Kiedy magazyn „National Geographic” zlecił fotografowi Martinowi Schoellerowi wykonanie serii portretów bliźniąt, artysta nie był zachwycony. – Pomyślałem sobie: „Bliźnięta? Serio? To najbardziej oczywisty temat dla fotografii, zaraz po wschodzie słońca”. Mimo to przyjąłem zlecenie i zacząłem szukać rodzeństwa, które zgodziłoby mi się pozować. W trakcie realizacji projektu uświadomiłem sobie kilka rzeczy – tłumaczy Schoeller.
- Po pierwsze: robiłem im zdjęcia pojedynczo, a potem zestawiałem fotografie obok siebie. Okazało się, że ci ludzie wcale nie są identyczni, a na ich twarzach wymalowane są różne historie, które nadają im niepowtarzalne rysy. Jedno z rodzeństwa np. pali, a drugie nie – i to widać na zdjęciach. Albo jedno jest singlem, a drugie ma żonę i dzieci – i to również widać na zdjęciach – wyjaśnia artysta.
Czy Wy również widzicie te subtelne różnice? Napiszcie w komentarzach!
Czy identyczne bliźnięta wyglądają dla Ciebie tak samo?
Czy identyczne bliźnięta wyglądają dla Ciebie tak samo?
Czy identyczne bliźnięta wyglądają dla Ciebie tak samo?
Czy identyczne bliźnięta wyglądają dla Ciebie tak samo?
Czy identyczne bliźnięta wyglądają dla Ciebie tak samo?
Czy identyczne bliźnięta wyglądają dla Ciebie tak samo?
Czy identyczne bliźnięta wyglądają dla Ciebie tak samo?
Czy identyczne bliźnięta wyglądają dla Ciebie tak samo?
Czy identyczne bliźnięta wyglądają dla Ciebie tak samo?