Przyznam się bez bicia, że trochę czasu mi zajęło, zanim doszłam do takich wniosków. Malowałam się już w podstawówce i tak zostało. Zaczęło się od tuszu i błyszczyka, ale potem odkryłam puder, podkład i bronzer. Można powiedzieć, że konturowałam twarz, zanim to było modne. Z makijażem wyglądam zupełnie inaczej, niż bez. To niby normalne, ale w moim przypadku chodzi o naprawdę dużą różnicę.
Ostatnio przyszło mi do głowy, żeby trochę złagodzić swój wizerunek. Już nie szczelna tapeta, ale raczej delikatne podkreślenie. Trochę różu, pomadka, maskara i wystarczy. Z cery trądzikowej wyrosłam, więc w sumie nie ma czego zakrywać. Znajomi i rodzina szybko zareagowali i nie były to komplementy. Cały czas dopytywali, czy się dobrze czuję, bo kiepsko wyglądam. Odpowiadałam zgodnie z prawdą, że po prostu taka jestem.
Teraz jestem w związku i znowu trochę mocniej się maluję. Ale tego też mam dosyć i chciałabym postawić na naturalność. Przynajmniej wtedy, kiedy spędzamy czas we dwoje i nikt mnie nie ocenia.
Zobacz również: Uzależniona od makijażu dziewczyna z dnia na dzień przestała się malować! Jak wygląda jej prawdziwa twarz?
źródło: Instagram (instagram.com/staceysoro)
Nikt poza chłopakiem, który zakochał się w końcu w wymalowanej lasce i bez tapety chyba mnie jeszcze nie widział. To trochę nienormalne, dlatego sama chciałabym to zmienić i zapytać o Wasze zdanie. Może ja nie powinnam pokazywać swojej prawdziwej twarzy i tylko się łudzę, że nie jest tak źle? Zazwyczaj kompleksy doprowadzają do tego, że postrzegamy siebie gorzej, niż w rzeczywistości. Widocznie ja jestem wyjątkiem i nie jestem wobec siebie aż tak krytyczna.
Szczerze? Chyba nie jest ze mną aż tak źle. Na Instagramie trafiłam na zdjęcia dziewczyny bardzo podobnej do mnie. Może nie jesteśmy bliźniaczkami, ale wiele nas łączy. Przynajmniej w wersji z i bez makijażu.
W naturalnej wersji moja twarz jest raczej trójkątna. Jak się pomaluję, to trochę się zaokrągla. Nos też potrafię sobie odrobinę wyszczuplić.
Zobacz również: Są ze sobą od 3 lat, a ona NIGDY nie pokazała się chłopakowi bez makijażu. Co ukrywa?
źródło: Instagram (instagram.com/staceysoro)
Cery nie mam idealnej, ale przecież inne dziewczyny miewają gorszą. Kolor jest całkiem w porządku, ale pojawiają się jakieś drobne krosty. Czasem coś się zaczerwieni, zwłaszcza w okolicach nosa.
Usta to chyba mój największy atut, bo mają ładny kształt i wielkość. Chyba najłatwiej byłoby mi zrezygnować z ich malowania. Oczy za to giną i są bez wyrazu. Taki trochę nijaki kolor i niezbyt gęste rzęsy.
Także ogólnie jakimś straszydłem chyba nie jestem, ale zależy mi na szczerej opinii. Swoich zdjęć nie pokażę, więc proszę odnieście się do tej dziewczyny. Naprawdę jesteśmy do siebie podobne i prawie identycznie się malujemy.
Zobacz również: 7 sztuczek, dzięki którym będziesz wyglądała pięknie bez makijażu
źródło: Instagram (instagram.com/staceysoro)
Pytam, bo wciąż brakuje mi pewności siebie, żeby po prostu zmyć z siebie wszystko i paradować tak przed chłopakiem. A co dopiero przez innymi i wyjść tak na ulicę. A malowaniem, szczerze mówiąc, jestem już zmęczona. Zajmuje mi to dużo czasu, który mogłabym poświęcić na coś bardziej przyjemnego. Dodam tylko, że mam 23 lata.
Jak patrzę na nią, to nabieram odwagi. Według mnie w obu wersjach wygląda fajnie. A jak już się do czegoś przyczepić, to ewentualnie mogłaby wygładzić trochę cerę i już będzie dobrze.
Tak myślę ja, ale czy chłopak się nie przestraszy? Trudno ukryć, że obie wersje wyglądają zupełnie inaczej…
Agnieszka