Niedawno urodziłaś, ale nie potrafisz cieszyć się obecnością dziecka? Wciąż zamartwiasz się jego stanem zdrowia, masz problem z nawiązaniem prawidłowych relacji, nie możesz spać, gwałtownie chudniesz, a w Twojej głowie aż kłębi się od czarnych myśli? Potrzebujesz pomocy, bo depresja poporodowa wyrządza krzywdę nie tylko Tobie, ale może być bardzo groźna dla maleństwa. To bardzo powszechne, ale niedoceniane zaburzenie dotyka od 5 do nawet 25 procent młodych matek.
Niestety, objawy są często ignorowane nawet przez najbliższych. O chorobie dowiadujemy się dopiero w momencie, kiedy stanie się coś naprawdę złego. Cierpiące mamy wyrządzają krzywdę nie tylko sobie, ale także potomstwu. Czy łatwo rozpoznać tę przypadłość? Nie, dlatego najbliżsi powinni być szczególnie wyczuleni. Dotknięte depresją poporodową kobiety zazwyczaj stwarzają wrażenie szczęśliwych. Prawdziwy dramat rozgrywa wewnątrz nich.
Jedna z międzynarodowych organizacji pomagających kobietom w podobnej sytuacji poprosiła czytelniczki swojej strony internetowej o przesłanie zdjęć z najgorszego okresu w życiu. Wszystkie udowadniają jedno – w takich sytuacjach potrafimy się maskować. Niektóre z nich miewały myśli samobójcze, ale mimo to uśmiech nie schodził z ich twarzy.
Candice: „Zdjęcie wykonano przy drugim nawrocie depresji poporodowej, na 3 tygodnie przed trafieniem do szpitala z tego powodu. Przez długie miesiące nie wychodziłam z domu. Tego dnia mąż zabrał mnie i syna na spacer. Udawałam zadowoloną, chociaż nie chciało mi się już żyć”.
Adriane: „Trudno zobaczyć to na zdjęciu, ale to był najgorszy okres depresji poporodowej. Czułam się najgorszą matką na świecie. Kilka miesięcy wcześniej podjęłam próbę samobójczą. Codziennie miewałam ataki paniki. Nie mogłam wstać z łóżka, bo ból psychiczny przerodził się w fizyczny”.
Alicia: „Chwilę po narodzinach drugiego dziecka przeżywałam prawdziwą traumę. Wielokrotnie w ciągu dnia przypominałam sobie koszmar ciąży i porodu. Płakałam, trzęsłam się i czułam się podle. Wydawało mi się, że nie kocham swojego maleństwa tak samo mocno, jak starszą córkę. Byłam bliska szaleństwa”.
Robin: „Depresja poporodowa trwała już jakiś czas. Złościłam się, a nawet wpadałam w furię z byle jakiego powodu. Każdy szczegół mnie denerwował. Wciąż wrzeszczałam, a kiedy to nie pomagało, uderzałam różnymi przedmiotami o ścianę, np. koszem z ubraniami do prania. Musiałam odreagować, bo bałam się, że skieruję przemoc w kierunku dzieci”.
Morgan: „Pewnie na to nie wyglądam, ale przeżywałam najgorszy okres w życiu. Zdiagnozowana depresja poporodowa. Nienawidziłam przede wszystkim siebie. Nie potrafiłam znaleźć w sobie niczego dobrego i odreagowywałam to ciągłymi atakami paniki i złości. Naprawdę nie miałam ochoty dłużej żyć”.
Kendra: „Zaraz po porodzie zdiagnozowano u mnie depresję poporodową i kilka innych zaburzeń psychicznych. Zdjęcie wykonano tydzień po rozpoczęciu leczenia. Panikowałam z byle powodu, nie mogłam spać, jeść, a nawet usiedzieć w jednym miejscu przez kilka minut. W mojej głowie krążyły miliony myśli, nie mogłam się na niczym skupić. Jeszcze długo miałam myśli samobójcze”.
Grace: „Zdjęcie wykonano w czasie, kiedy zmagałam się ze straszliwą depresją. Byłam zrozpaczona, bo czułam, że nie nadaję się do roli matki. Miewałam myśli samobójcze. W każdej chwili towarzyszyło mi uczucie przytłoczenia”.