EXCLUSIVE: Spowiedź tirówki

Justyna przez ponad rok przyjmowała klientów przy drodze. Nam zdradziła kulisy tego zawodu.
EXCLUSIVE: Spowiedź tirówki
20.06.2015

Są zmorą rodziców, którzy mają problem z wytłumaczeniem dzieciom „dlaczego ta pani stoi przy drodze” i pocieszeniem dla spragnionych kobiecego towarzystwa podróżnych. Przydrożna prostytucja zdaniem wielu to najgorsza odmiana handlu własnym ciałem. Niebezpieczna i rozgrywająca się w uwłaczających godności warunkach – w szoferce tira, na masce samochodu osobowego lub w zaroślach. W Polsce zajmują się nią przede wszystkim obywatelki krajów ze wschodu Europy.

Co nie oznacza, że nie ma wśród nich także naszych rodaczek. Justyna ze względu na fatalną sytuację finansową zdecydowała się uprawiać nierząd. Zaczynała właśnie na ulicy, a konkretnie na jednej tras wylotowych ze stolicy. Dla swoich klientów była często pierwszym przystankiem w podróży. Wytrzymała nieco ponad rok, by wreszcie rzucić to zajęcie i rozpocząć w miarę normalne życie.

W rozmowie z nami zdradza wstrząsające kulisy pracy tirówek. Dlaczego zaczęła sprzedawać usługi o charakterze seksualnym? Jak trafiła na ulicę? Kim byli jej klienci? Oto cała prawda o przydrożnej prostytucji!

kobieta z papierosem

Co wtedy myślałaś? Zdawałaś już sobie sprawę, że właśnie zostałaś tirówką i szybko z tym nie zerwiesz?

Byłam tak przerażona, że w ogóle nie myślałam. Nic nie mówiłam nawet. On powiedział, czego chce, zajechał samochodem między drzewa i zaczął się do mnie dobierać w samochodzie. Pierwszy raz w życiu zrobiłam to z obcym mężczyzną, w tragicznych warunkach i do tego za pieniądze. Poczułam się jak najgorsza kur***. Tej nocy obsłużyłam jeszcze 3 innych facetów. Wróciłam do siebie i nie zmrużyłam oczu przez kilka kolejnych dni. Cały czas miałam kołowrotek myśli i strach, że kiedyś się to wyda. Tata nie będzie już ze mnie dumny, a wioska się mnie wyrzeknie. Bo kto chciałby się zadawać z prostytutką?

Jak długo wytrzymałaś?

Od pierwszej do ostatniej nocy przy drodze minęło dokładnie 13 miesięcy. Ponad rok upokorzeń i strachu. Nigdy się do tego nie przyzwyczaiłam, ale nie widziałam innego wyjścia. Przynajmniej nie musiałam wracać do domu. Głupio to mówić, ale chociaż brzydziłam się swojego zajęcia, to w pewnym sensie byłam z siebie dumna, bo dałam radę.

Cały czas stałaś przy drodze?

Nie, po kilku miesiącach zaczęłam działać na sporym parkingu. Tam było znacznie bezpieczniej.

kobieta z papierosem

Niektórym wydaje się, że tirówka rzeczywiście obsługuje wyłącznie kierowców tirów. To mężczyźni, którzy przemierzają cały kraj, a nawet Europę i przez wiele dni pozostają w trasie. Spragnieni kobiecej bliskości decydują się za to zapłacić.

Tirowcy na początku to był tylko ułamek moich klientów. Oni nie zatrzymują się przy zwykłych drogach. To niebezpieczne, bo ktoś mógłby ukraść cały ładunek, a na dodatek ich firmy dobrze wiedzą, gdzie się znajdują. Zjeżdżają wyłącznie na oznaczone parkingi, kiedy wypada pora ich odpoczynku. Przy wylotówce z Warszawy przyjmowałam zupełnie przypadkowych facetów. Biznesmenów, studentów, starszych panów, księży, raz zdarzył się nawet policjant w cywilu. Oni mogą się zatrzymać, gdzie chcą. Jadą sami, nikt ich nie kontroluje. Wielu z nich do mnie wracało.

Mężczyzna zabiera Cię do samochodu i co dalej?

