54-letniej Kay Gilderdale postawiono niedawno zarzut morderstwa własnej córki. Zrozpaczona kobieta nie zgadza się jednak z tym wyrokiem. Twierdzi, że zrobiła to z miłości do własnego dziecka. Pomogła ulżyć jego cierpieniom. Ciężko chora córka błagała ją bowiem o śmierć.
Córka Kay zachorowała na zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Poza tym układ odpornościowy dziewczyny zupełnie przestał pracować. Lynn zaczęły doskwierać różne infekcje. Dziewczyna musiała zrezygnować ze szkoły i życia towarzyskiego. Przez 17 lat leżała w łóżku. Przez ten długi czas matka troskliwie opiekowała się swoją córką. Kay wciąż miała nadzieję, że jej dziecko pewnego dnia wyzdrowieje.
Stan zdrowia Lynn pogarszał się jednak z każdym dniem. Dziewczyna wciąż traciła przytomność. Nie dała rady mówić ani chodzić. Przyjmowała bardzo silne leki przeciwbólowe i antydepresyjne. Wreszcie nie wytrzymała. Dwa razy bezskutecznie próbowała popełnić samobójstwo. Wreszcie zaczęła błagać swoją matkę, aby ta pomogła jej w odejściu z tego świata.
Na początku kobieta zupełnie nie chciała się na to zgodzić. W końcu jednak uległa namowom córki i wstrzyknęła jej śmiertelną dawkę leków. Jak powiedziała Kay: Była to jedyna szansa, aby ulżyć cierpieniom córki.
Czy kobieta postąpiła słusznie? Czy dla własnego dziecka rzeczywiście można zrobić wszystko?
Alicja Piechowicz
Zobacz także:
Medyczny eksperyment ciążowy: Przeszczepili jej jajnik siostry, urodziła córeczkę!
Dzięki transplantacji kobieta zaszła w wymarzoną ciążę i urodziła zdrową córeczkę Victorię.
Miała 17 lat, walczyła z trądzikiem... Zabił ją środek na pryszcze - JAK TO MOŻLIWE?!
Dziewczyna najpierw poczuła, że puchną jej nogi, a kilka godzin później już nie żyła.