To nie jest kolejna żywa lalka. Historia Katie Rose znacznie różni się od podobnych przypadków kobiet, które postanowiły upodobnić się do plastikowej zabawki. Dramatyczna metamorfoza Amerykanki jest konsekwencją poważnych problemów zdrowotnych. Przez lata zmagała się z depresją, a w 2016 roku zdiagnozowano u niej nowotwór piersi. Konieczna była mastektomia, czyli amputacja piersi.
Zobacz również: Wszyscy się z niej śmieją, bo chciała zostać żywą lalką, a teraz... wygląda jak KOSMITKA!
Po operacji ratującej życie kobieta zdecydowała się na zabieg rekonstrukcji biustu. Choć była zadowolona z efektów, wkrótce zapragnęła mieć jeszcze większe implanty. Tak zrodziła się jej obsesja, która trwa do dziś. Ta nie ogranicza się wyłącznie do kolejnych procedur medycznych na klatce piersiowej. Regularnie powiększa sobie również usta i poprawia twarz.
34-latka chciałaby zmienić się jeszcze bardziej, ale ograniczają ją kwestie finansowe. Właśnie w tym celu nawiązuje bliższe znajomości ze starszymi i znacznie bogatszymi od niej panami. Ma nadzieję, że to dojrzali sponsorzy sfinansują jej kolejną operację piersi, lifting szyi oraz następne dawki botoksu i wypełniaczy. Nie wszyscy to akceptują.
- Nie zajmuję się hejterami. Szkoda mi czasu na negatywne emocje. Nie obchodzi mnie, co inni myślą. Jestem szczęśliwa i tylko to się liczy. Żyję pełnią życia i staję się coraz bardziej plastikowa, bo tego chcę. Dzięki zabiegom jestem tak pewna siebie - wyznaje w rozmowie z dailystar.co.uk.
Podobno przypadkowi ludzie często pytają ją: „kto ci to zrobił?!”. Kiedy patrzymy na jej zdjęcia, nam też ciśnie się to na usta…
Zobacz również: NIEWIARYGODNE, że można się aż tak zmienić! To naprawdę ta sama osoba...