Ustalamy, czego sobie życzy, podaję kwotę i z góry biorę pieniądze. Zazwyczaj dostaję odliczoną kwotę, bo mało kto pozwala sobie na napiwki. To nie jest Zachód, gdzie każdy ma kasę na przyjemności. Oni odkładają ją przez kilka tygodni i jak już zbiorą, to jadą pod lasek na dziewczyny. Wszystko rozgrywa się zazwyczaj w aucie, bo sporo klientów chce, aby zadowolić ich ustami. Jeśli są zainteresowani normalnym seksem, to albo rozkłada się przednie siedzenia, aby było miejsce, albo robi się to poza samochodem. Na masce, na kocu obok auta albo w gęstych krzakach. To nie są warunki znane z porządnych agencji towarzyskich. Z każdej zmiany wracałam brudna, podrapana i przemarznięta.

kobieta z papierosem

Wspomniałaś wcześniej, że wśród twoich klientów były osoby duchowne, a nawet policjanci. Czy różnili się od pozostałych?

Zupełnie nie. Jednego księdza rozszyfrowałam, bo miał na tylnym siedzeniu rozwieszoną koszulę z koloratką, inny się do tego sam przyznał. W sutannie żadnego nie przyjmowałam. Policjant wygadał się po wszystkim i myślałam, że mnie zgarnie. Usłyszałam tylko, że mnie nie potępia, bo skoro jest popyt, to jest też podaż. On ściga prawdziwych przestępców, a nie takie sympatyczne dziewczyny, jak ja.

Gdzie w tym czasie był twój pracodawca?

Alfons rzadko bywał na miejscu. Miał od tego ludzi, którzy kręcili się w pobliżu. Miałam przy sobie telefon i zawsze mogłam wezwać pomoc. Zresztą, wystarczyło krzyknąć. Kilka razy musiałam skorzystać z ich pomocy. Zdarzali się pijani klienci, którzy nie znali umiaru, niepłacący albo zwykłe świry, które chciały mi zrobić krzywdę. Delikwent dostawał wtedy w mordę albo go straszyli i już nigdy nie wracał.

Z ulicy trafiłaś wreszcie na parking. Tam było lepiej?

Zdecydowanie lepiej, bo kierowcy tirów to zazwyczaj bardzo kulturalni panowie. Nie chcieli kłopotów, tylko chwili przyjemności.

kobieta z papierosem

Obsługiwałaś ich w szoferkach?

Tak, bo jest tam wystarczająco dużo miejsca. Nigdy nie spotkało mnie tam nic złego. Czasami, jak było zimno, to nawet częstowali mnie ciepłą herbatą. Wielu z nich jeździło przez cały rok na tych samych trasach, więc 1 czy 2 razy w miesiącu znowu się spotykaliśmy. Znałam tam prawie wszystkich, chociaż nie jest prawdą, że wszyscy korzystają z usług prostytutek. Wielu tirowców pomimo ciężkiej pracy jest wiernych swoim żonom.

Wreszcie zerwałaś z tym zajęciem. Jak do tego doszło? Mogłaś z dnia na dzień stwierdzić, że to koniec?

Po roku pracy spotkałam mężczyznę, który mnie zmienił. Przez kilka tygodni oszukiwałam go, bo nie wiedział czym się zajmuję. Wreszcie się domyślił i wcale mnie nie skreślił. Powiedział tylko, że jeśli mam ochotę i odwagę z tym zerwać, to muszę to zrobić w tym momencie. On mi pomoże. I pomógł. Jesteśmy razem do dzisiaj, zaręczyliśmy się, mamy dziecko. Żyjemy skromnie, oboje pracujemy w normalnych branżach. Tata nas często odwiedza i zawsze mówi, że jest ze mnie strasznie dumny.

Byli współpracownicy dali o sobie zapomnieć?

Nie zbliżają się, bo za dużo wiem. To bym im się nie opłaciło.

kobieta z papierosem

Rozmawiamy kilka lat po tym, jak przyjęłaś swojego ostatniego klienta. Od tego czasu wiedziesz spokojne życie narzeczonej i matki, pracujesz, rozwijasz się. Kiedyś Twoje życie nie było tak ustabilizowane...

Miałam 20-kilka lat, wcześniej zmarła moja mama, tata coraz bardziej nie dawał sobie rady. Wyjechałam do Warszawy na studia, ale nie przetrwałam nawet jednego semestru. Ojciec sam ledwo wiązał koniec z końcem, więc w ogóle mi nie pomagał. Brakowało mi na wszystko, a w takich warunkach nie da się spokojnie studiować. Na początku chodziłam na zajęcia, ale i tak myślałam tylko o tym, co zjem i jak zapłacę za akademik. Zaczęłam dorywczo pracować w handlu, ale niewiele to dało. Cały czas istniało ryzyko, że nie dam rady i będę musiała wrócić. To by była dla mnie najgorsza porażka.

