Głośne wydarzenia z Ełku, gdzie w sylwestrową noc obywatel Tunezji śmiertelnie ugodził nożem 21-letniego Polaka wywołały falę antymuzułmańskich wystąpień. Chociaż okoliczności zdarzenia nie są jeszcze do końca jasne - niektórzy zaczęli nawoływać do zemsty. Na reakcję nie trzeba było długo czekać, bo wkrótce później obraźliwe napisy pojawiły się na lokalach serwujących kebaby w kilku miejscach kraju. Antyislamskie nastroje narastają.
Potwierdzają to m.in. dane ujawnione przez Rzecznika Praw Obywatelskich. Ten, powołując się na policyjne statystyki, odnotował wzrost przestępstw popełnianych wobec muzułmanów i osób pochodzenia arabskiego. W 2015 roku było ich ok. 60, a w zakończonym niedawno 2016 - już niemal 200. Polacy wyraźnie zaczęli stosować odpowiedzialność zbiorową. Zagrożony jest każdy, kto różni się od większości.
Doskonale wie o tym Malwina, której chłopak pochodzi z Libanu i jest właścicielem orientalnego baru. Chociaż niczemu nie jest winien - czuje się coraz bardziej zagrożony. I niestety ma ku temu podstawy.
Zobacz również: LIST: „Cześć, jestem muzułmanką. Kiedy mnie wyrzucicie ze swojego kraju?”
fot. Thinkstock
Papilot.pl: Jak się poznaliście?
Malwina: Zupełnie przypadkiem. On prowadzi własny lokal, a ja pracowałam wtedy w firmie z którą współpracował. Realizowaliśmy jego zamówienia. Kilka razy widzieliśmy się służbowo. Ujął mnie swoją niezwykłą kulturą i ciepłem. Na początku nie mówił idealnie po polsku, więc bardzo mnie rozśmieszał swoimi pomyłkami. Od słowa do słowa i coś zaiskrzyło.
Nie bałaś się?
W przeciwieństwie do większości Polaków nie boję się tego, czego nie znam. Nie przekreślam i staram się poznać. Mnie jego egzotyczność nie odstraszyła, ale wręcz zachęciła. Nieco inny odcień skóry, obce pochodzenie i pewnie odmienna religia nie były dla mnie jego wadami. Potraktowałam to wszystko jako jego atut, bo nie wyjeżdżając z kraju mogłam dowiedzieć się czegoś nowego o części świata, która z niczym mi się nie kojarzyła.
Polki często boją się muzułmanów, bo w mediach słyszą, że ci traktują kobiety jak niewolnice.
W tym związku to on spełnia moje zachcianki. A co do wyznania, to dla niego kwestia bardziej kulturowa, niż religijna.
fot. Thinkstock
Co masz na myśli?
Rzeczywiście urodził się w kraju, gdzie większość wyznaje islam. Na dodatek w muzułmańskiej rodzinie. Ale jego kontakt z religią ogranicza się do symboli i jest częścią pochodzenia. Raczej nie praktykuje i stoi z boku sporów wyznaniowych. Uważa się za muzułmanina, tak jak ja za katoliczkę - chociaż z samą instytucją mam niewiele wspólnego.
Jak zareagowała rodzina, kiedy zaczęliście się spotykać?
Od razu pojawiły się pytania, jak ja to sobie wyobrażam. Mama niedawno wyznała, że na początku była tym przerażona. Dzisiaj traktuje go jako członka rodziny i jest w nim zakochana niemal tak samo mocno, jak ja. To po prostu dobry, pracowity i uczciwy człowiek. Żaden radykał. Tym bardziej boli nas to, jak napięta stała się sytuacja w Polsce. Kiedyś spotykał się wyłącznie z wyrazami sympatii, bo serwuje pyszne jedzenie. Dzisiaj niektórzy krzywo na niego patrzą, bo przecież może być terrorystą.
Według Rzecznika Praw Obywatelskich w kraju wzrasta nienawiść wobec obcych. Odczuliście to?
Na szczęście nikt go jeszcze nie pobił, a lokal cały czas działa, ale na pewno jest niepewność.
