Abigail Hall miała zaledwie 18 lat, kiedy zmarła. W ubiegłą środę jak zwykle pojechała na uczelnię. Nic nie zapowiadało tragedii, która nastąpiła kilka godzin później.
- Moja ukochana miała zapaść. O jej śmierci zostałem powiadomiony przez jej rodziców. Byłem zdruzgotany – wspomina z bólem chłopak Abigail, Josh Thompson. – Policja znalazła jej ciało w mieszkaniu. Wykluczono udział osób trzecich. To była tragedia, która nigdy nie powinna się wydarzyć – dodał.
Gdy tylko Josh dotarł do domu zmarłej dziewczyny, poprosił jej rodziców o zgodę na pośmiertne zaręczyny. Ci nie mieli nic przeciwko, więc wsunął na jej palec pierścionek. Potem wstał i ogłosił uroczyście: „Abigail Hall i ja jesteśmy teraz zaręczeni. Ona jest moim życiem”.
To jednak nie wszystko. Mężczyzna poszedł o krok dalej. Na Facebooku zamieścił zdjęcie pierścionka i podpisał je: „Słowa nie są w stanie wyrazić mojej miłości. Abbie była powodem, dla którego codziennie rano chciało mi się wstawać. Pasowaliśmy do siebie jak dwie połówki jabłka (…). Wszystko, co robiliśmy razem, było prawdziwe. Ona zawsze się uśmiechała, a ja nigdy nie miałem dość tego widoku.
Razem z ojcem Abbie uzgodniliśmy, że pora na zaręczyny. Miałem oświadczać się ukochanej za rok, ale okoliczności przyspieszyły moją decyzję.
Dziękuję wszystkim, którzy wspierają mnie i rodzinę Abbie. Odeszła przedwcześnie, choć nie zasłużyła na śmierć. Mieliśmy tyle planów… Zawsze będę Cię kochał, skarbie”.
Emocjonalny wpis Josha natychmiast podzielił internautów. Jedni byli poruszeni jego historią i uznali pośmiertne zaręczyny za wyraz wielkiej miłości do zmarłej, inni uznali jednak, że proszenie o rękę dziewczyny, która nie żyje, jest po prostu dziwactwem. Niektórzy nazwali mężczyznę „zakochanym wariatem”.
Co Wy sądzicie o tej niezwykłej historii? Zwykłe wariactwo czy piękny gest?