Iza mieszka we Wrocławiu, gdzie skończyła studia, a później pracowała w przedstawicielstwie dużego koncernu międzynarodowego. Choć otwierała się przed nią ścieżka spektakularnej kariery, w pewnym momencie postanowiła powiedzieć: stop. „Stało się to wtedy, gdy wyszłam za mąż. Konrada poznałam w pracy, był jednym z moich przełożonych. Świetnie zarabiał, więc oboje doszliśmy do wniosku, że ja mogę spokojnie poświęcić się rodzinie. Żeby było jasne – to była przede wszystkim moja decyzja, on nawet martwił się, czy nie ucierpią na tym moje ambicje zawodowe. A ja naprawdę nigdy nie miałam ich zbyt wygórowanych” – przekonuje Iza.
Od ślubu minęło już sześć lat. W tym czasie na świat przyszło dwoje dzieci, Oskar i Róża, a ich mama nadal czuje się szczęśliwa jako „kura domowa”. „Choć w naszym kraju to określenie brzmi pejoratywnie, wolę włoskie sformułowanie regina casa, czyli królowa domu, bo lepiej do mnie pasuje” – śmieje się Iza.
Zobacz także: Wasze wyznania: „Znajomi z pracy zgotowali mi koszmar”
Jak wygląda jej życie? „Nie lubię się wylegiwać w łóżku, szczególnie wiosną i latem, dlatego zwykle wstaję skoro świt i idę trochę pobiegać po okolicy. Wracam, szykuję śniadanko dla całej rodziny i staram się, by wszyscy zjedli je bez pośpiechu, choć rano bywa z tym różnie. Później żegnam męża, Oskara i Różę odwożę do przedszkola, wracam do domu, po drodze robiąc zakupy na osiedlowym targu. Siadam z kawą, przeglądam internet, czytam trochę książkę lub gazetę, a potem zabieram się za codzienne obowiązki: pranie, prasowanie, gotowanie. Zawsze jest co robić” – opowiada Iza.
Zanim się obejrzy przychodzi pora na odebranie dzieci z przedszkola. Później wraca z pracy mąż. Jedzą obiad, składają sobie relację z całego dnia, oglądają trochę telewizji. „Staramy się też przynajmniej raz w tygodniu wyjść gdzieś we dwoje, do kina, teatru czy restauracji. Dzieci zostają pod opieką babci, a my możemy poczuć się, jak na początku związku. Dla mnie to bardzo ważne, bo nie chcę, by kiedykolwiek dopadło mnie uczucie zgnuśnienia czy znudzenia swoim życiem” – tłumaczy Iza. „Powiem zupełnie szczerze, że czuję się szczęśliwa i gdybym jeszcze raz miała podejmować decyzje o porzuceniu kariery zawodowej na rzecz rodziny, nie wahałabym się nawet przez chwilę” – dodaje.
Nasza bohaterka nie ukrywa, że w jej sytuacji bardzo istotne są dobre dochody męża, który bez większego problemu może zapewnić przyzwoity poziom życia Izie i dzieciom. „Na pewno znacznie łatwiej być kurą domową, gdy mężczyzna przynosi do domu dobrą pensję. Ja mam to szczęście, dlatego staram się, by Konrad miał poczucie, że wraca z pracy do prawdziwego, ciepłego gniazdka” – tłumaczy.
Fot. iStock
Takie szczęście ma coraz więcej mężczyzn, ponieważ „kur domowych” w ostatnim czasie znacznie przybyło, co specjaliści wiążą przede wszystkim z wejściem w życie rządowego programu „Rodzina 500 plus”, dzięki któremu rodzice otrzymują (niezależnie od dochodu) 500 zł na drugie i kolejne dziecko, natomiast rodziny z dochodem poniżej 800 zł netto na osobę (lub 1200 zł netto w przypadku wychowywania dziecka niepełnosprawnego) dostają wsparcie finansowe także na pierwszą (lub jedyną) pociechę.
