Skąd wzięła się ta moda?
Nie mam pojęcia. Pewnie zaczęło się od jednego faceta, który spróbował, poszła fama, że to działa i szybko znaleźli się kolejni odważni. Jest w tym jakiś sens, bo mleko naprawdę jest źródłem bardzo dobrego białka. Pokarm całkowicie naturalny i zdrowy, w przeciwieństwie do chemicznych odżywek ze sklepów dla sportowców. Mój partner usłyszał o takiej możliwości od kolegi. Efekty miały być spektakularne.
I były?
Według niego były i są nadal. Nigdy wcześniej jego muskulatura nie powiększyła się tak bardzo i szybko.
fot. Thinkstock
Cierpisz na nadmiar pokarmu, czy może jest go w sam raz i partner musi konkurować z córką o mleko?
Różnie z tym bywa, ale zauważyłam pewną zależność. Kiedy karmiłam tylko dziecko, to pokarmu było znacznie mniej. Jak zaczęło się dożywianie jeszcze jednej osoby, to laktacja od razu przyspieszyła. Zazwyczaj jest go w sam raz, a nawet za dużo. Wtedy odciągam mleko i mrożę, więc w domu cały czas jest odpowiedni zapas.
Możesz zdradzić, jak wygląda to od strony technicznej? W jakiej formie twój partner przyjmuje pokarm?
Nie dodaje go sobie do płatków śniadaniowych. Mleko pije samo i regularnie. Najczęściej rozmraża sobie zapasy, a rzadziej w formie świeżej. Pewnie zabrzmi to dziwnie i szokująco dla niektórych, ale zdarza się, że przystawię go do swojej piersi. Takie jest podobno najlepsze, bo ciepłe i o wiele smaczniejsze.
To naprawdę może dziwić…
Wiem i dlatego nikt z naszych bliskich o tym nie wie.
Zobacz również: Czy karmienie piersią odchudza?
fot. Thinkstock
Jaki jest główny cel picia przez partnera twojego mleka?
Chodzi o pełnowartościowe białko, którego w pokarmie nie brakuje. To zdrowszy zamiennik odżywek, którymi faszerował się od lat. Regularnie trenuje na siłowni i bierze udział w amatorskich zawodach. Dzięki temu tkanka mięśniowa rośnie szybciej. Jak twierdzi, po takim posiłku ma o wiele więcej siły, a efekty pracy nad ciałem są bardziej widoczne.
Dostrzegalne są jeszcze jakieś korzyści?
Partner, który nie brzydzi się nabrzmiałych od pokarmu piersi od razu staje się bliższy. Nie chcę wywoływać kontrowersji, ale dzięki temu jesteśmy jeszcze bliżej siebie. Zdarza się, że ssie moją pierś. Nie tylko po to, żeby się najeść. Jakkolwiek to nie zabrzmi, to może być element gry wstępnej. Poza tym, wytworzyła się między nami bardzo głęboka więź. Zawsze go kochałam, ale teraz jesteśmy już zupełnie nierozłączni.
Polecasz innym parom, żeby wzięły z was przykład?
Zależy, co kto lubi. Najważniejsze jest to, że dorosły człowiek mleka z piersi nie musi się bać. Jeśli pochodzi ze sprawdzonego źródła, to krzywdy nie zrobi.
fot. Thinkstock
Niektóre mamy mogą poczuć się oburzone, że łączysz karmienie piersią z bliskością o charakterze erotycznym.
Nic na to nie poradzę. Wiem, że większość kobiet traktuje ten temat niczym świętość. Pierś i mleko są tylko dla dziecka. Moje postępowanie to dla nich dewiacja. Ale z drugiej strony - skoro mój facet to lubi, a ja nie wylewam nadmiaru pokarmu do zlewu, to chyba lepiej? On jest zdrowszy i silniejszy, ja czuję się jeszcze ważniejsza niż przedtem i wszystko gra.
Czy zdarzyło ci się, że ktoś postronny chciał nabyć produkowany przez ciebie pokarm?
Raz usłyszałam taką ofertę, ale nie wiem czy była do końca poważna. Odwiedził nas kolega z siłowni, któremu mój partner pochwalił się swoją dietą. Stwierdził, że on też by tak chciał i mam podać stawkę za buteleczkę. Do transakcji oczywiście nie doszło, ale gdybym produkowała jakieś szalone ilości, to nie wykluczam, że bym się zgodziła.
Większość czytających to matek jest już w stanie przedzawałowym…
Trochę więcej luzu. To tylko pokarm. Dzielenie się nim nie oznacza, że mniej kochasz swoje dziecko.
fot. Thinkstock
Nie boisz się, że kiedy laktacja zaniknie, relacje między wami się pogorszą?
Myślałam o tym, ale nie sądzę. To nie jest tak, że partner jest ze mną, bo daję mu mleko. Cała ta historia jest dziełem przypadku i skorzystaniem z okazji. Jak pokarmu już nie będzie, to trudno. On wróci do swoich odżywek w proszku. Jeśli kiedyś znowu urodzę, to pewnie do tego wrócimy. Nie czuję się w tym związku dojną krową, która ma tylko jedno zadanie. Naprawdę czułam się kochana i doceniana także przed tym wszystkim.
Rozumiesz osoby, które zareagują na twoją opowieść obrzydzeniem?
Jasne, że tak. Sama bym tak jeszcze niedawno zareagowała. Ale przekonałam się, że nie ma w tym nic złego. Jeśli mam wybór - nakarmić mężczyznę, którego kocham albo wylać wartościowy pokarm do muszli klozetowej, to sprawa jest dla mnie jasna.
Zobacz również: Dlaczego warto karmić piersią? Plusy dla mamy i dziecka