Jocelyn Wildenstein została okrzyknięta przez Internautów „najpotworniejszą kobietą na świecie”. Kto by pomyślał, że na własne życzenie i za własne miliony dolarów, krok po kroku niszczyła sobie twarz?
Jej „pasja” kosztowała ponad trzy miliony dolarów. To, zważywszy na tragiczny efekt, olbrzymia kwota. Nawet królowa operacji plastycznych, Demi Moore, nie wydała aż tak wiele, a uzyskała skrajnie odmienny efekt.
Historia metamorfozy Jocelyn sięga początku lat siedemdziesiątych, gdy zaniepokojona problemami w związku, chciała za wszelką cenę uszczęśliwić swego męża - milionera. Uznała, że najwspanialszą niespodzianką dla ukochanego, zafascynowanego dzikimi tygrysami, będzie kobieta o twarzy kota i duszy jego małżonki. W tym momencie rozpoczął się wieloletni proces, którego efekty okazały się zgubne…
Jocelyn zaliczyła między innymi wstawienie implantów szczęki, policzków, ust oraz liczne liftingi. Niestety, po pierwszej operacji przerażony mąż jej nie rozpoznał, wkrótce złożył pozew o rozwód i niedługo potem związał się z młodziutką, naturalnie piękną modelką. Mimo to pani Wildenstein nadal brnęła w kolejne zabiegi, dążąc to wymarzonego efektu i zostawiając miliony byłego męża na kontach klinik chirurgii plastycznej.
Dzisiaj nadal prowadzi bujne życie towarzyskie. Stała się celebrytką znaną z tego, że jest brzydka, więc na czerwonych dywanach wciąż budzi sensację. Niestety, nie zaprzestała ingerować w swoje ciało skalpelem i ponoć jest otwarta na kolejne chirurgiczne sugestie.
Niektórzy żartują, że słynna Kobieta-Kot już od dawna nie pamięta, jak wyglądała przed operacjami. Internet nie zapomina jednak takich postaci. Nam udało się dotrzeć do zdjęć Jocelyn sprzed metamorfozy.
Obejrzyjcie je ku przestrodze. I nigdy, przenigdy nie decydujcie się na operacje plastyczne. Czasami lepiej wyglądać przeciętnie niż wyróżniać się z tłumu TAKĄ twarzą.