Do tej pory burleska kojarzyła nam się z Ditą von Teese – urodziwą i hojnie obdarzoną Amerykanką z talią osy. Może niesłusznie? Okazuje się, że artystka uprawiająca ten gatunek sztuki wcale nie musi być przesadnie zgrabna, by uwodzić. Dowodem na to jest pewna 26-latka z Wielkiej Brytanii, która ma na swoim koncie lokalny tytuł Miss Burleski. Pokonała 50 innych kandydatek, z których większość mogła się pochwalić nienaganną figurą. Jej do tego daleko.
Charlene Taylor jest dosyć niską i solidnie zbudowaną kobietą. Jej waga dawno temu przekroczyła 90 kilogramów, co wcale nie dodawało jej pewności siebie. - Przez większość życia uważałam, że piękno zależy od wymiarów kobiety. Im szczuplejsza, tym lepiej. Dzisiaj wiem, że wielkość i kształt sylwetki nie mają większego znaczenia – twierdzi 26-latka, która na co dzień spełnia się jako matka 2-letniego syna. Kilka miesięcy temu trafiła na zajęcia taneczne i odkryła swoje powołanie.
Jak twierdzi, powolne odkrywanie swojego piękna i talentu pozwoliło jej stanąć na nogi. - Wielu uważa, że tancerka powinna wyglądać tak i tak. Na szczęście szybko zapominają o moich wymiarach i po każdym występie doceniają mój talent i seksapil – mówi Charlene. Jak twierdzi, dla wielu kobiet jest inspiracją. - Nie musisz być szczupła, żeby czuć się seksownie – przekonuje.
A Was przekonała?