Zobacz również: Co sądzimy o muzułmanach?
fot. Thinkstock
Zdarzyły się jakieś incydenty?
Nic bardzo poważnego, ale dla nas to i tak nowość. Przez lata był traktowany jak swój, a nagle coś się zmieniło. Regularnie musimy odklejać z drzwi wlepki nawiązujące do tzw. Państwa Islamskiego. Ktoś oznacza lokal logiem ISIS. Miesiąc temu na elewacji pojawił się wulgarny napis. Coś o brudasach.
W ostatnich dniach odnotowano wiele takich aktów. Polacy przestali traktować kebab jako przysmak?
Z tego co czytam, to dla niektórych arabskie knajpy są wylęgarniami terrorystów. Poza tym „ciapaci” zabierają pracę Polakom. Zupełnie nie trzyma się to kupy. Najpierw słyszę, że obcy, jeśli chcą się u nas osiedlić, to nie mogą żerować na zasiłkach i muszą pracować. Jak rozkręcają własny biznes, to nagle stają się ambasadorami Państwa Islamskiego. Polityczne traktowanie kebaba to już absurd do potęgi.
Czy twój partner czuje się bezpiecznie?
On twierdzi, że tak, ale widzę jaki stał się nerwowy. Cały czas rozgląda się wokół siebie. Zupełnie tak, jakby w każdej chwili spodziewał się ataku. Próbuję go przekonywać, że ten zły czas minie, ale niestety coraz mniej w to wierzę.
fot. Thinkstock
Nie myślał o tym, żeby rzucić to wszystko i wrócić do ojczyzny?
Głośno o tym nie mówi, ale niczego nie mogę wykluczyć. W Polsce czuje się coraz bardziej zagubiony. Nie rozumie, jak można wrzucać wszystkich do jednego worka. Jest w naszym kraju od prawie 10 lat, nigdy nie wszedł w konflikt z prawem, prowadzi uczciwy biznes, a nawet zatrudnia Polaków. Dostosowuje się absolutnie do wszystkiego. Nawet świętuje z nami Boże Narodzenie. Walczył o szacunek, a teraz nagle go traci. Tylko dlatego, że wygląda trochę inaczej i urodził się gdzieś daleko.
Politycy partii rządzącej zdają się nie zauważać problemu. Likwidowane są instytucje walczące z dyskryminacją, a ataki na osoby „wyglądające na muzułmanów” traktowane są jako temat podsycany przez „lewackie media”.
To boli najbardziej. Przykład zawsze idzie z góry. Kiedy osoby decyzyjne bagatelizują takie sprawy, to ludzie czują, że mają przyzwolenie. Mój partner żyje jak Polak, kocha swoją nową ojczyznę i płaci podatki, więc chciałby być traktowany na równi ze wszystkimi. Coraz częściej czuje się jednak jak intruz.
Ciebie też spotykają nieprzyjemności?
Kiedyś nie. Ostatnio coraz częściej.
fot. Thinkstock
O czym mówisz?
W Internecie przeczytałam już, że ten „brudas z kebabu” jest związany z Polką, czyli ze mną. Ja zostałam nazwana „zdrajczynią narodu”. Niedawno szliśmy za rękę i gdzieś w oddali ktoś wrzasnął, że „daję ciapakowi”. Niedługo przestaniemy pokazywać się razem publicznie, bo widzę, że oboje jesteśmy narażeni na atak. Nie możemy być pewni kolejnego dnia, bo sytuacja się zaostrza.
Chciałabyś coś przekazać osobom, które podsycają te nastroje?
Już jestem zmęczona tłumaczeniem, że nie każdy muzułmanin to terrorysta. Proszę ich tylko, żeby zaczęli myśleć i przestali stosować odpowiedzialność zbiorową. Człowieka trzeba oceniać po czynach, a nie po tym co nam się wydaje. Mój partner żyje między nami od lat i zawsze był lubiany. Co się takiego wydarzyło, że nagle musi się obawiać własnego cienia? On się nie zmienił. To Polacy dostali obsesji.
Życzymy bezpiecznego roku.
Jeszcze nigdy nie było nam to tak potrzebne.
Zobacz również: Tunezja — kraj pełen kontrastów