Jak donoszą najnowsze badania, z roku na rok coraz mniej małżeństw decyduje się na adopcję. Jest to związane z faktem, że obecnie wychowankowie domów dziecka to niemal wyłącznie dzieci pochodzące z rodzin dysfunkcyjnych, w których rodzice często mają konflikty z prawem lub borykają się z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Rodzice rozważający decyzję o adopcji nierzadko stawiają sobie pytanie o to, czy adoptowanie dziecka z rodziny patologicznej nie jest zbyt ryzykowne? Jakie jest niebezpieczeństwo pojawienia się zachowań aspołecznych, psychopatycznych, czy uzależnień u takich osób?
Zapewnienie adoptowanemu dziecku cudownego dzieciństwa, obdarzenie go miłością i wsparciem wcale nie gwarantuje, że w przyszłości wyrośnie ono na porządnego człowieka. Wręcz przeciwnie, to właśnie geny i cechy odziedziczone po biologicznych rodzicach mogą wpłynąć na jego postępowanie w dorosłym życiu. Sytuacja taka spotkała Marlene i Alana. Małżeństwo, adoptując dwóch chłopców nie spodziewało się, że mimo dobrego wychowania, ich dzieci w przyszłości uzależnią się od narkotyków i spędzą życie w więzieniu - zupełnie jak ich rodzona matka!
Małżeństwo zdecydowało się na adopcję po tragicznej śmierci ich własnego syna. Jak wspomina wzruszona kobieta: Nigdy nie zapomnę tego dnia, gdy dwaj chłopcy Paul i Simon wybiegli mi na spotkanie. Wciąż mam w pamięci ich radosne uśmiechy. Małżeństwo zaczęło snuć cudowne plany na przyszłość. Para myślała, że dając chłopcom miłość i stabilizację zapewnią im szczęśliwe życie. Marzenia o prawdziwej, normalnej rodzinie okazały się jednak złudne. Mimo dobrego wychowania, po pewnym czasie w chłopcach zaczęła ujawniać się ich „prawdziwa natura”...
Dzieci były nadpobudliwe, miały problemy w szkole, szybko weszły w zatarg z prawem, popadły w uzależnienia, okradały swoich przyrodnich rodziców. Jak tłumaczy załamana Marlene: To nie jest tak, że chłopcy nie chcieli być dobrzy. Jednak nie ważne ile razy przyrzekali, że się zmienią było coraz gorzej. Bycie złym to ich druga natura. Podążyli więc dokładnie ścieżką swojej biologicznej matki. Synowie Marlene stoczyli się na dno. Za kradzieże samochodów i pobicia zostali skazani na pobyt w więzieniu. Chociaż pogardliwie wyrażają się o swojej prawdziwej matce, o jej uzależnieniach, to jednak sami nie potrafili podążać lepszą drogą.
Godna podziwu jest w tej historii postawa Marlene. Kobieta, pomimo koszmaru, który ją spotkał, wcale nie odwróciła się od swoich dzieci. Jak sama mówi: Syn adoptowany czy nie, jest wciąż synem. Pomimo tego, co przeszłam, jak tylko moje dzieci wyjdą z więzienia, z chęcią powitam ich w domu. Kobieta wierzy, że chłopcy poddani procesowi resocjalizacji, będą potrafili normalnie żyć.
Historia tego małżeństwa pokazuje, jak poważną decyzją jest adoptowanie dzieci z patologicznych rodzin. Opisana sytuacja skłania też do zastanowienia się na tym, czy rzeczywiście nasze genetyczne uwarunkowania mają tak silny wpływ na to, kim jesteśmy? Czy środowisko, w którym przebywamy zupełnie nie jest w stanie ukształtować naszej osobowości? A może Marlene, wychowując swoich chłopców, w którymś momencie po prostu popełniła błąd...
Karina Hefner
Zobacz także:
Trzecia płeć: SHEMALES - Kobiety w męskim ciele
Na pewno już nie raz słyszałaś to słowo. I pewnie wciąż brzmi dla ciebie tajemniczo. Kim jest shemale?
Trzymasz córkę pod kloszem? Uważaj, będzie łatwa i rozwiązła!
Im więcej rodzicielskich zakazów, tym większa chęć, aby je łamać…