To nie są zwykłe lalki. Potrafią kosztować nawet kilka tysięcy złotych, do złudzenia przypominają prawdziwe noworodki, a ich właścicielkami są dorosłe kobiety. Trudno nazwać je zabawkami, bo reborn wcale do tego nie służą. Ich głównym zadaniem jest zaspokojenie instynktu macierzyńskiego tych, które nie mogą lub nie chcą sobie pozwolić na prawdziwe potomstwo. W Stanach Zjednoczonych traktowane są jak żywe dzieci.
Wizja kobiety wychowującej lalkę jest wystarczająco przerażająca, ale to nie koniec atrakcji. Okazuje się, że dla wielu z nich spełnieniem marzeń wcale nie jest zdrowe dziecko. Wolą otoczyć miłością i opieką figurki wcześniaków, które wymagają pomocy medycznej. Miniaturowe lalki z tlenem doprowadzanym przez nos, a także aparaturą podtrzymującą i sprawdzającą funkcje życiowe to prawdziwy hit.
Niektóre „matki” decydują się także na wstawienie do mieszkania atrapy inkubatora, aby już zupełnie czuć się jak na szpitalnym oddziale noworodków. Zobaczcie gumowe maleństwa, które dla właścicielek zupełnie nie różnią się od tych prawdziwych...