23-letnia Daria nie ukrywa, że ma potężnego doła. „Patrzę w lustro i jestem załamana. Nie wiem, czy to kwestia genów czy natury, ale czuję się strasznie brzydka. Mam nos jak kartofel, do tego strasznie garbaty, krótką szyję i drugi podbródek. Usta, których praktycznie nie widać, głęboko osadzone oczy, krótkie nogi, a w dodatku jeszcze żylaki, przez co nawet latem wstydzę się zakładać krótkie spódniczki czy szorty” – opowiada młoda kobieta. „Moje kompleksy nie wynikają z zaniedbania. Dbam o siebie, staram się modnie ubierać, nie zapominam o makijażu czy pielęgnacji paznokci. Jednak są rzeczy, których nie da się zmienić” – dodaje.
To sprawia, przynajmniej zdaniem Darii, że ma ogromne problemy ze znalezieniem pracy. „Dlatego, że przez swój wygląd nie spełniam warunku miłej aparycji. Brzydki wyraz twarzy i ostre rysy sprawiają, że nie chcą mnie nawet zatrudnić jako kelnerki lub przedstawiciela handlowego, bo jestem mało reprezentatywna. Chciałabym być ładniejsza, bo uroda pomaga w życiu” – przekonuje.
Czy ma rację? Teorię Darii częściowo potwierdza Nancy Etcoff, psycholożka z Harvard Medical School i autorka bestsellerowej książki „Przetrwają najpiękniejsi”. Jej zdaniem wszystkie znane ludzkie cywilizacje wiele uwagi przywiązywały do ludzkiej urody, a w dobie tabloidyzacji i rosnącego znaczenia przekazów obrazkowych fizyczna atrakcyjność będzie miała coraz większe znaczenie. Ludzie brzydcy, nawet obdarzeni wyjątkowymi zaletami intelektualnymi, zostaną zepchnięci na drugi plan.
Już teraz w wielu dziedzinach życia uroda jest dużym atutem, często już na etapie edukacji. „Powszechnie wiadomo, że dobre samopoczucie potwierdzone właściwym efektem w lustrze i poparte czyimiś komplementami to ważny element podnoszący samoocenę. Sam to obserwuję podczas egzaminowania studentów. Ci, którzy czują się ładniejsi, czują się swobodniej – poza tym komisja jest do takich osób lepiej usposobiona. Nie mówię o krańcowych przypadkach osób, które pojawiają się na tych egzaminach w kreacjach wieczorowych. Ale uważam, że należy podkreślić walory swojej urody” – mówi prof. Wiesław Godzic, znany socjolog i medioznawca w rozmowie z dziennikiem „Polska. The Times”.
„Choć też dostrzegam zagrożenie – coraz więcej osób zdaje się uważać, że sama uroda im wystarczy. Wychodzą z założenia, że ona daje im jakieś szczególne prawa do bycia osobami szczególnymi – także w sferze intelektu” – dodaje.
Przeczytaj także: Kompleksy mogą cię zniszczyć. Jak przekuć je w atut?
Fot. iStock
Bez wątpienia uroda pomaga często również w zdobyciu atrakcyjnego zatrudnienia, co potwierdziły badania włoskich naukowców, którzy przeprowadzili pewien eksperyment – potencjalnym pracodawcom przedstawiono dwie wersje CV, kandydaci mieli takie samo doświadczenie i wykształcenie, zmieniano tylko zdjęcie oraz dane personalne.
Co się okazało? Kobiety, w potocznym rozumieniu atrakcyjne, mogły liczyć na znacznie większy odzew pracodawców (wskaźnik odpowiedzi wyniósł ponad 50 proc.) niż te niezbyt urodziwe (7 proc.). W przypadku mężczyzn dysproporcja była mniejsza, choć rekrutujący również częściej chcieli kontaktować się z przystojnymi kandydatami (47 proc.) niż facetami niegrzeszącymi urodą (26 proc.).
Z kolei badacze z niemieckiego uniwersytetu w Lüneburgu doszli do wniosku, że atrakcyjne osoby są znacznie rzadziej bezrobotnymi niż te, które wyglądają trochę gorzej. Zarabiają również wyraźnie lepiej niż ich koledzy na podobnym stanowisku, ale nie posiadający walorów zewnętrznych. „Już nawet jeden punkt w skali atrakcyjności więcej, podwyższa szansę zatrudnienia o trzy procent. To oznacza, że nawet tytuł magistra może nie przekonać pracodawcy do danej osoby, ale może to zrobić niespotykana uroda” – stwierdził Christian Pfeifer, jeden z prowadzących badanie.
Atrakcyjność fizyczna jest ceniona zwłaszcza w świecie show-biznesu. „Uroda pomaga mi w życiu. Skłamałabym mówiąc, że nie. Choć nigdy w nią nie wierzyłam, bo zawsze byłam pełna kompleksów” – przekonuje Agnieszka Popielewicz, a Edyta Górniak dodaje: „Moje oczy, kiedy są pomalowane, bardzo się zmieniają. Stają się kokieteryjne, a ja sama jestem wtedy bardziej widoczna”.
Piosenkarka przyznaje jednak, że czasem przeszkadza jej to w pracy. „W branży muzycznej pracuje wielu mężczyzn. Mam wrażenie, że uroda ich rozprasza. Nie maluję się między innymi dlatego, że nie chcę, by mężczyźni, z którymi prowadzę rozmowy, wpatrywali się we mnie. Wolę, by skupili się na merytoryce spotkania” – tłumaczy Górniak.
Fot. iStock
Nie tylko w przypadku Górniak uroda bywa kłopotliwa, co udowodniły badania Natalii Ruszkowskiej i Hanny Bednarek z Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Psycholożki zaprezentowały CV ze zdjęciami kandydatów osobom, które zajmują się rekrutacją pracowników do firm. Atrakcyjni mężczyźni aspirujący do stanowisk kierowniczych, oceniani jako bardziej sympatyczni, dynamiczni, szczerzy i inteligentni otrzymali znacznie wyższe rekomendacje niż urodziwe kobiety starające się o takie same stanowiska. U pań atrakcyjność miała znaczenie jedynie w przypadku, gdy ubiegały się o typowo damską pracę, np. sekretarki.
Czy zatem uroda i wrażenie, jakie robimy na innych osobach, rzeczywiście ma takie kluczowe znaczenie? Chyba jednak niekoniecznie. „Przecież fakt, że żyjemy w czasach coraz większej tabloidyzacji, nie oznacza, że ludzie są otępiali, ogłupiali i chcą, żeby na przykład kobiety miały tylko cudowne piersi. Owszem, panowie pewnie chętnie by z taką panią spędzili wieczór czy noc – ale jednocześnie potraktowaliby ją w sposób cyniczny, podeszliby do niej jak do kukły. Ale też patrząc na relacje damsko-męskie w dłuższej perspektywie szuka się wartości, które nie są na wierzchu” – podkreśla prof. Wiesław Godzic.
Zobacz także: Twierdzi, że jest ZBYT ŁADNA, by ktoś ją pokochał! Współczujesz jej? (Zobacz zdjęcia i oceń)
RAF