Chciałaś utrzymać się w stolicy za wszelką cenę?

Tak. Już nawet przestało chodzić o studia. Byłam jedyną osobą z mojej miejscowości, której się to udało. I co ja miałam zrobić? Wrócić z podkulonym ogonem do tej dziury i przyznać się do tego, że nie dałam rady? Pierwszym celem było utrzymanie się, nauka zeszła na dalszy plan. Wywalili mnie po pierwszym semestrze, bo nawet nie podeszłam do sesji. Rzuciłam pracę w sklepie i zostałam promotorką pewnego klubu. W ten sposób poznałam swojego kolejnego szefa, który okazał się, co tu kryć, alfonsem. Mamił mnie wielkimi pieniędzmi, spokojnym życiem i prestiżem. Byłam głupia i przyznaję się do tego. Ale nie tak wyobrażałam sobie tę pracę...

kobieta z papierosem

Co miałaś robić?

Pierwsza oferta to słynne „towarzyszenie bogatym panom”. On miał swój własny lokal, tam przychodzili nadziani kolesie i chodziło o to, żeby zostawili jak najwięcej pieniędzy. Miałam być kimś pomiędzy barmanką a kelnerką. Taką, która poda drinka, ale na którą można sobie popatrzeć, a nawet dotknąć. Żadna prostytucja. Bliżej mi było do striptizerki. Sprawy wymknęły się spod kontroli już po kilku tygodniach. Nie dostawałam tyle pieniędzy, ile mi obiecano, ale pojawiła się kolejna oferta. Pamiętam to zdanie dokładnie - „kasa leży na ulicy, musisz się po nią tylko schylić”. Wtedy dowiedziałam się, że prezes, a raczej alfons, obstawia także jedną z dróg swoimi pracownicami. Głównie Ukrainkami i Białorusinkami, ale jeśli chcę, to mogę do nich dołączyć.

Dlaczego się na to zgodziłaś? Musiałaś wiedzieć, na czym polega ta praca.

Głupia byłam, ale nie aż tak. Stwierdziłam, że zajmę się tym przez chwilę. Wolałam brzydzić się samej siebie, niż klepać dalej biedę. Pamiętam jak szef wziął mnie do samochodu i zawiózł w te okolice. Miałam tylko popatrzeć. W pewnym momencie wysadził mnie obok jednej z prostytutek i stwierdził, że jak nie spróbuję, to się nie przekonam. Dostałam paczkę prezerwatyw i rozpiskę, co ile kosztuje. Miał mnie mieć cały czas na oku. Co mogłam wtedy zrobić? Gdybym uciekła, to oznaczałoby koniec marzeń o stolicy. Tydzień później wsiadałabym pewnie do autobusu i wracała na moją wiochę. Bałam się strasznie, ale to zrobiłam. Po kilkunastu minutach podjechał samochód, facet popatrzył i wybrał mnie.

Polecane wideo

Komentarze (107)
Ocena: 4.84 / 5
Anonim (Ocena: 4) 14.11.2021 15:03
Jest taka prostytutka ze Szczecina Sandra Kosiorek Stefańska, mieszka w Szczecinie pesel 87122906560.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 02.07.2015 19:47
nie potępiam ich ponieważ kara dla nich jest zycie z ta swiadomoscia nawet jeżeli już tego nie robia nie chciałabym być w ich skorze jak po tym być zona matka to jest katorga własnego umysłu
zobacz odpowiedzi (1)
hehe (Ocena: 5) 24.06.2015 13:29
Jeszcze gorzej powinno się traktować ,,facetów', którzy z tego korzystają i JESZCZE ZA TO PŁACĄ. To jest dopiero kompletne zero ;) Ona przynajmniej zarabia.
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 22.06.2015 17:01
Jestem autorką pierwszego komentarza. Współczuć to ja mogę dziewczynom zmuszanym do prostytucji, matce 3 dzieci, która została sama i musi je w jakiś sposób wyżywić, a nie miała innego wyboru, dziewczynom które w młodości były wykorzystywane i nie mają innego wyobrażenia o świecie, a nie dziewczynie która z własnej woli się pusszcza za kasę tylko po to, by nie wracać na wieś. Ona ma wybór, a zdecydowała się pójść na łatwiznę.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 1) 22.06.2015 13:24
"dużo się od nich (prostytutek) nie różnisz, usprawiedliwiając je i broniąc" - gdzie tu logika?
odpowiedz

Polecane dla Ciebie