Do końca ubiegłego roku programem objęto 3,8 mln dzieci, a do rodzin trafiło w sumie ponad 17 mld zł. Wielu kobietom, zwłaszcza matkom kilkorga dzieci, nie opłaca się już podejmować zatrudnienia. Często rezygnują nawet z dotychczasowej pracy.
Przeprowadzone przez Główny Urząd Statystyczny Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności wykazało, że od marca do września 2016 r. liczba biernych zawodowo osób zwiększyła się o 150 tys. W większości przypadków jako powód niepodejmowania pracy podano „obowiązki rodzinne związane z prowadzeniem domu”. Nic dziwnego, że w czasie, gdy poziom bezrobocia w Polsce jest najniższy od 25 lat (aktualnie wynosi 8,2 proc.), niepracujących kobiet jest coraz więcej. Według danych GUS panie w wieku 25-44 lat to jedyna grupa, której aktywność zawodowa maleje.
Jednak Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, nie sądzi, żeby kobiety tak łatwo porzucały posady dla uzyskania jednego świadczenia. „Zapewniam, że Polacy i Polki potrafią liczyć lepiej, niż się to wielu w Warszawie wydaje. Poza tym musimy się zastanowić, czy to naprawdę tak źle, jeśli rezygnuje z pracy kobieta mająca pięcioro dzieci, która pracowała za niewielkie wynagrodzenie w systemie zmianowym, także w weekendy, zostawiając w domu piątkę dzieci. Nie uważam, żeby to była jakaś wielka krzywda dla rynku pracy. Ciągle słyszę, że kobiety nie będą chciały pracować i pójdą na wcześniejszą emeryturę, a okazuje się, że Polki zostają i pracują dłużej niż mężczyźni. Trochę wiary w siłę polskich kobiet! Ciągle przykleja nam się łatkę, że Polacy są leniwym narodem, a żadne dane tego nie potwierdzają” – twierdzi Rafalska w jednym z wywiadów.
Fot. iStock
Jednak nie wszystkie kobiety nastawiają się na karierę zawodową, a „kurami domowymi” nie stają się tylko matki, czego najlepszym przykładem może być autorka bloga „Marta pisze”, która bardzo chwali sobie, że jej głównym obowiązkiem jest gotowanie i sprzątanie.
„Cieszę się, kiedy mojemu chłopakowi albo gościom smakuje mój obiad czy ciasto. Nie przeszkadza mi to, że ja sprzątam w domu i dbam o to, żeby z sufitu nie zwisały przeogromne pajęczyny i żebyśmy my nie utonęli pod wielką górą brudnych skarpetek. Że on powinien mi pomagać, bo inaczej to wykorzystywanie? Bzdura. Po pierwsze, jeśli go poproszę, to zawsze mi pomoże. Po drugie, on pracuje na etat, a ja siedzę w domu i się opierdzielam tak naprawdę, bo trzy godziny zajęć na uczelni i prowadzenie bloga nie są na tyle czasochłonne, by zajmować mi cały dzień” – pisze. „Po co się siłować, skoro ja – uwaga, kolejny szok – najzwyczajniej w świecie to lubię? I nie przeszkadza mi codzienne robienie kanapek”.
Nie wszystkie Polki podzielają jednak jej entuzjazm. Zdaniem Pauliny „kura domowa” skazuje się na zależność od mężczyzny, a to często źle się kończy. „Znam przypadki, że kobieta nie pracowała, poświęciła się domowi, a mąż potem poleciał na młodszy model, żona została sama, na pracę nie ma szans, bo wypadła z rynku i...tragedia, nie radzi sobie” – przekonuje. „Kobiety, nie dajcie sobie wmówić, że nadajecie się tylko do rodzenia dzieci i prowadzenia domu, stańcie się niezależne, wymagajcie od mężów obowiązków po połowie , zarówno w domu , jak i przy dzieciach” – dodaje Paulina.
Zobacz także: Najlepsze sposoby na SZYBKI ZAROBEK!
RAF