Współczesna młodzież nie ma najlepszej prasy. Wciąż powtarza się, że młodzi ludzie myślą wyłącznie o sobie, nie mają żadnych ambicji, nie potrafią szczerze kochać i nie widzą nic, poza czubkiem własnego nosa. To zbyt krzywdzące uogólnienie. Nie brakuje bardzo wrażliwych nastolatków. Zbyt wrażliwych.
Zazwyczaj problemy młodzieży są zupełnie lekceważone. Ich rodzice, najbliżsi i nauczyciele wychodzą z założenia, że to trudny wiek i nie ma się czym przejmować. Ta historia udowadnia, że może mieć to zgubne skutki. Tragedia, która rozegrała się w Wielkiej Brytanii zabrała życie dwóch osób, które miały jeszcze wiele przed sobą.
Wszystko zaczęło się 7 września br., kiedy 19-letni Phil James został potrącony przez pociąg na stacji kolejowej. Maszynista zeznał, że chłopak spokojnym krokiem wszedł pod nadjeżdżającą maszynę. Obrażenia były tak poważne, że nastolatek 2 dni później zmarł w szpitalu. Pozostawił kochającą rodzinę i dziewczynę.
Becky Tait była od niego starsza o rok. Znali się od wielu lat, ale była to znajomość na stopie koleżeńskiej. Kilka miesięcy przed samobójstwem Phila oficjalnie zostali parą. Ich wspólne zdjęcia udowadniają, że nie widzieli poza sobą świata. Niestety, nawet to nie pozwoliło chłopakowi cieszyć się życiem. W głębi duszy był zagubionym człowiekiem, który nie widział przed sobą przyszłości. Ukochana nie wiedziała, jak poradzić sobie ze stratą.
20-latka po śmierci chłopaka zamknęła się w sobie. Wszyscy myśleli, że tak musi być. Dziewczyna potrzebuje czasu, by przetrawić tę koszmarną sytuację i wkrótce dojdzie do siebie. Ograniczyła się jedynie do opublikowania krótkiego komunikatu na Facebooku, w którym napisała, że Philowi zawdzięcza najlepsze momenty w życiu, w towarzystwie najlepszej osoby, jaką kiedykolwiek poznała. Trudno powiedzieć, czy już wtedy planowała, co zrobi. Strata okazała się dla niej zbyt dużą.
Dokładnie 2 miesiące po śmierci Phila, 9 listopada br., zrobiła dokładnie to samo, co jej ukochany chłopak. Weszła pod nadjeżdżający pociąg, który do złudzenia przypomina ten, który zabił 19-latka.
Dopiero po powtórnej tragedii znajomi przyznali, że dziewczyna nie potrafiła pogodzić się ze śmiercią chłopaka. Starali się ją pocieszyć, oderwać od złych wspomnień, ale ona coraz bardziej zamykała się w sobie. Pomoc okazała się niewystarczająca i kosztowała życie kolejnej osoby.
Burmistrz miasta, z którego pochodziła para, nazwał to zupełnie niepotrzebną stratą. Życia oraz młodości.