Jessica Wirth i Daniel Lawrence z Evansville w amerykańskim stanie Indiana znali się jeszcze z czasów szkoły średniej. To nie było zwykłe nastoletnie zauroczenie, a początek miłości na całe życie. 1,5 roku temu na świat przyszedł ich synek – Colton. Byli młodzi, zakochani, szczęśliwi, a świat leżał u ich stóp. Niestety, los potwornie z nich zadrwił…
We wrześniu 2010 roku lekarze zdiagnozowali u 25-letniej Jessiki nowotwór żołądka, na który 5 lat wcześniej zmarła jej matka. Kobieta poddała się leczeniu, ale choroba była w bardzo zaawansowanym stadium i nie dawała za wygraną. Jessica zaczęła tracić kilogramy - z młodej, pełnej życia matki przeistoczyła się we wrak człowieka.
Daniel poprosił swoją ukochaną o rękę, bo czuł, że mają coraz mniej czasu. Mimo że Jessica była nieludzko wyczerpana i nawet najmniejszy ruch stanowił dla niej ogromny wysiłek, postanowiła, że przysięgnie swojemu ukochanemu wieczną miłość przed ołtarzem.
Para stanęła na ślubnym kobiercu w szpitalnej kaplicy w towarzystwie 150 krewnych i przyjaciół. Jessica wystąpiła w pięknej, białej sukni i w pełnym makijażu. O tym dniu marzyła od dawna i jej pragnienie musiało się ziścić, choćby była to ostatnia rzecz, jaką zrobi w życiu.
Uczta weselna odbyła się w szpitalnym pokoju Jessici. Pan Młody nakarmił swoją ukochaną tortem, a później cała rodzina pozowała do zdjęć. Niestety, to były ostatnie fotografie nowożeńców…
Dwa dni po uroczystości zaślubin stan Jessiki gwałtownie się pogorszył i lekarze nie byli w stanie jej pomóc. 25-latka umarła na rękach swojego ukochanego, z wyznaniem miłości na ustach.
Natasza Lasky
Zobacz także:
HIDŹRA: Co to za zboczenie? FOTOGALERIA!
Hidźra to indyjscy transseksualiści, którzy… mogą nawet wyjść za mąż!
Para pedofilów trafi do więzienia. Policja szuka innych ofiar kobiety.